Chińska rakieta zestrzeliła francuski myśliwiec. Tak wygląda wojna Indii i Pakistanu
Nad Indiami i Pakistanem rozgorzała powietrzna bitwa, gęsta od oparów dezinformacji i niejasności. Jednak jeden element wydaje się niemal pewny – w grze pojawiła się chińska superbroń: rakieta powietrze-powietrze PL-15 z aktywnym radarem.

Pakistan z dumą ogłasza zestrzelenie aż pięciu indyjskich maszyn. Choć Indie oficjalnie milczą na temat przyczyn strat, liczne doniesienia, w tym te nieoficjalne z indyjskich źródeł, mówią o co najmniej trzech utraconych samolotach.
Jakby tego było mało, francuski urzędnik miał rzekomo potwierdzić stratę jednego z najcenniejszych nabytków indyjskich sił powietrznych – wielozadaniowego myśliwca Rafale. Bez względu na dokładne liczby, jedno jest pewne: starcie dwóch nuklearnych potęg jest najbardziej intensywne od dekad, a ryzyko eskalacji rośnie z każdą godziną.
Jeśli informacje te potwierdzą się byłoby to pierwsze bojowe użycie najnowszych chińskich rakiet PL-15, a także pierwsza bojowa utrata francuskiego myśliwca Rafale.
Powietrzna wojna cieni
Pakistańskie siły powietrzne otrzymały ekspresową dostawę chińskich, zaawansowanych rakiet powietrze-powietrze bardzo dalekiego zasięgu PL-15 niemal w ostatniej chwili. Do Pakistanu miały one dotrzeć w na początku maja.
Następnie doszło do bitwy powietrznej pomiędzy samolotami Indii i Pakistanu. To w niej strącone miały zostać trzy (a może nawet pięć) indyjskie samoloty.
W sieci pojawiły się również zdjęcia, które mają przedstawiać szczątki rakiety PL-15. Fragmenty pocisku miały spaść w dystrykcie Hoshiarpur, w północno-wschodnim indyjskim stanie Pendżab. Na jednym z ujęć widać część korpusu rakiety, tuż za osłoną radaru.
Co ciekawe, widnieje na nim numer seryjny. Inne zdjęcie rzekomo ukazuje samą głowicę PL-15, wyposażoną w zaawansowany radar z aktywnym skanowaniem elektronicznym (AESA). Ta technologia ma zapewniać jej większą odporność na środki przeciwdziałania elektronicznego w porównaniu do starszych chińskich rakiet tego typu.
Chiński as w rękawie
PL-15 nie jest tylko klonem zachodnich technologii. To pocisk zaprojektowany od podstaw z myślą o nowoczesnym polu walki. Ma zasięg nawet do 200 km w wersji krajowej i około 145 km w wersji eksportowej PL-15E. Napędza go silnik rakietowy typu dual-pulse, co oznacza, że może przyspieszać dwukrotnie - raz po starcie i drugi raz w końcowej fazie lotu.

To jednak nie wszystko. PL-15 wykorzystuje technologię AESA (Active Electronically Scanned Array), co pozwala mu lepiej wykrywać cele, ignorować zakłócenia i pracować w trybie pasywnym lub aktywnym. A więc - potrafi być cichy, a gdy trzeba - agresywny.
Co więcej, dzięki dwukierunkowemu łączu danych pocisk może otrzymywać aktualizacje od samolotu, który go wystrzelił, ale też sam przekazywać informacje zwrotne. Dla pilotów to ogromna przewaga taktyczna - wiedzą, co dzieje się z pociskiem w czasie rzeczywistym.
Pakistan dysponuje dwoma typami myśliwców, które są zdolne do użycia PL-15: JF-17 Block III oraz J-10C. Te pierwsze to efekt współpracy Chin i Pakistanu, a Block III to najnowsza wersja - wyposażona właśnie w radar AESA i nowoczesne systemy walki elektronicznej. Drugi typ, J-10C, to już czysto chiński myśliwiec czwartej generacji, który Pakistan zaczął otrzymywać w 2022 roku jako pierwszy zagraniczny klient.

Co to oznacza w praktyce? Że Pakistan ma teraz flotę myśliwców, które nie tylko potrafią wykryć i śledzić indyjskie cele z dużej odległości, ale i zneutralizować je, zanim te zdążą odpowiedzieć.
Czy Indie mają czym odpowiedzieć?
Oczywiście, siły powietrzne Indii nie pozostają bezbronne. Dysponują myśliwcami Rafale, Su-30MKI i Mirage 2000, a także pociskami powietrze-powietrze jak Meteor i Astra. Jednak w przypadku, gdy rzeczywiście potwierdzi się utrata Rafale’a - symbolu nowoczesności indyjskiego lotnictwa - będzie to potężny cios nie tylko militarny, ale i psychologiczny.
Z drugiej strony, wykorzystanie PL-15 przez Pakistan wywołało niepokój także w USA i NATO. Właśnie ten pocisk miał być impulsem dla Stanów Zjednoczonych do rozpoczęcia prac nad nową generacją pocisków powietrze-powietrze, które będą w stanie dorównać - lub przewyższyć - chińskie PL-15.
Więcej na Spider's Web:
- Chiński myśliwiec J-36 na nowym i niezwykłym nagraniu. Te zdjęcia wbijają w fotel
- Polska kupiła w USA zaawansowane rakiety. To będą długie ręce naszych myśliwców
- AIM-9X Sidewinder Block II - te nowe rakiety w naszym arsenale to technologiczny majstersztyk
- Polska czeka na F-35. Tymczasem Elon Musk krótko: "Idioci"
Świat patrzy z niepokojem, media analizują wrak
Zdjęcia szczątków PL-15 analizowane są w mediach i przez ekspertów z taką samą intensywnością, jak niegdyś zestrzelony amerykański dron nad Morzem Czarnym. To dowód, że współczesna wojna to nie tylko wybuchy i manewry, ale także informacja, propaganda i analiza.
Dla nas, widzów zza ekranu, to także ważny sygnał: nowoczesne konflikty toczą się z udziałem technologii, które jeszcze kilka lat temu były zarezerwowane wyłącznie dla największych potęg. Dziś Pakistan - kraj z ograniczonym budżetem - dysponuje uzbrojeniem, które może zestrzelić jeden z najlepszych myśliwców Zachodu.
Przyszłość niepewna, ale technologia mówi sama za siebie
To, co wydarzy się dalej między Indiami a Pakistanem, pozostaje wielką niewiadomą. Ale jedno jest pewne: technologia, którą dostarczają Chiny - PL-15 i systemy z nim związane - zmienia układ sił w regionie. A być może - także globalnie.
Bo kiedy dwa kraje posiadające broń jądrową zaczynają wymieniać ogień w powietrzu z użyciem najnowocześniejszej technologii, cały świat powinien patrzeć uważnie. Bo to nie jest już lokalna potyczka. To test nowej ery wojny.