"Mrugnij dwa razy, jeśli ktoś każe ci nagrywać te filmy" - tak umierają youtube'owe imperia
Podobno Kuba Wojewódzki się kończy, ale nie zmienia to faktu, że jest już na ekranie najważniejszych w tym kraju telewizji od ponad piętnastu lat.
Choć... Piotr Najsztub krótko po starcie talk-show z profesjonalnym zacięciem zapowiadał, że medialny żywot jest krótki, ulotny. I tak sobie myślę, że powinno mu być trochę głupio, jeśli ogląda jak przed laty pouczał przyszłego telewizyjnego czempiona. Wojewódzki zdążył w tym czasie przeżyć kilkadziesiąt głośnych nazwisk świata muzyki, kina, a powoli (choć wyraźnym ostatkiem sił) przeżywa też pierwsze youtube'owe imperia. A jak umiera imperium z YouTube'a?
To jest śmierć w zupełnie innym stylu niż w telewizji. Do youtubera nie przychodzi Edward Miszczak informując, że "powinniśmy zostać przyjaciółmi", "ale w najbliższej przyszłości zadzwonimy do pana". Nie jest też tak, jak z Mandaryną czy Piotrem Kupichą, o których pamiętają najwierniejsi fani i festiwal Dni Sochaczewa, ale jest bardzo prawdopodobne, że oni też już nie.
Nie, nie, youtube'owe imperium to chyba wymarzony rodzaj imperium Ryszarda Petru - "umiera u szczytu swojej potęgi" powoli przywodząc nieco na myśl cykl wygasania gwiazd. W końcowej fazie zostają nam takie białe karły. Niby nadal wielkie z punktu widzenia malutkiego człowieka, niby nadal troszkę świecą, "ale to już nie to". Nawet jeśli zgadzają się liczby, to gdzieś podumiera moc oddziaływania.
"Mrugnij dwa razy, jeśli ktoś każe ci nagrywać te filmy"
Zwrot ten bawi mnie do rozpuku ze względu na swoją adekwatność. To nowa moda na komentarze pod filmami Niekrytego Krytyka - jednego z trzech pierwszych "milionerów" polskiego YouTube'a, który zresztą zaczynał z tej czołówki stosunkowo najwcześniej i przecierał Wardędze czy Abstrachuje szlaki.
Oczywiście jeszcze wcześniej w popularnym serwisie społecznościowo-multimedialnym Google'a udzielali się Kamil Steinbach, Kamil Scheicht czy Damianero, swego rodzaju pionierzy kamerek internetowych i wrzucania swoich filmów do sieci. Ale wspominanie ich w tym tekście to żywy dowód wyłącznie na to, że lubię się babrać w prehistorii. Prawdopodobnie nigdy nie zarobili na tym pieniędzy, a na pewno wartych odnotowania pieniędzy, ale cóż - tak właśnie raczkował bardzo poważny biznes, który dziś nazywamy youtubosferą.
No i ten Niekryty Krytyk był nawet zabawny. Trochę.
O ile miało się wtedy te 6 lat mniej i dało sobie przyzwolenie na "wczucie w konwencję". Prowadzący program Maciej Frączyk wyłapywał wyjątkowo kiepskie programy telewizyjne i okraszał je swoimi mniej lub bardziej czerstwymi żartami. Z perspektywy czasu - wspaniałymi żartami. Kanał od kilku ostatnich lat w zasadzie nie zaskakuje niczym nowym, świat poszedł do przodu, a Niekryty Krytyk dalej dogaduje postaciom telewizyjnym. Tylko, że już nie bawi. No bo i na ile różnych sposobów można zakpić sobie z ubóstwa typowego polskiego scenariusza serialu klasy B?
Frączyk wprawdzie przez pewien czas występował w radiu, ale ta przygoda miała charakter epizodyczny - a wybił się tam dzięki internetowi. Także dzięki popularności uzyskanej w internecie udało mu się wydać kilka książek. Youtube'ową karierę konsumował jak trzeba i wytyczał nowe trendy swoim kolegom z branży - otworzył własną internetową księgarnię i sklep z koszulkami, dziś naturalną drogę rozwoju dla świeżej gwiazdy internetu, oba przedsięwzięcia wyglądają dziś jednak na projekty porzucone.
