REKLAMA

Wyniki Microsoftu dowodzą: przyszłość firmy to gry, ale nie Xbox

Microsoft przedstawił wyniki kwartalne, odtrąbiając wielkie sukcesy: wzrosty liczby graczy, przychodów z abonamentu i zaangażowania użytkowników. W propagandzie sukcesu ledwo przebija się jeden fakt: sprzedaż Xboksa jest na niezmiennie niskim poziomie.

Wyniki Microsoftu dowodzą: przyszłość firmy to gry, ale nie Xbox
REKLAMA

Jako spółka giełdowa, Microsoft jest zobowiązany do składania kwartalnych raportów. Ten najnowszy, obejmujący wyniki wypracowane do końca grudnia 2023 r., wydaje się niezwykle udany. Mamy bowiem wzrosty przychodów, dochodów oraz wartości akcji.

REKLAMA

Głównym motorem napędowym Microsoftu w 2023 r. pozostają usługi chmurowe. Drugim głównym źródłem przychodów technologicznego giganta jest dział biurowy, z produktem Office 365 na czele. Na korzystne wyniki Microsoftu wpływa także rewolucja AI, której jest największym beneficjentem.

Microsoft w pigułce, wartości porównywane rok do roku:

  • Kwartalny wzrost przychodów o 18%, do 62 mld dol.
  • Kwartalny wzrost dochodów o 26%, do 22 mld dol.
  • Kwartalny wzrost wartości akcji o 33%, do 2,93 dol.

Czytając przekaz prasowy Microsoftu, można odnieść wrażenie, że to Xbox ma największe powody do świętowania.

Kierownictwo technologicznego giganta chwali się, że łączna liczba graczy Microsoftu przekroczyła 200 milionów, w oparciu o aktywne konta. To wzrost aż o 100 milionów, analizując kwartalny okres rok do roku. Skąd wziął się ten rekordowy wybuch zainteresowania ofertą Microsoft Studios?

Nie jest to ani zasługa konsol Xbox, ani nawet abonamentu Game Pass. Dodatkowe 100 milionów użytkowników to konta korzystające z gier przejętego Activision Blizzard King. Mam tu na myśli zarówno użytkowników komputerowego Battle.neta, jak również graczy konsolowych na dowolnej platformie (również konkurencji) uruchamiających takie produkcje jak Call of Duty. W pulę wliczają się także gracze mobilni, grający np. w Candy Crush.

Nie mamy więc do czynienia z sukcesem Xboksa jako takiego, lecz konsekwencją najdroższej transakcji w historii branży gier - przejęcia Activision Blizzard przez Microsoft. Oczywiście gigant technologiczny ma pełne prawo (wręcz obowiązek) uwzględniać wyniki nowego nabytku w sprawozdaniach. Próba podpinania pod to Xboksa wynaturza jednak stan faktyczny: to Activision dowozi wzrosty.

Siłę samego Xboksa obrazuje parametr sprzedaży konsol - ten zdecydowanie nie powala.

Sprzedaż Xboksa faktycznie odnotowała wzrost w świątecznym kwartale, ale ten wynosi tylko 3 proc., porównując dane rok do roku. Biorąc pod uwagę premiery takich gier jak Starfield i Forza Motorsport, trudno to nazwać wielkim sukcesem.

Tymczasem rynkowy konkurent Xboksa w postaci PlayStation notuje nieustanny dwucyfrowy wzrost sprzedaży. Szacuje się, że do końca 2023 r. na jedną sprzedaną konsolę Xbox Series przypada 2,5 konsoli PlayStation 5. Niezależni wydawcy potwierdzają: to PS5 jest głównym motorem napędowym sprzedaży gier AAA, zaraz po komputerach osobistych.

Microsoft chwali się wzrostem przychodów z gier o 49 proc., ale 44 punkty to zasługa Activision Blizzard.

Realny wzrost przychodów samego Xboksa wynosi nie więcej niż 5 proc. Cała reszta to następstwo zakupu Activision Blizzard i przychodów z takich gier jak Diablo 4, Candy Crush, Call of Duty: Modern Warfare 3, World of Warcraft czy Overwatch 2.

W połączeniu z wynikami Activision Blizzard, dział gier wyrasta na trzecie największe źródło przychodów Microsoftu, spychając z podium popularny system operacyjny Windows. Z tej perspektywy zakup Activision Blizzard za zawrotne 69 mld dol. wydaje się sensowny i uzasadniony.

Przyszłość Microsoftu to gry, ale niekoniecznie Xbox. Pokazują to wyniki giganta.

Gry wideo to świetne źródło przychodu, nawet jeśli firma nie nie potrafi tworzyć wybitnych dzieł interaktywnej rozrywki. Doskonale wie o tym Apple, zgarniając miliardy dolarów haraczu za sprzedaż programów firm trzecich w App Store. Podobne rozwiązanie próbował stosować Microsoft, wprowadzając Sklep Microsoft, jednak bez powodzenia. Steam pozostał królem dystrybucji gier, zmuszając giganta do obrania innego kierunku.

Skoro Microsoft nie może dominować w obszarze platform, chce rządzić w obszarze treści. Ambicjami giganta jest wydawanie zawartości na komputery, konsole (najlepiej tylko swoje) oraz urządzenia mobilne, w formie uniwersalnego doświadczenia wspierającego standardy cross-save i cross-progression. Ta taktyka przynosi umiarkowane rezultaty, widoczne np. w obszarze rozwoju usługi Game Pass.

REKLAMA

By rządzić treścią, konieczne jest posiadanie gier na odpowiednio wysokim poziomie. To największy problem Microsoftu, bo dotychczasowe tytuły giganta nie były w stanie zagrozić hitom Nintendo oraz Sony. Z tego powodu MS inwestuje w najlepszych producentów na świecie, kupując takie podmioty jak Activision (Sekiro, Call of Duty, Crash Bandicoot), Blizzard (Diablo, Warcraft), Bethesda (Doom, Fallout, Wolfenstein) Obsidian (Neverwinter Nights) czy InXile (Torment).

Rzucając pieniędzmi na lewo i prawo, pierwszy raz od dekady nadchodząca oferta Xboksa wydaje się ciekawsza niż ta dla PlayStation. By to było możliwe, Microsoft potrzebował ponad 100 mld dol. To wydatek na który tacy rywale jak Sony czy Nintendo nie mogą sobie pozwolić. To też wydatek, który może doprowadzić do nowego rozdania sił w branży gier już za kilka lat.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA