Rząd też ma dosyć słabego internetu w pociągach. Idą zmiany
Michał Gramatyka, sekretarz stanu w Ministerstwie Cyfryzacji, macha palcem przed nosem operatorów i domaga się masztów przy torach.
Problemy z zasięgiem w pociągach trwają od lat. W rozmowie z portalem wnp.pl Michał Gramatyka, sekretarz stanu w Ministerstwie Cyfryzacji, zapowiada interwencję resortu. Zwraca uwagę, że "operatorzy stawiają maszty tam, gdzie im się to opłaca", chociaż "mają zobowiązanie dotyczące między innymi pokrycia zasięgiem szlaków kolejowych". Przez to, jak mówi przedstawiciel resortu cyfryzacji, szlaki kolejowe to w praktyce białe plamy na mapie zasięgu 5G w Polsce.
Takich szlaków kolejowych są w Polsce dziesiątki. Najwyższy czas, żeby tam pojawiło się 5G. Zawsze u progu sezonu wakacyjnego pytam, kiedy wreszcie będę miał niezakłócony zasięg na Centralnej Magistrali Kolejowej – mówi Gramatyka.
Ministerstwo dalej ma rozmawiać z branżą
Warto przypomnieć, że ostatnio poprawę zasięgu obiecano w związku z przejściem na nowe częstotliwości. Według deklaracji infrastruktura mobilna w miejscach o mniejszym stopniu urbanizacji będzie dużo lepsza. Odczujemy to w budynkach, ale też właśnie pociągach. W komunikacie przesłanym PAP Plus przypominał, że celem aukcji ogłoszonej przez UKE była budowa ogólnopolskiej sieci 5G, szczególnie w obszarach wiejskich i wzdłuż szlaków komunikacyjnych - np. dróg i kolei.
PKP Intercity od lat stara się usprawnić zasięg w swoich pociągach, dlatego przewoźnik instalował sprzęty poprawiające jakość kolejowego internetu. Ostatnio testowano nawet internet satelitarny Starlink. Rozwiązaniem zainteresowani są również inni krajowy przewoźnicy. Firma współpracująca z PKP Intercity zaznaczała, że jakość internetu w wagonach już się poprawiła, ale faktycznie są miejsca, gdzie jest z tym problem. Wtedy do akcji może wkroczyć Starlink.
Odpowiedzialnością za działanie internetu w pociągach strony przerzucają się od dawna. Operatorzy twierdzą, że pociągi są jak tzw. klatki Faradaya i zasięg nie ma jak docierać, więc potrzebne są wzmacniacze sygnału. Te się regularnie pojawiają. Ale żeby zasięg był, trzeba być w pobliżu masztów, a tych przy torach niekiedy brakuje. Zwracał na to uwagę kilka lat temu ówczesny wiceprezes PKP Intercity Tomasz Gontarz.
Zawsze w takich sytuacjach podaję metaforę: jedziemy Oplem w Bieszczady, korzystamy z telefonu, ale nie ma zasięgu. Czy ktoś ma wtedy pretensję do producenta pojazdu? Nie. Mam nadzieję, że dojdziemy do momentu, w którym nasz sprzęt pozwalający korzystać z WiFi w pociągach będzie możliwie najlepszy, ale bez masztów niewiele możemy. A nawet na trasie Warszawa-Katowice-Kraków, którą codziennie jadą tysiące ludzi, są odcinki, gdzie internetu nie ma, bo sygnał jest słaby. Mimo że inwestujemy w sprzęt, wymieniamy routery, dbamy o ich jakość, to pewnych rzeczy nie przeskoczymy. My nie budujemy masztów. Niestety, operatorzy nie chcą instalować ich tam, gdzie klient jest przez chwilę, ale w miejscach, gdzie jest stale – mówił w rozmowie ze Spider's Web+.
Swoją drogą – dawniej ówczesny wiceprezes PKP Intercity smucił się, że operatorzy nie chcą instalować masztów, dziś stoi po stronie mieszkańców, którzy takim planom się sprzeciwiają. W swojej interpelacji do prezydenta Lublina miejski radny napisał, że inwestycja "budzi poważne obawy lokalnej społeczności, szczególnie ze względu na jej lokalizację w bezpośrednim sąsiedztwie nowej zabudowy mieszkaniowej, brak realnych konsultacji z mieszkańcami, potencjalny negatywny wpływ na krajobraz i charakter przestrzeni miejskiej oraz wątpliwości dotyczące zdrowia i wartości nieruchomości". Jak widać w polityce punkt widzenia bardzo zależny jest od miejsca siedzenia.
Za to na kolei nie zmienia się jedno – marzenia pasażerów o niezawodnym internecie w wagonach. Pozostaje mieć nadzieję, że już niebawem jednak odczujemy różnicę. Jeśli nie po przejściu na nowe częstotliwości, to przynajmniej po interwencji resortu cyfryzacji.
Stanowisko byłego wiceprezesa PKP Intercity
Po publikacji tekstu otrzymaliśmy stanowisko Tomasza Gontarza, byłego wiceprezesa PKP Intercity:
W artykule autor sugeruje hipokryzję w moim stanowisku, twierdząc: “Dawniej ówczesny wiceprezes PKP Intercity smucił się, że operatorzy nie chcą instalować masztów, dziś stoi po stronie mieszkańców, którzy takim planom się sprzeciwiają. W swojej interpelacji do prezydenta Lublina miejski radny napisał, że inwestycja ‘budzi poważne obawy lokalnej społeczności, szczególnie ze względu na jej lokalizację w bezpośrednim sąsiedztwie nowej zabudowy mieszkaniowej, brak realnych konsultacji z mieszkańcami, potencjalny negatywny wpływ na krajobraz i charakter przestrzeni miejskiej oraz wątpliwości dotyczące zdrowia i wartości nieruchomości’. Jak widać w polityce punkt widzenia bardzo zależny jest od miejsca siedzenia.”
Powyższe stwierdzenia są nieścisłe i zniekształcają fakty, wprowadzając czytelników w błąd co do konsekwencji moich działań. Jako były wiceprezes PKP Intercity, rzeczywiście apelowałem o instalację masztów telekomunikacyjnych wzdłuż szlaków kolejowych, takich jak Centralna Magistrala Kolejowa czy trasy Warszawa-Katowice-Kraków. Jednak te apele dotyczyły terenów niezamieszkałych, należących do PKP lub położonych wzdłuż torów, z dala od gęstej zabudowy mieszkaniowej. Celem było poprawa zasięgu dla pasażerów pociągów, bez bezpośredniego zagrożenia dla stałych mieszkańców. Operatorzy telekomunikacyjni mają zresztą ustawowe zobowiązania do pokrycia zasięgiem szlaków komunikacyjnych, co podkreślił również sekretarz stanu Michał Gramatyka w Ministerstwie Cyfryzacji, cytowany w Państwa artykule.
Natomiast moja interpelacja z 6 czerwca 2025 r. do prezydenta Lublina Krzysztofa Żuka (dostępna w Biuletynie Informacji Publicznej Urzędu Miasta Lublin) dotyczy zupełnie innej sytuacji: planowanej budowy wieży antenowej z instalacją radiokomunikacyjną na działce przy ul. Łęczyńskiej 9D, bezpośrednio w sąsiedztwie nowej zabudowy mieszkaniowej, w tym bloku przy ul. Wrońskiej 8A w dzielnicy Bronowice. Mieszkańcy, w tym nowo powstała wspólnota mieszkaniowa, wyrażają uzasadnione obawy co do wpływu pola elektromagnetycznego na ich zdrowie, zwłaszcza dzieci, oraz obniżenia wartości nieruchomości. Inwestycja budzi kontrowersje również z powodu braku realnych konsultacji społecznych – mieszkańcy zostali jedynie powiadomieni pisemnie 20 maja 2025 r., bez możliwości dialogu. Co więcej, wcześniejszy wniosek inwestora (firma Towerlink Poland Sp. z o.o.) został odrzucony w październiku 2024 r., a nowy wniosek z 16 maja 2025 r. jest procedowany bez oceny oddziaływania na środowisko, gdyż instalacje radiokomunikacyjne zostały wyłączone z takich procedur na mocy rozporządzenia Rady Ministrów z 4 czerwca 2022 r.
Odpowiedź Urzędu Miasta z 18 czerwca 2025 r., podpisana przez zastępcę prezydenta Tomasza Fularę, potwierdza, że miasto nie widzi podstaw do wstrzymania postępowania ani przeprowadzenia konsultacji, ograniczając się do weryfikacji zgodności z rozporządzeniem Ministra Zdrowia z 17 grudnia 2019 r. dotyczącym dopuszczalnych poziomów pól elektromagnetycznych. Pomiary mają być wykonane dopiero po uruchomieniu masztu, co pozostawia mieszkańców bez gwarancji bezpieczeństwa przed budową. W interpelacji domagałem się wstrzymania postępowania do czasu pełnych konsultacji, zlecenia niezależnych badań (np. przez sanepid lub Politechnikę Lubelską) oraz oceny wpływu na zdrowie i środowisko – co jest wyrazem troski o lokalną społeczność, a nie sprzeciwem wobec technologii jako takiej.
Nie ma tu żadnej zmiany punktu widzenia zależnej od “miejsca siedzenia”. Moje działania są konsekwentne i zawsze motywowane interesem publicznym: w PKP Intercity dbałem o komfort pasażerów poprzez rozwój infrastruktury w miejscach bezpiecznych, a jako radny Rady Miasta Lublin bronię zdrowia i praw mieszkańców przed inwestycjami, które ignorują ich obawy i procedury dialogu społecznego. Sugerowanie hipokryzji jest nieuzasadnione i szkodliwe, gdyż pomija kluczowe różnice kontekstowe: maszty przy torach (na terenach niezamieszkałych) versus maszt w środku osiedla mieszkaniowego bez konsultacji.
