Microsoft trafia w dziesiątkę. Po tę 6-letnią grę ustawiają się na PlayStation wirtualne kolejki
Sea of Thieves to aktualnie najchętniej zamawiana przedpremierowo gra w PS Store. Mówimy o sieciowej produkcji tworzonej przez studio należące do Microsoftu, od sześciu lat obecne na konsolach Xbox i PC.
Microsoft ucieka do przodu. Po tym, jak technologiczny gigant przejął Activision Blizzard King za rekordowe 69 mld dol., dokonano rachunku zysków i strat. Prezes Nadella zdał sobie wtedy sprawę, że gry mogą być trzecim lub nawet drugim największym źródłem dochodu dla MS, obok usług chmurowych i pakietu biurowego.
By tak jednak było, Microsoft powinien wyjść poza nikłą bazę klientów zgromadzoną na konsoli Xbox. Firma musi sprzedawać swoje produkty nie tylko na PC, ale także na platformach bezpośredniej konkurencji, to jest Sony oraz Nintendo. Plan zaczęto wdrażać w życie, zapowiadając wydanie czterech tytułów na PS5 i Switcha.
Do czego to doszło. Gracze z PS5 ustawiają się w kolejce po 6-letnią grę z Xboksa
Sea of Thieves stworzone przez podległe Microsoftowi studio Rare to aktualnie najchętniej zamawiana przedpremierowo gra w PS Store. Mówimy o sześcioletniej produkcji, która jest dostępna na konsolach Xbox oraz komputerach osobistych. Dla posiadaczy PS5 zdaje się nie mieć to znaczenia, bo Sea of Thieves znalazło się na szczycie rankingu preorderów.
Nim Sea of Thieves trafi na konsole PlayStation pod koniec kwietnia, gra jest testowana za zamkniętymi drzwiami przez pracowników Rare oraz zespół Sony. Twórcy Sea of Thieves podkreślają, że otrzymali wielkie wsparcie ze strony Japończyków, a devkity PS5 były u nich trzymane w odizolowanej części studia, w której wstawiono oszronione szyby zapewniające prywatność.
Skąd taka popularność Sea of Thieves na PS5? Powodów jest kilka.
Po pierwsze, na korzyść gry na pewno przemawia stosunkowo niska cena. Tytuł Microsoftu można kupić w zamówieniu przedpremierowym za 179 zł. To niemal o połowę mniej niż koszt nowej współczesnej gry AAA.
Po drugie, istnieje wielu graczy chętnych na piracką przygodę, którzy odbili się od rozczarowującego Skull and Bones. Produkcja Ubisoftu - chociaż nazywana przez prezesa tej firmy grą AAAA - wydaje się krokiem wstecz względem uwielbianego Assassin’s Creed Black Flag sprzed ponad dekady. Pirackich gier jest natomiast jak na lekarstwo. Zwłaszcza umożliwiających sieciową kooperację na takim poziomie.
Po trzecie, wiele robią pozytywne oddolne rekomendacje Sea of Thieves. Chociaż gra w momencie premiery nie zachwycała technicznie, na przestrzeni sześciu lat doczekała się masy aktualizacji i ulepszeń, a także także 11 sezonów z nową zawartością. Posiadacze PS5 wejdą więc do świata gęstego od możliwości, który wcześniej był poza ich zasięgiem.
Zyskują posiadacze PS5, zyskuje Microsoft. Traci tylko Xbox.
Sony ma powody do zadowolenia. Oto bowiem bezpośredni konkurent w obszarze gier wydaje swoje unikalne tytuły na ich platformie, zwiększając jej atrakcyjność. Do tego Sony ma 30 proc. z każdej nabytej kopii Sea of Thieves. Zyska także Microsoft, notując dobrą sprzedaż własnej produkcji, co przełoży się na pozytywnie kwartalne i roczne wyniki działu gier.
Powstaje jednak pytanie: po co komu Xbox, skoro gry Microsoftu trafiają na PS5?
Co prawda na platformie Sony wciąż brakuje Halo, Starfielda czy Forzy, ale zdaniem wielu to wyłącznie kwestia czasu. Nie jest wykluczone, że gdy księgowi Microsoftu poczują przypływ gotówki z PS Store, będą naciskać na portowanie kolejnych hitów na konsolę Sony. Wtedy Xbox nie będzie miał do zaoferowania nic ciekawego, może poza Game Passem. Dobrze jednak wiemy, że ten nie wystarcza by wygrać starcie z PlayStation oraz Nintendo.