Xiaomi usunęło największą wadę swoich telefonów. Xiaomi Mi A1 - pierwsze wrażenia
Xiaomi Mi A1 będzie hitem na średniej półce cenowej, dzięki rozsądnej konfiguracji, dobrej kamerze i czystemu, szybkiemu Androidowi.
Xiaomi eksperymentuje z Android One.
Nie jestem przesadnym fanem MIUI. Nakładka od Xiaomi wespół z brakiem wyjścia słuchawkowego to dla mnie dwie największe wady chińskiego flagowca Mi6. Brak rozsądnego zarządzania powiadomieniami, szuflady aplikacji i okazjonalne wieszanie się programów to pierwsze niedogodności, które przychodzą mi do głowy.
Brak czystego Androida w telefonach od Xiaomi można dość łatwo wytłumaczyć. Każdy producent chce się jakoś wyróżnić wśród konkurentów, a nakładka jest na to świetnym sposobem. Daje ona też możliwość niezależnego budowania własnego ekosystemu, co Xiaomi czyni z użyciem Mi Home, które jest zintegrowane z MIUI. Nakładka z każdym rokiem staje się coraz lepsza, ale Google ucieka jeszcze szybciej.
Dlatego z szeroko otwartymi ramionami przyjąłem pod swoje skrzydła czystego Androida w Mi A1.
Xiaomi postanowiło wykosztować się na licencję Androida One, która dla przeciętnego użytkownika przynosi szereg usprawnień:
- wsparcie ze strony Google w postaci aktualizacji telefonu (do końca roku ma się pojawić aktualizacja do Androida Oreo, a później nawet do Androida P),
- szybkie działanie, dzięki lekkości czystego systemu,
- dostęp do Google Assistant,
- brak bloatware, czyli tony preinstalowanych aplikacji, które są do niczego.
[gallery ids="590068,590070,590067"]
Mi A1 może być najbardziej długowiecznym telefonem spośród wszystkich, jakie dotychczas pokazało Xiaomi.
Jakie są pierwsze wrażenia z korzystania z telefonu? System działa jak błyskawica, multitasking z mapami, aplikacjami społecznościowymi i kamerą to miód na szybko przebierające palce.
Po części jest to oczywiście zasługa dość dobrej, sprawdzonej konfiguracji ze Snapdragonem 625 i 4 GB RAM-u. W ciągu kilku dni użytkowania telefonu nie musiałem czekać ani chwili na realizację powierzanych mu zadań.
Wiemy już, co Mi A1 ma w środku, a jak smartfon prezentuje się na zewnątrz? Jest bardzo ładny!
Z wyglądu to nieco podrasowana wersja Mi Maxa 2.
Dzięki metalowym pleckom i zaokrąglonym rogom telefon dość dobrze leży w dłoni. Dlaczego jedynie „dość”? Szkło po bokach jest tylko nieco zakrzywione i pod palcami bardzo wyraźnie czuć miejsce, gdzie przechodzi w obudowę. Nie jest to duża wada, ale do ideału, jakim według mnie jest HTC U11, dużo brakuje.
Pod szkłem Corning Gorilla Glass 3 ukryty jest ekran FullHD o przekątnej 5,5 cala. Przekonał mnie do siebie świetnymi kątami widzenia, a także możliwością dostosowania jasności. Można go albo bardzo rozjaśnić, albo bardzo ściemnić.
Z tyłu mamy bardzo szybki czytnik linii papilarnych, a także wyraźnie wystające obiektywy aparatów. Miałem nadzieję, że po Mi6, kiedy udało się je schować w obudowie, Xiaomi podobnie postąpi w przypadku kolejnych modeli. Dlaczego tak się nie stało?
Mi A1 jest nieco smuklejszym telefonem niż Mi6, ale już aparat oba modele dzielą ten sam. Kiedy dwa telefon położymy obok siebie, to szkiełka obiektywów znajdują się na tej samej wysokości. Wydaje się wiec, że w środku po prostu zabrakło już miejsca, aby gdzieś je wcisnąć.
Podwójna kamera to nowość od Xiaomi w tym segmencie
[gallery ids="590076,590077,590078"]
Aparat robi bardzo ładne zdjęcia. Nie będę się tu jednak rozpływał nad liczbą szczegółów czy szybkością spustu migawki, bo chcę zauważyć coś innego. Hardware aparatu jest ten sam w Mi6 i Mi A1 (ten drugi nie ma jedynie stabilizacji obrazu). Aplikacja też jest taka sama (czysty Android nie obsługuje podwójnych aparatów), ale zdjęcia różnią się jakością.
Mi A1 zdecydowanie słabiej wypada w słabszych warunkach oświetleniowych, w których produkuje stanowczo zbyt dużo szumów. W przypadku kontrastowych ujęć wydobywa też zdecydowanie mniej szczegółów.
Kiedy zapytałem o tę kwestię przedstawiciela Xiaomi, usłyszałem, że różnica wynika z nakładki. Nie podejrzewałbym przecież Chińczyków, że do Mi A1 wrzucili komponenty nieco słabszej jakości.
Z przodu mamy zaś kamerę 5 MPix. Tylna kamera potrafi także nagrywać materiał w 4K:
Mi A1 naprawia jeden, dość denerwujący błąd poprzednika.
W Mi6 nie można było bowiem rozszerzyć dostępnej pamięci kartami SD. W Mi A1 tacka na karty SIM jest na szczęście hybrydowa, więc można do niej włożyć karty microSD do 128 GB. Z oczywistości warto jeszcze wspomnieć o braku wodoodporności i NFC, a także dwóch wyjściach: USB C i słuchawkowym.
A akumulator? Jest niewielki (3080 mAh), ale daje radę.
Pełny dzień w plenerze nie zdołał rozłożyć Mi A1 na łopatki. Domyślam się, że wdzięczny za ten fakt muszę być czystemu systemowi, który jest łaskawy dla akumulatora.
W przeliczeniu z cen indyjskich Xiaomi Mi A1 kosztował będzie nieco ponad 800 zł. W Polsce cena oczywiście będzie wyższa i najpewniej przekroczy 1 tys. zł. W swoim przedziale telefon jest jednak obecnie prawdziwym kilerem. Oferuje wykonanie premium, sprawdzone podzespoły i czysty system w bardzo atrakcyjnej cenie.