REKLAMA

Co jeśli Huawei to dopiero początek? Lista producentów smartfonów, którzy mogą zostać odcięci od Androida

Jak grom z jasnego nieba gruchnęła wiadomość, którą żyje dziś cały świat, nie tylko jego część zainteresowana nowymi technologiami – Google zawiesił współpracę z Huawei. Co jednak, jeśli na Huawei się nie skończy?

20.05.2019 15.13
Xiaomi Mi9 SE
REKLAMA
REKLAMA

Aktualizacja: Według informacji podanych przez Reutersa, rząd Stanów Zjednoczonych wstrzymał na 90 dni zakaz współpracy amerykańskich firm z Huawei. Chińska firma ma czas do 19 sierpnia na zakończenie rozpoczętych procesów, w tym m.in. dostawy towarów, rozwój sieci 5G i inne. Więcej na ten temat możesz przeczytać tutaj. 

Wszystkiego o bombie atomowej, jaka może spaść na cały rynek elektroniki użytkowej (i nie tylko) dowiecie się ze zbioru tekstów, który znajdziecie pod tym linkiem.

Tutaj nakreślmy jednak najczarniejszy scenariusz dla rynku mobilnego. Co jeśli – czysto hipotetycznie – Huawei jako chłopiec do bicia dla administracji Donalda Trumpa nie wystarczy, a zakaz współpracy obejmie też inne chińskie marki, dostępne na międzynarodowym rynku? Co jeśli – czysto hipotetycznie – usługi Google’a znikną również ze smartfonów innych producentów?

Oto lista istotnych chińskich marek dostępnych w Polsce, które – czysto hipotetycznie – mogą się znaleźć pod amerykańskim ostrzałem, jeśli Chiny i Stany Zjednoczone czym prędzej nie dojdą do porozumienia.

 class="wp-image-913947"

Uwielbiana przez polskich konsumentów marka jest oficjalnie dostępna w Polsce dopiero od trzech lat i tak naprawdę dopiero się rozkręca. Powstają salony sprzedaży, dystrybutor kusi promocjami, a smartfony Xiaomi pomału zaczynają się przebijać do świadomości przeciętnego konsumenta, który nie jest technologicznym nerdem.

Bez dwóch zdań to właśnie strata Xiaomi – zaraz po Huawei – zabolałaby polskiego konsumenta najbardziej. Xiaomi jest na szczęście na dobrej pozycji, by zachować usługi Google’a na swoich smartfonach – w końcu ma w swoim portfolio modele należące do programu Android One. No chyba, że Google… postanowi ubić ten program. Ale to już inna historia.

Oppo Find X class="wp-image-888313"

Kariera chińskiego giganta nad Wisłą rozpoczęła się ledwie kilka miesięcy temu, a już wisi nad nią widmo banu od Google’a. Byłaby to wielka szkoda dla polskiego i europejskiego konsumenta, bo choć obiektywnie smartfony Oppo nie mają wielkiej przewagi nad urządzeniami konkurencji, tak są prawdziwym powiewem świeżości na skostniałym rynku.

Wystarczy spojrzeć na takie sprzęty, jak Oppo Find X czy Oppo Reno. Nie biją co prawda rekordów popularności, ale robią dla rynku smartfonów tym, co auta egzotyczne dla motoryzacji – ekscytują.

 class="wp-image-735466"

Tak, dobrze widzicie. Jeśli ban miałby objąć Oppo, to obejmie również pozostałe części koncernu BBK Electronics: Vivo, Realme oraz OnePlusa.

Byłby to szalenie dotkliwy cios dla całego świata mobilnych technologii, gdyż to właśnie OnePlus oferuje najlepiej wycenione urządzenia względem możliwości, a ostatnia premiera OnePlusa 7 Pro zawstydziła największych rywali. Do tego fani są zgodni, że to właśnie OnePlus zaproponował najlepszą wariację na temat Androida na swoich smartfonach. Tak, dla wielu nakładka Oxygen OS przebija nawet czystego Zielonego Robota od Google’a.

 class="wp-image-904290"

Marka o amerykańskim rodowodzie jest dziś w całości własnością chińskiego Lenovo, więc – czysto hipotetycznie – ewentualne wstrzymanie współpracy między Google’em a Chińczykami objęłoby także ją.

Wycięcie Motoroli z polskiego krajobrazu półek sklepowych i ofert operatorskich, wespół z usunięciem z nich Huaweiów i Honorów, oznaczałoby niemal kompletny zgon wartej uwagi półki średniej. W kategorii do 1000 i do 1500 zł to właśnie Huawei, Honor i Motorola oferują polskiemu konsumentowi najwięcej, szczególnie na tle niewyróżniających się Samsungów, LG czy Sony.

Motorola, podobnie jak Xiaomi, ma jednak atut w postaci uczestnictwa w programie Android One. Czy jednak znaczyłoby to cokolwiek, gdyby doszło do najczarniejszego scenariusza? Tego nie wiemy.

 class="wp-image-925886"

Marka ta nigdy nie zdobyła tak szerokiej rozpoznawalności jak Xiaomi, a mam wręcz wrażenie, że pomimo dłuższego stażu na polskim rynku jest nawet mniej rozpoznawalna od Oppo. Nie zmienia to jednak faktu, że miłośnicy benchmarków i cyferek stoją za nią murem, bo smartfony Meizu oferują wydajność topowych urządzeń w przystępnej cenie.

Osobiście płakał nie będę, ale z pewnością znajdzie się spore grono osób, które uroniłyby łzę nad taką stratą.

ZTE

 class="wp-image-530453"

ZTE w Polsce istnieje tylko teoretycznie, ale jednak warte jest odnotowania. Firmie nie udało się podbić serc naszych rodaków, nie bryluje w sprzedaży operatorskiej, a na sklepowych półkach spotkamy ją raczej wśród najtańszych urządzeń, choć w portfolio producenta nie brakuje też ciekawych urządzeń z wyższej półki, jak choćby serii Axon.

ZTE jest jednak pod największą groźbą „odstrzelenia” przez Google’a, wszak firma znalazła się na celowniku administracji Stanów Zjednoczonych jeszcze zanim trafił pod niego Huawei. Jak donosi The New York Times, sankcje nałożone przez rząd USA w 2016 r. (z których firma i tak się nie wywiązała) doprowadziły chińskiego gracza na skraj bankructwa. Ewentualne zaprzestanie współpracy z Google’em byłoby dla nich – czysto hipotetycznie – gwoździem do trumny.

 class="wp-image-916869"

Używalibyście tych smartfonów bez usług Google'a?

Maciej Gajewski pytał o to w kontekście Huawei na otwarcie tygodnia, a ja podbijam pytanie – czy gdyby na sprzętach Xiaomi, Oppo, OnePlusa, Motoroli, Meizu czy ZTE zabrakło usług Google’a, nadal byście z nich korzystali?

Mam wrażenie, że w tym przypadku odpowiedź brzmi nieco inaczej, niż w przypadku Huawei. Fani Xiaomi czy Meizu przez lata bowiem radzili sobie, wgrywając na urządzenia Custom ROM-y i obchodząc brak usług Google’a, nim urządzenia firm stały się u nas oficjalnie dostępne. Coś czuję, że gdyby – czysto hipotetycznie – Google’a na tych smartfonach by nagle zabrakło, znaleźliby się amatorzy, których w ogóle by to nie odstraszyło.

Nie ma co się jednak oszukiwać – mówimy o garstce zapaleńców. Gdyby na smartfonach wyżej wymienionych firm faktycznie miałoby zabraknąć usług Google’a, w oczach europejskich konsumentów po prostu przestałyby istnieć.

REKLAMA

Miejmy więc nadzieję, że czarny scenariusz się nie ziści, a – skądinąd świetne – urządzenia chińskich producentów nadal pozostaną na rynku, wyposażone w google’owską wersję Androida i jego usługi.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA