Dzisiaj na Facebooku zobaczysz taki komunikat - serwis nachalnie zmusza do przeglądu ustawień prywatności
Jedną z obietnic Facebooka po wybuchu afery Cambridge Analytica było uproszczenie ustawień prywatności tak, by użytkownicy mieli łatwy dostęp do informacji na swój temat. Serwis po trosze wymusza też przegląd ustawień.
Ręka w górę - kto gruntownie przejrzał ustawienia prywatności na Facebooku? Sam dłoń podniosę, bo robię to dość regularnie. Gdy światło dzienne ujrzała sprawa Cambridge Analytica, odruchowo zajrzałem do zakładki Aplikacje i witryny w ustawieniach Facebooka. Chwilę później byłem spokojny. Owszem, udostępniam kilku aplikacjom dostęp do mojego Facebooka, ale mam nad tym kontrolę i ograniczam to, co mogą zobaczyć do minimum. Jeżeli dodam do tego fakt, że starannie wybieram treści, które mają być widoczne w moim profilu publicznym, mogę uznać się za dość ostrożnego użytkownika największego serwisu społecznościowego świata. Nie łudzę się przy tym, że jestem przezroczysty zarówno dla firmy Zuckerberga, jak wielu innych, które wykorzystują dane.
Prawdę mówiąc, od jakiegoś czasu ograniczam aktywność na Facebooku. Kontynuuję zatem codziennie przegląd sekcji Tego dnia, która pokazuje, co udostępniałem danego dnia od założenia konta. Większość treści usuwam, bo wyrwane z kontekstu i oddalone w czasie, nie mają większego sensu. Zostawiam evergreeny, które można uznać za uniwersalne. Ostatnio też trochę bardziej przyglądam się Twitterowi, ale jest to kolejne podejście do tej platformy i na pewno nie planuję uczynić z niej pamiętniczka, który posłuży do dzielenia się informacjami na temat mojego menu, podróży itp. Zresztą Facebooka również tak nie traktowałem.
Afera Cambridge Analytica ma również pozytywną stronę.
Ustawienia prywatności nie są ulubioną sekcją użytkowników Facebooka. Przyglądam się aktywności swoich znajomych, rozmawiam z ludźmi i staram się wyrobić sobie pogląd na to, jak tzw. zwykli internauci korzystają z serwisu. Na tej podstawie mogę stwierdzić, że zespół Marka Zuckerberga trafnie zdefiniował problem, co jest w pewnym sensie przyznaniem się do błędu. Ustawienia prywatności nie są dla wielu użytkowników serwisu przejrzyste, a przede wszystkim zrozumiałe. Miewają oni mylne wrażenie, że to, co udostępniają widoczne jest tylko dla znajomych. Nie pojmują łańcucha, który tworzy się przy dzieleniu się treściami. Znam też takich, którzy nie rozumieją o czym informują ikony globusa czy znajomych. Traktują je po prostu jako element dekoracyjny.
Dziś rano po włączeniu aplikacji Facebooka na połowie ekranu wyświetliło mi się okno zatytułowane Ochrona twoich informacji. Serwis przypomina w nim o wspomnianej wyżej sekcji Aplikacje i witryny i umożliwia przegląd ustawień. Czyni to wręcz nachalnie.
Po przejściu do ustawień zobaczymy listy aplikacji podzielone na trzy zakładki. Serwis tłumaczy też, co widzi użytkownik - informując, że chodzi o aplikacje i witryny, do których logowaliśmy się za pomocą Facebooka. Z tego poziomu możemy nie tylko przejrzeć do jakich informacji mają dostęp, ale również ograniczyć go. Wystarczy kliknąć w daną aplikację i sprawdzić z czego korzysta. Najczęściej jest to nasz profil publiczny i adres e-mail, ale są programy, które widzą więcej i to za naszą zgodą. Trzy sekcje: Aktywne, Wygasłe, Usunięte dają nam wiedzę na temat wszystkich aplikacji, z których korzystaliśmy.
To dobrze, że Facebook wymusza na użytkownikach przegląd. To może jednak nie wystarczyć.
Kierunek jest dobry. Serwis stara się zwrócić uwagę na kwestię dostępu do informacji przez zewnętrzne aplikacje. Uświadamia użytkownikom mechanizm działania usługi. Gdzieś u jej zarania, promował ją jako ułatwienie, które ograniczy konieczność wypełniania długich formularzy rejestracyjnych, nie skupiając się zbytnio na tym, co oznacza przyznanie dostępu do danych. Dziś, znacznie wyraźniej pokazuje, co robimy, gdy logujemy się przez Facebooka do aplikacji. Podczas przesłuchania w Senacie Zuckerberg jak mantrę powtarzał przecież, że użytkownicy mają kontrolę nad swoimi danymi.
Trudno ocenić skuteczność powyższych działań, bo zapewne wielu użytkowników potraktuje wiadomość od Facebooka jak nachalną reklamę i naciśnie krzyżyk w prawym górnym rogu.
Ustawienia nie tylko związane z logowaniem się do aplikacji za pośrednictwem serwisu można przejrzeć, nie czekając na komunikat od niego. Warto podejść do tej kwestii solidnie. Zacząć można od przeglądu wszystkich ustawień prywatności. Ciekawą lekturą będzie też menu preferencji reklam.
Jeżeli po przeglądzie dojdziecie do wniosku, że nie warto nadal korzystać z Facebooka, możecie pójść na całość.