Polacy znowu zawstydzili Tłumacza Google. Vasco Translator E1 - recenzja
Mobilne aplikacje do tłumaczeń to swoista rewolucja, znacząco ułatwiająca pozyskiwanie informacji, komunikację i podróżowanie. Te aplikacje ogólnego zastosowania mają jednak swoje ograniczenia i nie sprawdzają się we wszystkich możliwych scenariuszach. Dedykowane urządzenia do tłumaczeń to nadal w wielu przypadkach mądry wydatek. A po przetestowaniu Translatora E1 już rozumiem, czemu Polacy na tym rynku brylują.

Vasco Translator E1 składa się z dwóch słuchawek nausznych oraz etui ładującego. Istnieje możliwość stworzenia sieci składającej się nawet z 10 urządzeń, co otwiera nowe możliwości w komunikacji grupowej. Słuchawki są zakładane na prawe ucho, a wersja na lewe jest już planowana. Ich nauszna konstrukcja została zaprojektowana z myślą o higienie użytkowania. Dzięki temu urządzenie idealnie sprawdzi się w sytuacjach, gdy wiele osób korzysta z niego na zmianę, na przykład podczas wycieczek czy spotkań biznesowych.
Choć Vasco Translator E1 może być nieocenionym towarzyszem podczas podróży do egzotycznych krajów, jego potencjał docenią prawdopodobnie przede wszystkim małe przedsiębiorstwa działające na rynkach międzynarodowych. Przewodnicy turystyczni, organizatorzy eventów czy szkoleniowcy mogą zabrać grupę osób z różnych krajów na wspólne wydarzenie, a każdy uczestnik będzie słyszał wypowiedzi w swoim ojczystym języku. Cena? 1850 zł, bez żadnego dodatkowego abonamentu.
Czytaj też:
Urządzenie umożliwia tworzenie prywatnych sieci komunikacyjnych

Każdy posiadacz słuchawki może mówić we własnym języku, a system automatycznie przetłumaczy jego słowa i przekaże je pozostałym użytkownikom. Dzięki temu komunikacja staje się płynna i naturalna, eliminując barierę językową.
Vasco Translator E1 obsługuje aż 51 języków. Firma Vasco nieustannie testuje dostępne modele tłumaczenia maszynowego wraz z ekspertami. Dzięki temu nie tylko wybiera najefektywniejsze rozwiązania według ogólnych benchmarków, ale także analizuje wszystkie możliwe pary językowe. Przykładowo, jeden model może lepiej tłumaczyć z polskiego na wietnamski, podczas gdy inny sprawdzi się lepiej w przypadku języka japońskiego.



Urządzenie automatycznie wybiera najlepszy możliwy model dla każdej pary tłumaczeniowej. To gwarantuje najwyższą jakość i precyzję przekładu, niezależnie od wybranych języków. Taka dedykowana optymalizacja wyróżnia Vasco Translator E1 na tle konkurencji. W tym gigantów pokroju Google’a.
Rozpoczęcie pracy z Vasco Translator E1 jest niezwykle proste
Wystarczy wyjąć z etui słuchawki, które chcemy użyć. Mobilna aplikacja natychmiast je wykrywa i pozwala na sparowanie. Dla każdej słuchawki trzeba ustawić język ojczysty użytkownika. Dodatkowo, dla większej wygody, istnieje opcja przypisania odmiennych kolorów LED-ów dla każdej ze słuchawek. Dzięki temu łatwo rozpoznać, która słuchawka należy do konkretnej osoby, co jest szczególnie przydatne w grupach wielojęzycznych.

Każda słuchawka Vasco Translator E1 jest wyposażona w magnetyczne etui. Co ciekawe, oba etui łączą się ze sobą magnetycznie, tworząc kompaktowy kształt przypominający trójkątną kanapkę. Tylko jedno z etui posiada port ładowania USB-C, co oznacza, że po połączeniu dwóch etui, oba są ładowane jednocześnie. Bateria w każdej słuchawce zapewnia do trzech godzin ciągłej pracy oraz aż 10 dni w trybie czuwania. Dodatkowo etui posiada własny akumulator, który pozwala na wielokrotne ładowanie słuchawek bez konieczności podłączania do źródła zasilania.
Słuchawki działają w dwóch trybach: bezdotykowym oraz push-to-talk. W trybie bezdotykowym urządzenie automatycznie rozpoznaje moment, kiedy użytkownik zaczyna i kończy mówić. Po zakończeniu wypowiedzi słuchawka przerywa słuchanie, inicjuje tłumaczenie i wysyła je do pozostałych użytkowników połączonych w sieć. Tryb push-to-talk polega na przyciśnięciu słuchawki do skroni w momencie mówienia i ponownym przyciśnięciu po zakończeniu wypowiedzi.

Choć tryb bezdotykowy działa zazwyczaj bardzo dobrze, zdarza się, że w sytuacjach z hałasem w tle urządzenie może się pogubić. Mikrofon może wychwycić rozmowy osób trzecich, co zakłóca proces tłumaczenia. Takie sytuacje są rzadkie, jednak podczas testów preferowałem tryb push-to-talk ze względu na większą niezawodność w trudniejszych warunkach akustycznych.
Proces tłumaczenia jest szybki, choć nie natychmiastowy. Czas oczekiwania między zakończeniem wypowiedzi a otrzymaniem tłumaczenia wynosi około 2-3 sekund. To niewielkie opóźnienie wymaga jednak pewnej dyscypliny w rozmowie i przyzwyczajenia się do rytmu komunikacji za pomocą urządzenia.
Translator E1 w praktyce
Miałem okazję przetestować Vasco Translator E1 w językach polskim, angielskim i niemieckim - bo te języki znam. Tłumaczenia były zaskakująco dokładne i naturalne. Zaznaczam, że nie jestem profesjonalnym lingwistą, a jedynie posiadam podstawowe certyfikaty potwierdzające znajomość tych języków. W mojej ocenie urządzenie radzi sobie bardzo dobrze z przekładem między tymi językami.

Istnieją jednak pewne drobne wyzwania. Pierwszym z nich jest mieszanie języków podczas rozmowy. Na przykład zdanie I live on Marszałkowska street, not far from Nowy Świat street może sprawić trudność urządzeniu. Nazwy warszawskich ulic mogą nie być rozpoznawane przez ustawiony na język angielski model tłumaczący, co skutkuje niepoprawnym przekładem. W takich sytuacjach tłumacz próbuje dopasować znane sobie słowa, co prowadzi do komicznych, ale niestety błędnych tłumaczeń.
Drugim wyzwaniem jest jakość mowy użytkownika. Mikrofony w słuchawkach są wyposażone w zaawansowane systemy eliminacji szumów z otoczenia, co znacząco poprawia komfort korzystania z urządzenia w hałaśliwym środowisku. Jednak niewyraźna lub bełkotliwa mowa użytkownika może prowadzić do błędnej interpretacji wypowiedzi przez tłumacza, a w konsekwencji do niepoprawnego tłumaczenia. Trzeba się nauczyć mówić poprawnie, otwierając buzię, co - testując z moimi znajomymi - zaskakująco często nie jest normą u ludzi.
Warto jednak zauważyć, że Vasco Translator E1 stale się rozwija. Producent regularnie aktualizuje modele tłumaczeniowe, aby zapewnić jak najlepszą jakość przekładu dla różnych par językowych. To oznacza, że urządzenie będzie stawało się coraz bardziej precyzyjne i funkcjonalne.
Vasco Translator E1 - czy warto?

Do osobistego użytku? Jeszcze nie jestem przekonany. Bez wątpienia jest to urządzenie tak po prostu lepsze od dostępnej na telefony aplikacje Google Translate czy Microsoft Translator. Sęk w tym, że owe aplikacje najczęściej są dostatecznie dobre. Noszenie Translatora E1 przy sobie - choć para słuchawek i etui zajmują bardzo niewiele miejsca - to jednak zawsze dotykowa fatyga. Tym niemniej to już subiektywna ocena, niektórzy w tym urządzeniu odnajdą właśnie to, czego szukali.
Znacznie mniej wątpliwości mam jednak w zastosowaniach biznesowych. Translator E1 działa bardzo dobrze - nie idealnie, ale i tak lepiej od typowych aplikacji na telefon. Jest wygodny, błyskawicznie konfigurowalny, działa za metaforycznym pstryknięciem palca. Jest przy tym wysokiej jakości również, jeśli chodzi o samo wykonanie. A na deser dodatkowo cieszy fakt, że jest to prawdziwie polski produkt. Nie finansowana z polskiego kapitału zabawka montowana w Chinach - nawet płyty główne i układy scalone pochodzą z Polski. Nie ukrywam, że tym przyjemniej mi rekomendować ten produkt. Choć rekomendacja zdecydowanie się należy i bez lokalnego patriotyzmu.