Zawsze w takich sytuacjach podaję metaforę: jedziemy Oplem w Bieszczady, korzystamy z telefonu, ale nie ma zasięgu. Czy ktoś ma wtedy pretensję do producenta pojazdu? Nie. Mam nadzieję, że dojdziemy do momentu, w którym nasz sprzęt pozwalający korzystać z WiFi w pociągach będzie możliwie najlepszy, ale bez masztów niewiele możemy. A nawet na trasie Warszawa-Katowice-Kraków, którą codziennie jadą tysiące ludzi, są odcinki, gdzie internetu nie ma, bo sygnał jest słaby. Mimo że inwestujemy w sprzęt, wymieniamy routery, dbamy o ich jakość, to pewnych rzeczy nie przeskoczymy. My nie budujemy masztów. Niestety, operatorzy nie chcą instalować ich tam, gdzie klient jest przez chwilę, ale w miejscach, gdzie jest stale.