Jednymi z najlepiej dywersyfikujących swoją działalność youtuberów są Abstrachuje, którzy internetową popularność przekuwają na konsumowanie potrzeb swoich nastoletnich widzów - w Złotych Tarasach otworzyli swój sklep firmowy z ubraniami, posiadają też własny klub muzyczny, a niedawno uruchomili na YouTube nową soap operę dla nastolatków, co patrząc na skalę zjawiska i sposób realizacji jest przedsięwzięciem, jak na rodzime warunki, imponującym.
Cały czas rozwijają też swój główny kanał i bardzo słusznie, ponieważ przypadek Niekrytego Krytyka pokazuje, że być może sukces całej dywersyfikacji youtube'owej kariery jest jednak uzależniony od powodzenia marki bazowej. Kiedy ta siada albo po prostu zaczyna pachnieć paździerzem, koszulki z napisem "Gunwo" nagle przestają być ironiczne i modne, a klub Bal kończy na śmietniku historii z Zoo i HotL-em. Warto pamiętać o tej lekcji, bo może mieć w sobie wiele prawdy.
Wiem, wiem. Ja zresztą wcale nie mówię, że to oglądam czy też, że mi się to w ogóle podoba. Ale pamiętajcie, że YouTube to nie jest telewizja dla dorosłych ludzi, tylko dla małolatów, którzy kiedyś dorosną. Nie mogę tak po prostu nie zerkać co tam się dzieje, choćby po to, żeby wiedzieć na czym wychowała się osoba, która za 5 lat może być moim klientem albo adresatem tworzonych przeze mnie treści.
I pamiętajcie żeby być...
Byłem gotów się założyć, że po rozpadzie "Lekko Stronniczych" Włodek Markowicz gdzieś przepadnie, a gwiazda Karola Paciorka będzie długo jaśniała w mediach internetowych i tradycyjnych. A tymczasem Karol zrobił nie-do-końca-porywający kanał z ciekawostkami, chyba od samego początku wymyślany pod atrakcyjność dla reklamodawców, ostatnio prawie nic się tam nie dzieje i nawet trudno byłoby mi udawać, że jest mi z tego powodu przykro. Teraz już chyba sam nie wie co chce robić, jeździć po świecie, przeprowadzać wywiady, a może wymyślić siebie solo raz jeszcze i od nowa. Niewątpliwie martwi mnie ten twórczy kryzys jednego z lepiej zapowiadających się twórców internetowych.
Włodek tymczasem zupełnie nieoczekiwanie skradł serca internautów swoim cyklem o retro, czy pretensjonalnym, ale świetnie zmontowanym autorskim opracowaniem wykładu Steve'a Jobsa o łączeniu kropek. A potem, podobnie jak jego dawny kolega, się zaciął, od pół roku na youtube'owym kanale nie pojawiło się nic nowego.
Jak zatem upadają imperia YouTube'a? Cóż, myślę, że piszemy dopiero wstęp do tego podręcznika i obserwujemy początek zjawiska, które będzie zyskiwało na sile w najbliższych latach. Doświadczenie podpowiada, że upadek wcale nie musi się wiązać z rażącym odpływem subskrybentów. Maleje jednak ich przyrost, zaangażowanie, a wreszcie nawet mało wymagająca widownia tego serwisu, zaczyna kpić ze swojego idola w komentarzach. Youtuber po prostu przestaje być cool, New Balance już nie chce żeby wrzucał sobie zdjęcie w ich butach na Instagrama i choć kanał żyje, to już nie świeci...
Podczas, gdy wydaje się, że bycie "modnym" jest dzisiaj najważniejsze z punktu widzenia twórcy internetowego. Wszyscy robią w rozrywce, to nie program informacyjny, gdzie liczą się tylko liczby. Tak samo ważne są emocje. I jak raz wypadniesz z obiegu, to możesz już do niego nie wrócić. A wypadniesz, jeśli się nie rozwijasz, jesteś za mało różnorodny lub po prostu podejmowałeś złe decyzje. Nikt nikomu nie dał popularności raz na zawsze, nawet Kubie Wojewódzkiemu. Tym większy szacunek dla tych twórców, którzy potrafią utrzymać się na topie przez całe epoki, które w internecie upływają wyjątkowo szybko.