Kilka tysięcy złotych za wędkowanie? Wszyscy będziemy płacić
Jeszcze nigdy w historii po internecie nie krążyło tyle fake newsów, co teraz. Najgorsze jest to, że niosą się tak dobrze, że nikt nie przeczyta sprostowań i dementi z oficjalnych źródeł. Wszyscy jesteśmy zgubieni. I niedługo wszyscy zapłacimy za to, żeby ktoś za nas weryfikował treści.
Kilka dni temu media i internet obiegły drastyczne wiadomości. Karta wędkarska miała teraz kosztować kilka tysięcy złotych, a to wszystko dzięki polityce nowego rządu. Oburzeniu nie było końca, ważni politycy podawali sobie ten news dalej, zwykli ludzie oburzali się w internecie. Wędkarstwo jest silne w Polsce, więc nic dziwnego, ze wielu ludzi było oburzonych działaniem rządu. Trudno się temu dziwić, bo według pogłosek za kartę wędkarską przyszłoby zapłacić prawie 10 razy tyle, co obecnie.
Wszyscy się oburzyli:
Internet płonął, wędkarze szykowali najlepsze kołowrotki, żeby złapać posłów i przemówić im do rozsądku. W ruch szły już wędki, a sytuacja stała się tak poważna, że głos musiały zabrać Wody Polskie. Nie zgadniecie co się wydarzyło.
Wędkowanie nie będzie kosztować 5000 zł
Komunikat był jasny:
Wszystko okazało się nieprawdą. Nikt nie zapłaci ponad 5 tys. zł za możliwość łowienia ryb w Polsce.
Informujemy, że ceny rocznych zezwoleń za wędkowanie w 2025 roku na obwodach rybackich administrowanych przez poszczególne regionalne zarządy gospodarki wodnej kształtują się następująco:
RZGW w Białymstoku: 250 zł
RZGW w Bydgoszczy: 250 zł
RZGW w Lublinie: 200 zł
RZGW w Poznaniu: 300 zł
Informujemy, że w związku z zakończeniem programu Nasze Łowiska, od 1 stycznia 2025 roku wędkowanie na obwodach rybackich Wód Polskich, które zostały udostępnione do amatorskiego połowy ryb, jest możliwe na podstawie zezwoleń wydawanych przez poszczególne regionalne zarządy gospodarki wodnej, które uprawniają do połowu ryb na wędkę wyłącznie na obszarze ich działania we wskazanych obwodach rybackich.
Należy podkreślić, że program Nasze Łowiska dotyczył jedynie łowisk udostępnianych przez Wody Polskie, nie zaś wszystkich dostępnych łowisk w Polsce. Większość obwodów rybackich jest zagospodarowana przez użytkowników (m.in. gospodarstwa rybackie, stowarzyszenia, osoby fizyczne) wyłonionych w drodze konkursów ofert przez Dyrektorów Regionalnych Zarządów Gospodarki Wodnej.
Wody Polskie wydały oświadczenie, ale mleko się już rozlało. Wszyscy powtarzają pierwotnego newsa. Czy odpowiedzialni za szerzenie tych nieprawdziwych informacji poniosą jakąkolwiek odpowiedzialność? Oczywiście, że nie, bo w tym kraju odpowiedzialność za szerzenie nieprawdy nie istnieje. Internet jest pełen fałszywych informacji i wszystko wskazuje na to, że będzie tego jeszcze więcej. Prowadzi mnie to do smutnego wniosku.
Będziemy płacić za dostęp do treści
I to nie dlatego, że będziemy chcieli otrzymywać jakościowe dziennikarstwo, poprzedzone wielotygodniowymi śledztwami i analizami. Zapłacimy za źródła, które dadzą nam pewność, że to, co w nich wyczytamy, będzie prawdziwe. Obecnie przygotowując się do dowolnego artykułu więcej czasu spędzam na weryfikacji treści, niż na pisaniu go. W dobie fake newsów, sztucznej inteligencji i bezrefleksyjnego podawania treści dalej prawda zaczyna być na wagę zdrowia. W Nowy Rok pół internetu zachwycało się niesamowitym pokazem chińskich dronów, który okazał się nieprawdziwy. Widziałem wyświetlenia filmów pokazujących spektakl i wyświetlania tych, które go wyjaśniały. Powiedzieć, że mało kto dotarł do prawdy, to nic nie powiedzieć.
Żyjemy w czasach tak pełnych nieprawdy, że każdy z nas musiałby mieć swojego osobistego asystenta do sprawdzania prawdziwości rzeczy przeczytanych w internecie. Z ciekawości sprawdziłem, że taki Reuters ma dedykowany serwis do sprawdzania faktów i jestem w szoku, ile tam pojawia się sprostowań, a mówimy przecież tylko o wycinku internetu, tym najbardziej popularnym. Żadne nasze rodzime medium się tym nie zajmuje, robimy to na własną rękę, w ramach zwykłej pracy redakcyjnej. Teraz sprostowałem informacje o przepłaconej karcie wędkarskiej. Ale zanim dokończyłem ten wpis, to zobaczyłem już kolejne szurstwa mówiące o tym, że Unia Europejska chce zakazać bawełny.
Schemat jest podobny - fake'a publikują strony związane z rosyjską propagandą, bezmyślnie przekazują je politycy i w efekcie mamy nagonkę na Unię Europejską, nawoływanie do wyjścia z niej. Jeżeli nie wiecie jeszcze, komu to służy, to spieszę z odpowiedzią - Rosji i jej zapędom do skłócania narodu. Każdy fake, który podajecie bezmyślnie dalej, jest elementem wojny hybrydowej, wojny o informację. Nie wygramy jej jeżeli nie zaczniecie myśleć samodzielnie i weryfikować pewne treści. Dzisiaj przeczytacie o kartach wędkarskich, jutro o bawełnie, a za tydzień sami zaczniecie łykać propagandowe treści. I to mnie smuci, bo wiem, że sam w końcu padnę ich ofiarą, bo nie da się wszystkiego zweryfikować od razu. Część rzeczy jest tak dobrze spreparowanych, że dopiero głębsza analiza pozwala dostrzec drugie i trzecie dno. Tylko zanim prawda zdąży włożyć buty, to kłamstwo obiegnie pół świata. To powiedzenie powstało w czasach przed powszechnym dostępem do internetu. Dzisiaj prawda nie zdąży nawet wstać z kanapy.
Więcej o higienie cyfrowej przeczytacie w: