Miał nosa, że zamiast od razu po maturze iść na studia zrobił sobie jednak rok przerwy. Gdyby nie to, Michał, który w maju podchodził do egzaminu dojrzałości, dziś miałby pewnie problem z tym, by pogodzić studiowanie z ogarnianiem za rząd Rzeczpospolitej Polskiej statystyk zachorowań na COVID-19.
W marcu, gdy rząd ogłosił lockdown, a resort zdrowia zaczął raportować liczbę zachorowań, Rogalski trafił z resztą uczniów na teleszkołę. Choć już samo to w sobie było niezłym obciążeniem, ten 19-latek zamiast zamartwiać się przygotowaniami do matury, bardziej niepokoił się tym, że tak naprawdę nie bardzo wiadomo, co się dzieje, ile osób choruje, gdzie konkretnie, ilu jest badanych, a ilu wyzdrowiało.
Teoretycznie większość danych była dostępna, tyle że nikt z rządu i Ministerstwa Zdrowia nie wpadł na pomysł, by je zagregować w jednym miejscu w sposób ustrukturyzowany. – Był chaos informacyjny. Sam miałem problem, by się w tym odnaleźć i jakoś tę całą sytuację opanować. Okazało się, że nie tylko ja mam potrzebę wiedzieć więcej o skali zachorowań, o ich geograficznym rozkładzie czy stosunku chorych do zmarłych. Ludzi, którzy poszukiwali takiej usystematyzowanej wiedzy, było znacznie więcej i jak ja nie mieli gdzie jej znaleźć. Więc zacząłem sam te dane zbierać i analizować – opowiadał nam kilka tygodni temu nastolatek.
Zamiast więc tylko kuć do matury, przygotował otwarty formularz, w który można było na bieżąco wpisywać dane o pandemii w Polsce zbierane ze stron lokalnych sanepidów, Głównego Inspektoratu Sanitarnego i MZ. W bazie były dane o zachorowaniach z podziałem terytorialnym, ilości wykonanych testów, zgonach, ozdrowieńcach. Czyli cała niezbędna podstawa do tego by w nowoczesny sposób zarządzać państwem i jego instytucjami w czasie pandemii.
Wokół inicjatywy nastolatka z Torunia szybko urosła społeczność wolontariuszy, która zaczęła na bieżąco wypełniać zautomatyzowany arkusz. Tak prowadzony zbiór danych stał się niezbędną podstawą do wszelkich analiz wykonywanych przez instytucje badawcze, uczelnie, a nawet zwykłych ludzi, którzy np. latem chcieli wyjechać na urlop i sprawdzali sytuację epidemiczną w poszczególnych powiatach. Zaczęły z nich nawet pośrednio korzystać KPRM i MZ, przygotowując prezentacje na kolejne konferencje prasowe.
Tyle że kiedy rząd docenił rolę analityki danych – zresztą dopiero w listopadzie, czyli po ponad pół roku pandemii – i przygotował swój agregat, to… odciął 19-latka i wszystkich oddolnych analityków od dostępu do informacji.
Ale na tym nie skończyła się praca Rogalskiego. W oficjalnych zestawieniach co chwilę okazuje się, że są kolejne błędy i nieścisłości. A te bezlitośnie i szczegółowo wciąż punktuje nastolatek.
Sylwia Czubkowska