REKLAMA

Co z tą Betelgezą? Chińscy astronomowie podejrzewają plamy na powierzchni gwiazdy

Na początku 2020 r. Betelgeza, najjaśniejsza gwiazda gwiazdozbioru Oriona była na ustach wszystkich. Jasność gwiazdy zaczęła spadać tak drastycznie, że do dostrzeżenia tego efektu nie trzeba było teleskopu. Wszyscy zastanawiali się, czy gwiazda za chwilę nie eksploduje jako supernowa.

06.08.2021 19.13
orion betelgeza
REKLAMA

Wbrew obawom/nadziejom tym razem obeszło się bez eksplozji, a gwiazda wróciła do pełni jasności kilka tygodni później. Od tego czasu jednak astronomowie starają się rozwikłać zagadkę tego tajemniczego spadku jasności. Dominująca teoria mówi obecnie, że gwiazda wyemitowała potężną chmurę pyłu i to właśnie ten gęsty obłok przesłonił nam część gwiazdy, przez co dla obserwatorów na Ziemi jej jasność spadła.

REKLAMA

A może to tylko plama?

Teraz jednak astronomowie z Chin wyprowadzili własną teorię i jest ona równie ciekawa co obecnie obowiązująca.

Wykorzystując teleskopy znajdujące się w Obserwatorium Weihai na Uniwersytecie Shandong w Jinan do obserwacji zarówno w okresie pociemnienia, jak i w okresie powrotu do pełni jasności, naukowcy przyglądali się temperaturze gwiazdy i jej fluktuacjom.

 class="wp-image-1814983"

W tym celu badacze badali ilość tlenku tytanu w atmosferze gwiazdy. Jest to związek chemiczny, który powstaje głównie w chłodniejszych gwiazdach. Zatem wraz ze spadkiem temperatury atmosfery gwiazdy tlenku tytanu powinno być widać więcej. Jak przekonują naukowcy, tak właśnie było w tym przypadku.

Według badaczy, gdy jasność gwiazdy była najniższa, temperatura jej powierzchni wynosiła ok. 3200 stopni Celsjusza. Gdy gwiazda - niczym feniks z popiołów - powróciła do pełni blasku, temperatura wzrosła o kolejne 170 stopni Celsjusza.

Takie fluktuacje temperatur znane są heliofizykom chociażby z badań Słońca. Gdy na tarczy naszej Gwiazdy Dziennej pojawi się plama słoneczna, to temperatura „zaplamionego obszaru” jest niższa od otoczenia.

REKLAMA

Badacze z Chin przekonują w najnowszym artykule, że na powierzchni Betelgezy mogła zatem pojawić się potężna plama słoneczna, a właściwie plama gwiezdna. Teorię tę wzmacnia fakt, że uważa się, że plamy tego typu powszechnie występują na powierzchniach czerwonych olbrzymów takich jak Betelgeza.

Czy zatem gwiazda wyemitowała duży obłok gazu, czy też na jej powierzchni pojawiła się potężna plama, pozostaje na razie pytaniem bez odpowiedzi. Nie zmienia to faktu, że gwiazda wróciła do żywych i jeszcze zapewne przez setki tysięcy lat będzie świeciła nam nad głową, zanim ostatecznie skończy swoje życie w potężnej eksplozji supernowej. To z kolei daje do myślenia: powszechnie przyjmujemy, że Betelgeza jest gwiazdą u końca swego życia, bo zostało jej być może zaledwie 100 000 lat życia. Patrząc jednak na delikatność życia na Ziemi i naszą tendencję do niszczenia Ziemi i sprowadzania zagłady na samych siebie, tak naprawdę nie wiadomo kto zniknie pierwszy: ludzkość czy Betelgeza.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA