REKLAMA

Xiaomi ma prosty plan na dominację - chce, żeby każdego było stać na innowacyjne produkty

„W przeszłości aby dostać piękny, dobrze wykonany produkt musiałeś za niego zapłacić cenę premium. Chcemy to zmienić i dotrzeć ze świetnymi produktami do każdego” - mówi Wang Xiang z Xiaomi.

20.09.2017 18.18
Xiaomi ma w planach rewolucję. Widziałem przyszłość firmy totalnej
REKLAMA
REKLAMA

Xiaomi to szczególna firma na smartfonowej mapie świata. W ciągu kilku lat udało jej się zbudować niesamowitą ofertę produktową, która koncentruje się na smartfonach i podłączonych do internetu urządzeniach, ale także na dystrybucji gier czy usługach finansowych.

Niesamowity rozwój i wzrost przychodów przeplatają jednak słabszymi okresami. Przykładowo, w 2016 roku Xiaomi musiało się uznać wyższość Huawei i Oppo na chińskim rynku i wypadło z czołowej piątki producentów smartfonów.

Chińczycy coraz mocniej inwestują w swoje własne sklepy, wzorowane – oczywiście – na sklepach Apple. Ich liczba zbliża się powoli do 500, głównie w Chinach i Indiach. Strategia ta okazała się na tyle zyskowna, że Xiaomi może cieszyć drugim miejscem wśród producentów telefonów pod kątem zysku z metra kwadratowego. Pierwsze jest Apple.

Już niedługo Xiaomi rozszerzy też obecność w Polsce. Niedawno podpisano umowę z drugim dystrybutorem telefonów i sprzętów IoT, a wkrótce ma u nas powstać biuro Xiaomi.

O niesamowitym rozwoju firmy, planach na ekspansję, a także flocie produktów rozmawiam z Wangiem Xiangiem, starszym wiceprezesem i szefem operacji Xiaomi na świecie.

 class="wp-image-592842"

Karol Kopańko, Spider’s Web: Był Pan może już w Polsce?

Wang Xiang, SVP and Head of Global Operation: O tak – w zeszłym roku. Bardzo mi się podobało.

Domyślam się, że wizyta miała miejsce z okazji wejścia Xiaomi do Polski. Dlaczego akurat my, a nie Węgry czy Rumunia?

Po pierwsze, wielkość rynku. Po drugie, dostępność infrastruktury. Po trzecie, fani. Zawsze bierzemy pod uwagę te trzy czynniki przy wyborze nowych rynków.

Mimo, że istniejemy od zaledwie 7 lat, to nawet w krajach, gdzie nie mamy jeszcze swojego przedstawicielstwa udało się nam zbudować bardzo aktywne społeczności. Polska jest tu świetnym przykładem, bo podpisaliśmy umowę z polskim partnerem rok temu, ale fanów mieliśmy już wcześniej. Bardzo doceniamy ich wkład w rozwój telefonów i faktycznie wprowadzamy podsyłane komentarze w życie.

A teraz otwieracie u nas swoje biuro. Wydawało mi się, że siła Xiaomi polegała na tym, że dzięki koncentracji na sprzedaży przez internet oferujecie tańsze produkty.

W przeszłości skupialiśmy się na sprzedaży online, a tymczasem to tylko 20 proc. chińskiego rynku. W ostatnich dwóch latach wzrost przeniósł się na rynek offline, zwłaszcza w mniejszych miejscowościach. Ich mieszkańcy nie kupują w internecie. Taki klient zwykle chce dotknąć telefonu i sprawdzić go we własnych rękach.

Czy to właśnie stąd wzięła się idea własnych sklepów? Okazały się strzałem w dziesiątkę dla Oppo. U was trzeba było na nie poczekać.

Teraz łączymy sprzedaż offline i online. Mamy już 160 sklepów Xiaomi w Chinach, a w tym roku powstanie kolejne 200. Mamy też kilka sklepów Indiach, a w tym roku zbudujemy ich tam aż 100. Także w Rosji mamy już 13 sklepów, a będzie 20 więcej.

Odnoszę wrażenie, że to właśnie w Indiach Xiaomi odniosło największy sukces. Kiedy tylko chcę obejrzeć na YouTube recenzję jakiegoś waszego produktu zwykle pierwsze filmy to testy Hindusów.

Mamy mocną pozycję w Indiach. Zaraz po Samsungu jesteśmy na drugim miejscu z 17-proc. udziałem w rynku. Liderujemy za to w onlinie. Prawie co drugi telefon sprzedawany tam przez internet jest telefonem Xiaomi.

Z jednej strony słyszę o ekspansji na nowe rynki. Z drugiej o poszerzającej się gamie produktów. A z trzeciej o tym, że jesteście jeszcze młodą, siedmioletnią firmą. Jak udaje się wam to wszystko godzić?

Nasza filozofia zawiera się w słowach: innowacja dla każdego. W przeszłości aby dostać piękny, dobrze wykonany produkt musiałeś za niego zapłacić cenę premium. Chcemy to zmienić i dotrzeć ze świetnymi produktami do każdego.

Wciąż jesteśmy też 7-letnim startupem, więc cały czas zmagamy się ograniczonymi zasobami, np. wśród inżynierów. Dlatego musimy być bardzo skupieni.

Na czym konkretnie?

Jesteśmy czymś znacznie większym niż tradycyjny producent telefonów. Smartfony są naszym najważniejszym produktem, ale obok mamy też smartTV, routery czy setki innych urządzeń internetu rzeczy.

Jesteśmy największą firmą internetu rzeczy dla inteligentnych domów. Mamy ponad 60 produktów tego typu. Od opaski sportowej po oczyszczacz powietrza, wagę i garnek do ryżu. Wszystkie one są połączone. Chcemy oferować kompletną ofertę dla każdego klienta.

Jak udało się wam w krótkim czasie zbudować tak szeroką ofertę produktową? Przez przejęcia startupów?

Nie kupujemy firm, a inwestujemy i pomagamy w rozwoju. Dotychczas zainwestowaliśmy w 100 firm – zarówno na lokalnym rynku, jak i poza Chinami. Pomagamy im nie tylko w tworzeniu produktu, ale i układaniu łańcuchów zaopatrzeniowych. Jak tylko produkt staje się wystarczająco dobry zajmujemy się marketingiem i dajemy swoją markę.

Na razie rozmawialiśmy tylko o sukcesach, ale przecież niedawno daliście się w Chinach wyprzedzić Oppo i Huawei. Wypadliście z czołowej piątki procentów i dopiero niedawno do niej wróciliście.

Rośliśmy wówczas w bardzo szybkim tempie. Szybszym niż sami przewidywaliśmy. Potrzebowaliśmy dużo doświadczenia, aby nauczyć się odpowiednio zarządzać.

Wspomniałem już o problemach z zasobami. Na rynku brakowało wtedy modułów kamer i pamięci. Na szczęście problemy były przejściowe i w drugim kwartale tego roku udało się nam dostarczyć na rynek już 23 mln telefonów.

Jaki w takim razie macie cel na ten rok?

Chcemy osiągnąć sprzedaż na poziomie 100 mld juanów. Jesteśmy w dobrej formie i z pewnością się nam powiedzie.

REKLAMA

Czytaj także materiały o najnowszych sprzętach Xiaomi:

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA