REKLAMA

Koncerny nie chcą sprzedawać prądu nowym klientom. Boją się, że rząd nie odda im pieniędzy

Tak się kończy majstrowanie przy cenach energii elektrycznej. Rząd chciał złagodzić skutki drastycznych podwyżek i zapowiedział, że wsadzi w kieszenie koncernów energetycznych miliardy zł, po to, by te nie przerzuciły kosztów na klientów. Po drodze w te plany wmieszała się jednak Komisja Europejska i.... wiemy tyle, że nic nie wiemy.

11.02.2019 14.39
Koncerny nie chcą sprzedawać prądu nowym klientom. Boją się, że rząd nie odda im pieniędzy
REKLAMA
REKLAMA

Zamierzenie było do bólu proste. Pod koniec ubiegłego roku uchwalono ustawę o subsydiowaniu cen energii elektrycznej. Ta miała pozostać na poziomie z 30 czerwca 2018 roku. W innym wypadku rachunki poszłyby w górę o kilkanaście-kilkadziesiąt procent (inna sprawa, że dostawcy na zastosowanie się do przepisów mają czas do końca marca i nie wszyscy dostosowali do tego swoje cenniki).

W tym momencie z ulgą odetchnęli nie tylko odbiorcy indywidualni, ale również przedsiębiorstwa i samorządy. Radni, wójtowie czy prezydenci już wcześniej ostrzegali, że co biedniejsze gminy będą musiały szukać oszczędności np. poprzez czasowe wyłączanie latarni ulicznych. Koszt tej interwencji został obliczony na 9 mld zł.

Do rzeczonej ustawy potrzebne były jednak także rozporządzenia. A te do tej pory nie ujrzały światła dziennego. Przyczyną są zastrzeżenia ze strony Komisji Europejskiej. Zdaniem eurokratów, zamrażanie cen jest sprzeczne z unijnymi zasadami rynku energii. Rozpoczęły się więc negocjacje, a sprawa subsydiów utknęła w martwym punkcie.

W pomyślne rozwiązanie tego konfliktu nie wierzą najwyraźniej przedstawiciele firm energetycznych. „Puls Biznesu” donosi, że koncerny mają opory przed aktywnym szukaniem nowych klientów. Na cenzurowanym znaleźli się przede wszystkim najbardziej prądożerni odbiorcy jak huty, kopalnie czy fabryki. Logika, która kierują się dostawcy jest zrozumiała. - Po co mamy dostarczać energię po kosztach, skoro nie wiemy jeszcze, czy rząd będzie mógł nam te straty wyrównać? – zastanawiają się w spółkach produkujących prąd.

Skąd wzrost cen prądu?

REKLAMA

Na duże podwyżki, które miały nas czekać w tym roku, odpowiada tak naprawdę kilka czynników. Jednym z nich jest zbyt duże uzależnienie od węgla, z którego spalania pochodzi ok. 80 proc. energii elektrycznej. A, że ceny „czarnego złota” idą w górę, to rachunki za prąd także.

Poza tym istotny problem stanowią drożejące prawa do emisji dwutlenku węgla ( w ciągu roku z 6 do 25 euro). W Polskę uderza również pośrednio deficyt energii w państwach skandynawskich, skąd importujemy część energii elektrycznej.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA