Popsuliśmy klimat, więc będzie więcej kosmicznych śmieci. Co ma piernik do wiatraka?
Liczba satelitów dostarczanych z Ziemi na orbitę rośnie bardzo szybko, liczba kosmicznych śmieci jest już alarmująca, skutecznych systemów sprzątania orbity jak na razie nie ma. Problem jest zatem poważny.
Naukowcy jednak zauważyli niedawno jeszcze jeden problem. Okazuje się, że zmiany klimatyczne mogą… doprowadzić do zwiększenia liczby śmieci kosmicznych.
Co ma piernik do wiatraka?
Kilka tygodni temu pisaliśmy o tym, że wzrost ilości dwutlenku węgla w atmosferze prowadzi do kurczenia się górnych warstw atmosfery. Górne warstwy atmosfery, te sięgające wysokości 500 km nad powierzchnią Ziemi dotychczas skutecznie wykorzystywano do ściągania śmieci kosmicznych oraz satelitów w ziemską atmosferę. Przeciętnie satelity znajdujące się na orbicie niższej niż 500 km (jak na przykład satelity megakonstelacji Starlink) wskutek hamowania przez tarcie o cząsteczki atmosfery schodzą w dolne, gęstsze warstwy atmosfery w ciągu 10 lat.
Jeżeli jednak gęstość górnych warstw atmosfery będzie spadać w najbliższych dekadach, to i efekt hamowania satelitów będzie coraz mniejszy, a tym samym będą one pozostawały dłużej na orbicie, niż to planowano. Według badań, w latach 2000-2020 gęstość atmosfery na wysokości 400 km spadła o 21 procent. Jeżeli ilość dwutlenku węgla w dolnych warstwach atmosfery podwoi się do 2100 r. - na co wskazują pesymistyczne scenariusze - spadek gęstości atmosfery na 400 km, może sięgnąć nawet 80 procent. Autorzy opracowania prognozują, że między innymi z tego powodu ilość śmieci kosmicznych na orbicie, może wzrosnąć do 2100 roku pięćdziesięciokrotnie. Aktualnie na niskiej orbicie okołoziemskiej znajduje się ok. 2500 śmieci kosmicznych o rozmiarach większych niż 10 cm. W 2100 roku może być ich nawet 125 000. Gdyby udało się nam zatrzymać wzrost ilości CO2 w atmosferze, zamiast tego mogłoby ich być zaledwie 5000. Szanse na to są jak na razie bardzo małe.
Co teraz?
Aktualnie przepisy wymagają od firm wysyłających satelity na orbitę usuwanie z orbity satelitów, zanim zapas paliwa spadnie do poziomu uniemożliwiającego deorbitację satelity. Warto jednak zauważyć, że operatorzy wyliczają te ilości na podstawie obecnego stanu atmosfery. Przy tak szybkich zmianach gęstości atmosfery, być może trzeba uwzględniać już prognozy na przyszłość, aby nie doszło do sytuacji, że satelita nie napotka atmosfery tam, gdzie się spodziewali jego twórcy dekadę czy dwie wcześniej.