Zwrot geopolityczny jest na rękę nie tylko mediom głównego nurtu i gawędziarzom z YouTube’a. Służy także politykom. Wielka Historia, której możemy być tylko biernymi uczestnikami albo obserwatorami, odciąga nas od tej małej. Bardzo łatwo wrzuca nas w pole "niedasizmu", bo przecież Wielkie Mocarstwa rozgrywają swój bój, a my siedźmy cicho, bo niczym Franek Dolas rozpętamy wojnę światową. Już trzecią, na lajki i suby.
Nieuchronność Wielkich Zdarzeń może sprawić, że nie będziemy żądali niemożliwego tu i teraz. Nie będziemy wymagać zmian lokalnie i punktowo. A tak naprawdę wsparcie systemu edukacji, opieki zdrowotnej, a także (tak właśnie!) napędzanie innowacyjności nad Wisłą zależy nie tylko od Waszyngtonu, Berlina, Paryża czy Moskwy.