REKLAMA

Rząd zapewnił, że traktuje smog śmiertelnie poważnie. Będą darmowe piece i nowe zakazy

Smog zabija tysiące Polaków i nie zapowiada się, że szybko przestanie. Rządzący twierdzi, że traktuje sprawę śmiertelnie poważnie i prezentuje plan walki z problemem. Regulacje dotyczące norm jakości paliw stałych zostały wreszcie skierowane do Rady Ministrów. Rząd planuje też wyeliminować ubóstwo energetyczne, czyli wymienić kopciuchy tym, których na to nie stać. 

07.02.2018 14.03
pożegnanie z węglem rekomendacja naukowców
REKLAMA
REKLAMA

Eksperci twierdzą, że z powodu złej jakości powietrza w Polsce umiera około 40 tys. osób rocznie. To więcej osób niż z powodu wypadków komunikacyjnych. Smog jest problemem, który wymaga konkretnych politycznych rozwiązań na wszystkich szczeblach. Większość samorządów wprowadziła już na własną rękę regulacje mające pomóc w ochronie powietrza. Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii szacuje, że ⅔ kraju jest objętych lokalnymi przepisami antysmogowymi. Na poziomie krajowym za walkę ze smogiem odpowiada Program Czyste Powietrze. Poznaliśmy jego kolejne szczegóły.

Jaki jest smog, każdy widzi. Niestety.

Według wyliczeń Ministerstwa za 91 proc. emisji pyłów PM10 odpowiadają domowe piece. Truje nas w większości to, czym w domach palimy my i nasi sąsiedzi. Według tych samych obliczeń na drugim miejscu komunikacja miejska, a przemysł dopiero na trzecim. Dlatego program skupia się wokół walki z zanieczyszczeniami produkowanymi przez domostwa.

Normy jakości paliw stałych, czyli wiedz, czym palisz.

Regulacje dotyczące norm jakości dla paliw stałych stosowanych w domowych piecach miały zostać wprowadzona w pierwszym kwartale 2017 r., ale prace nad nimi przeciągnęły się o cały rok. Minister Emilewicz zapowiada, że normy te będą obowiązywać już od przyszłego sezonu grzewczego.

Z oferty dla odbiorców indywidualnych mają całkowicie zniknąć paliwa najgorszego sortu, czyli muły i flotokoncentraty. Po wejściu w życie nowych przepisów sprzedawca będzie musiał uzyskać certyfikat jakości paliw stałych, a klient będzie miał dostęp do informacji na temat tego, co kupuje. Do tej pory konsumenci byli na łasce sprzedawców, którzy nie musieli podawać danych dotyczących kaloryczności produktu, czy zawartości w nim pyłów i siarki. To dobra zmiana, bo przynajmniej da konsumentom szansę na świadome podjęcie decyzji o tym, co chcą wrzucać do pieca.

Za kontrolę zgodności deklarowanego składu ze stanem faktycznym będzie odpowiadał UOKiK. Resort chce w ten sposób wyeliminować nieuczciwe praktyki stosowane przez niektórych sprzedawców. Chodzi o dodawanie węgla gorszego sortu do dobrej partii i sprzedawanie takiej mieszanki jako węgla najwyższej jakości. Regulacje są wzorowane na przepisach kontrolnych dotyczących paliw płynnych sprzedawanych na stacjach benzynowych.

Normy normom nierówne.

Idea jest dobra, ale wszystko zależy od tego, jakie normy jakościowe zostaną wprowadzone. Nie znamy jeszcze konkretów, ale już mamy powody do niepokoju. Jeszcze niedawno Polska Grupa Górnicza i Tauron Wydobycie zdołały przekonać ustawodawców do usunięcia z regulacji ustalonej normy zawartości siarki. Teraz one wróciły, ale nie wiemy, w jakiej formie i nie możemy stwierdzić, czy naprawdę ograniczą dostęp do marnej jakości węgla, czy zostały jedynie wprowadzone pro forma. Niepokoi także to, że w początkowym projekcie regulacji wyznaczone normy były znacznie wyższe niż to, co za dopuszczalne uznają eksperci.

W większości województw już zakazano używania mułów i flotokoncentratów. Problem polega głównie na egzekwowaniu tego prawa. Po stronie sprzedawcy mają to usprawnić certyfikaty, po stronie klienta utrudniony dostęp do marnej jakości węgla. Nie zniknie on z rynku zupełnie, bo przemysłowe kotły wyposażone w różnego rodzaju filtry nadal będą mogły z niego korzystać. Dlatego klient, który będzie chciał kupić niskiej jakości węgiel, będzie musiał pokazać zaświadczenie, do jakiego kotła kupuje paliwo.

Ministerstwo sfinansuje w 100 proc. wymianę kotłów u osób najuboższych.

Resort zapowiedział także walkę z wykluczeniem energetycznym, czyli pomoc tym, których nie stać na porządne ogrzewanie. Według raportu Instytutu Badań Strukturalnych jest takich osób 4,6 mln, czyli 12,2 proc. mieszkańców Polski. Przedstawiciele ministerstwa deklarują, że chcą w 100 proc. sfinansować koszty termomodernizacji domów osób ubogich energetycznie.

Program ma ruszyć już w tym roku. Według zapowiedzi projekt ustawy pojawi się najpóźniej pod koniec marca. Na pierwszy ogień mają iść 33 miasta z Europejskiej listy 50 najbardziej zanieczyszczonych miast Europy. W planach jest praca w terenie i zidentyfikowanie osób ubogich energetycznie, które zostaną objęte projektem. Jak takie osoby zostaną wytypowane, trudno powiedzieć. Nie została jeszcze określona konkretna definicja ubóstwa energetycznego. Także trudno się spodziewać, by władze lokalne były w stanie przygotować choćby wstępną listę domostw, które mogą być objęte programem.

W listopadzie fundusz termomodernizacyjny dostał 180 mln zł. na programy pilotażowe wymiany kotłów. Nikt w Ministerstwie nie jest w stanie odpowiedzieć na pytanie, ile to będzie kosztować, ale wszyscy zapewniają, że pieniądze się znajdą. Mają zostać przesunięte z nieefektywnych, w ocenie rządzących, działań prowadzonych do tej pory głównie na poziomie lokalnym.

REKLAMA

Zielona energia w ministerstwie nie istnieje.

Temat zielonej energii właściwie się nie pojawił, nie ma więc co się spodziewać inwestowania w tę gałąź pozyskiwania energii. Wiceminister Piotr Woźny tłumaczył, że zapowiedziane zmiany muszą być rozpatrywane w kontekście społecznym i cywilizacyjnym. Ich wprowadzanie i ustanawianie bierze pod uwagę fakt, że Polska stoi węglem i najwyraźniej tak musi zostać. Ważne, żeby przynajmniej w domach stała węglem niskoemisyjnym i bez siarki.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA