Chiny rezygnują z zakupów Boeinga. Wojna handlowa gigantów wkracza na nowy poziom
No i mamy kolejny odcinek telenoweli pod tytułem "Starcie Tytanów" ze Stanami Zjednoczonymi i Chinami w roli głównej. Tym razem oberwało się Boeingowi, gigantowi lotniczemu zza oceanu. Jak donosi Bloomberg News, Pekin nakazał swoim narodowym liniom lotniczym wstrzymanie odbioru nowych samolotów tej firmy. Ale to nie wszystko. Chińczycy idą na całość i ogłosili, że przestaną kupować części i komponenty lotnicze od amerykańskich producentów. Wygląda na to, że handlowa przepychanka wchodzi na zupełnie nowy, wyższy poziom.

To poważny cios dla amerykańskiego giganta lotniczego, którego akcje natychmiast zareagowały – jeszcze przed rozpoczęciem poniedziałkowego handlu na giełdzie spadły o 3 proc., do poziomu 154,40 dol. za akcję. Dla Boeinga to nie tylko kwestia pieniędzy, ale również zaufania na jednym z kluczowych rynków.
Chiny uderzają w Boeinga - nie odbiorą nawet gotowych maszyn
Z danych Aviation Flights Group cytowanych przez Bloomberga wynika, że Boeing miał w najbliższym czasie dostarczyć około 10 maszyn 737 Max dla trzech dużych chińskich przewoźników: China Southern Airlines, Air China i Xiamen Airlines. Te samoloty to nie są prototypy – to w pełni gotowe maszyny, których produkcja kosztuje setki milionów dolarów.
W pierwszym kwartale 2025 r. Boeing dostarczył w sumie 130 samolotów, z czego ponad 100 to modele 737. Oznacza to, że potencjalna strata tylko z tytułu chińskich zamówień może stanowić istotny procent kwartalnej produkcji firmy.
Choć część dokumentów i płatności za te konkretne maszyny mogła zostać zrealizowana jeszcze przed eskalacją konfliktu handlowego na początku kwietnia, nie daje to pewności, że samoloty rzeczywiście trafią do odbiorców w Chinach.
Bloomberg sugeruje, że być może część z nich jeszcze „prześlizgnie się” przez biurokratyczne sito, ale ogólny przekaz ze strony Pekinu jest jasny – koniec zakupów z USA.
Więcej na Spider's Web:
Cła sięgają 125 proc., a mogą być jeszcze wyższe
Tło całej sytuacji to najnowsza fala wzajemnych ceł. Chiny właśnie podniosły swoje taryfy odwetowe na towary ze Stanów Zjednoczonych do poziomu 125 proc. – dokładnie tyle samo, ile wcześniej nałożyła administracja Donalda Trumpa na chiński eksport. Ale to nie koniec – w przypadku niektórych kategorii produktów, cła mogą sięgnąć nawet 145 proc.
Dla firm takich jak Boeing oznacza to jedno: koszt dostarczenia samolotu lub części zamiennej do Chin podwaja się – i to dosłownie. Taki poziom opłat celnych czyni zakupy amerykańskich produktów kompletnie nieopłacalnymi dla chińskich przewoźników, nawet jeśli wcześniej planowali te wydatki w swoim budżecie.
Boeing w trudnej sytuacji - nie tylko z winy Chin
Warto pamiętać, że Boeing nie ma obecnie łatwego życia. Firma wciąż zmaga się z konsekwencjami serii usterek technicznych i kontrolnych w modelach 737 Max. Wizerunkowo to trudne miesiące – a teraz jeszcze do kompletu dochodzi eskalacja konfliktu geopolitycznego.
Chiny od lat są dla Boeinga jednym z najważniejszych rynków zbytu – to właśnie Azja miała być motorem napędowym odbudowy firmy po pandemicznym załamaniu. Według różnych analiz, do 2040 roku Chiny będą potrzebować ponad 8 tys. nowych samolotów pasażerskich.
To gigantyczne zamówienia, które teraz – zamiast trafić do Boeinga – mogą powędrować do europejskiego Airbusa albo chińskich producentów, jak COMAC.
Wojna handlowa wchodzi do kokpitu
Ostatnie wydarzenia pokazują, że wojna handlowa między USA a Chinami przestała być abstrakcyjnym konfliktem rozgrywającym się w gabinetach polityków. Teraz jej skutki odczuwa jedna z najbardziej zaawansowanych technologicznie branż – lotnictwo cywilne.
Dla pasażera to jeszcze nie musi oznaczać podwyżek biletów czy uziemionych maszyn. Ale dla branży lotniczej – i dla takich firm jak Boeing – to prawdziwe trzęsienie ziemi. Jeżeli sytuacja nie ulegnie poprawie, amerykański producent może stracić pozycję lidera na jednym z największych rynków świata. A tego nie da się nadrobić z dnia na dzień.