Ukochana seria Microsoftu oficjalnie na PS5. Znika powód, dla którego odpalam Xboksa
Microsoft oficjalnie potwierdza. Forza Horizon 5 zmierza na PlayStation 5. Posiadacze konsol Sony będą mogli kupić świetne wyścigi już wiosną 2025 roku.
Spełnia się najczarniejszy sen twardogłowych fanatyków Xboksa. Microsoft – aktualnie największy wydawca gier na świecie – oddaje kluczową markę Xboksa w ręce posiadaczy konsol PlayStation. Forza Horizon 5 trafi na PS5 jeszcze tej wiosny, w pakiecie z całą dodatkową zawartością wyprodukowaną na przestrzeni lat.
Forza Horizon 5 na PlayStation 5 to jasny przekaz Microsoftu: nie ma już żadnych świętości.
Forza Horizon to jedna z pereł w koronie Xboksa. Serie takie jak Halo, Gears of War czy właśnie Forza od lat stanowiły tożsamościowy filar konsol Microsoftu. Były fundamentalnym punktem odniesienia dla obozu twardogłowych fanów, postrzegających rywalizację Sony oraz Microsoftu w ujęciu klasycznych wojen konsolowych, trwających na różnych frontach od późnych lat 70.
Zgodnie z tym podejściem, ewoluującym nieco w ostatnich latach, marki takie jak Halo czy Forza mogą trafiać na dowolne platformy, byle nie na PlayStation. Steam? Nie ma problemu. Nintendo Switch? A niech będzie. PS5? Co to, to nie! W sieci można znaleźć wielu fanów Xboksa, deklarujących koniec tych konsol po tym, jak posiadacz PS5 dostanie w swoje łapska Gears of War.
Oczywiście Forza Horizon 5 to nie pierwsza gra Xboksa, która trafia na PlayStation. Wcześniej było Sea of Thieves oraz Hi-Fi Rush. Nie były to jednak tożsamościowe filary Xboksa, jak wspomniane Halo. Teraz Microsoft udowadnia to, co między wierszami deklarował wcześniej Phil Spencer: nie ma żadnych świętości. Każda gra Xboksa może trafić na PlayStation. Master Chief drży ze strachu.
Po przejęciu Activision Blizzard zmieniło się podejście Microsoftu do gier. Najpierw wyniki, potem Xbox.
Gdy Microsoft przejmował ACTI, byłem przekonany, iż robi to w celu zwiększenia atrakcyjności marki Xbox. Jak wszyscy komentatorzy, uważałem, że firma będzie chciała silnie powiązać takie serie jak Call of Duty, Diablo czy Warcraft z Xboksem, nieco wyrównując w ten sposób układ sił na konsolowym placu boju.
W Microsofcie wygrali jednak księgowi. Według nich nie po to kupuje się spółkę za 69 mld dol., aby na niej tracić. Zamiast pozbawiać się zysków poprzez skupienie na Xboksie, firma obrała przeciwny kierunek. Microsoft ewoluuje w największego wydawcę gier na świecie, który może i ma Xboksa w serduszku, ale chce zgarniać grubą kasiorę. Tak grubą, że gaming to aktualnie trzeci lub czwarty najbardziej dochodowy pion w firmie, obok chmury i pakietu biurowego.
Lwia część zysków z gamingu jest generowana na platformach konkurencji, takich jak Steam czy PlayStation. Wydaje mi się, że ani Valve, ani tym bardziej Sony nie ma nic przeciwko takiemu stanowi rzeczy. Skoro Forzę, Halo czy Gears of War będzie można ograć na PlayStation, Xbox w dużej mierze traci rację bytu. Do tego Sony zgarnia pokaźne 30% od każdej transakcji za grę Microsoftu, nie kiwając przy tym palcem. Sam bym chciał takie oprocentowanie na koncie.
Powstaje pytanie: co mają z tych zmian posiadacze Xboksa.
Ci dalej mogą czuć się traktowani priorytetowo, dzięki obecności abonamentu Game Pass. To wciąż opłacalne rozwiązanie, pozwalające ogrywać wiele gier w dniu premiery, za kilkadziesiąt złotych miesięcznie. Do tego dochodzi szeroki katalog nieco starszych pozycji oraz klasyków. Świetna oferta, której PS Plus Extra nie jest w stanie dorównać.
Posiadacze Xboksów mogą żywić nadzieję, że dzięki kasie zarobionej w Steam, PS Store i eShopie Microsoft wciąż będzie wrzucał dolary do pieca z napisem Game Pass. Powstaje pytanie, jak wpłynie to na rynkową pozycję Xboksa w dłuższej perspektywie. Nie jest tajemnicą, że na konsoli Microsoftu gry sprzedają się kiepsko. Sam Xbox Series sprzedaje się gorzej niż Xbox One w analogicznym okresie. Perspektywy nie zachwycają.
Microsoft zapewne spróbuje ucieczki do przodu, jak robił to wielokrotnie. O ile jednak w erze Xboksa 360 miał pewną swobodę, tak realia 2028 roku będą zgoła inne. Steam jest okopany na PC tak silnie, że sytuację mogłoby zmienić wyłącznie wejście Valve na giełdę lub zmiana właściciela. Z kolei Sony oraz Nintendo z uporem maniaka chcą kontrolować przemysł konsolowy, bo ten jest dla nich jak tlen. Japończycy mają nóż przy gardle, po dwóch nieudanych konsolach z rzędu ich biznesy padają jak kostki domina. W takich okolicznościach nietrudno o motywację do zabezpieczania interesów.
Po tym, jak na PlayStation 5 ogramy Forzę Horizon, Halo oraz Gears of War, kolejny Xbox rozumiany w formie tradycyjnej konsoli będzie miał jeszcze wyższy próg wejścia na rynek. Dlatego Microsoft snuje wizję Xboksów jako maszyn uniwersalnych, trochę PC, trochę konsol, trochę chmury. Już widzę, jak Valve, Nvidia oraz Sony do spółki z Nintendo na to pozwolą.