REKLAMA

Nie znosi ludzi, ale nie może przed nimi uciec. Ptak wymiera, a Polacy chcą z nim robić selfie

Obrońcy przyrody mówią wprost – coraz bardziej prawdopodobny jest czarny scenariusz, w którym głuszca oglądać będzie można tylko w logo Parku Narodowego.

Nie znosi ludzi, ale nie może przed nimi uciec. Ptak wymiera, a Polacy chcą z nim robić selfie
REKLAMA

Fundacja Dziedzictwo Przyrodnicze zwraca uwagę, że dziś głuszec żyje tylko w kilku populacjach, których „przetrwanie jest zależne od wpuszczania kolejnych ptaków przez człowieka”. Niestety: wiele wskazuje na to, że głuszca z nizin stracimy, piszą obrońcy przyrody.

REKLAMA

Pomimo najlepszych chęci instytucji i ludzi zaangażowanych w jego przywracanie i ochronę. Przykład tego gatunku przypomina nam, że lepiej chronić niż zwlekać z objęciem ochroną, a potem ratować. Rezultaty tego ratowania są bardzo niepewne. A koszty ogromne – zwraca uwagę fundacja na swoim profilu facebookowym.

Głuszec nie jest gatunkiem prostym do utrzymania w hodowli – pisali z kolei przedstawiciele Parku Narodowego „Bory Tucholskie”. To właśnie w ich logo zobaczyć możemy ptaka.

Trzeba szczególną uwagę zwracać na podawany pokarm, najlepiej gdy jest jak najbardziej zbliżony do tego przyjmowanego przez ptaka w naturze, czyli np. borówki, igliwie, bezkręgowce. Woda do picia dla tego kuraka powinna być odpowiednio zakwaszona lub pochodzić z torfowiska. Wybieg należy odpowiednio zabezpieczyć przed drapieżnikami i wyposażyć tak, żeby jego mieszkaniec czuł się w nim dobrze.

To nie zawsze pomaga. W marcu 2024 r. park narodowy informował, że jeden z głuszców, który trafił do pokazowej zagrody, zmarł. Przyczyna śmierci była nieznana.

Zwracano wówczas uwagę, że głuszec to ptak „wyjątkowo wrażliwy” na zmiany środowiskowe. „Regres w populacji tego gatunku wynika m.in. działania gospodarki leśnej, odstrzału głuszców, zmożonego drapieżnictwa, wpływu antropopresji, fragmentacji siedlisk i izolacji populacji oraz zmian klimatycznych i kłusownictwa” – mogliśmy przeczytać na stronie internetowej parku.

Lasy Państwowe opisując głuszce zaznaczały, że ptak nie znosi obecności ludzi

Dlatego też ptaki starają się żyć w dużych, niedostępnych lasach. O spokój coraz trudniej - zagrożeniem dla nich są m.in. wyrąb lasów w okolicach jego występowania czy obecność ludzi.

O tym, jak wielkie to niebezpieczeństwo, świadczy przykład z ostatnich tygodni. Serwis bielskobiala.wyborcza.pl informował, że ptak stał się nie lada sensacją dla przebywających w Beskidach turystów. Ludzie robili mu zdjęcia, a żeby fotka była jak najlepsza, podchodzili do niego bardzo blisko. Ptak był zestresowany.

W końcu katowicka RDOŚ wydała decyzję o odłowieniu głuszca. Niestety nie przeżył przenosin. Sekcja zwłok wykazała, że ważył tylko 4 kg – dwa razy mniej niż powinien. Ptak był wycieńczony i nawet nie próbował uciekać, kiedy ludzie próbowali go odłowić. Głuszec nie jadł, bo przez cały czas czuwał, aby bronić swojego terytorium, na które wkroczyli żądni zdjęć turyści.

Wyjątkowo okrutne błędne koło

Ptak przez działalność człowieka jest zagrożony wyginięciem, więc chęć zobaczenia go i sfotografowania przysłania niektórym wszystko. Próbując go uwiecznić, ludzie doprowadzają do tego, że wymierający gatunek jeszcze bardziej stresuje się obecnością człowieka i dochodzi do tragedii. Im mniej głuszców, tym pokusa zobaczenia go na żywo będzie pewnie dla wielu zbyt silna.

REKLAMA

Czytaj też:

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA