REKLAMA

Path of Exile 2 kontra Diablo 4: 5 różnic, przez które nie odrywam się od „pogromcy Diablo”

Chociaż Path of Exile 2 oraz Diablo 4 wyglądają podobnie na zrzutach ekranu, obie gry są wyraźnie różne pod względem mechanik oraz rozgrywki. Jestem bardzo pozytywnie zaskoczony tym, jak inne jest PoE2 od kultowej serii Blizzarda.

Path of Exile 2 kontra Diablo 4: 5 różnic, przez które nie odrywam się od „pogromcy Diablo”
REKLAMA

To był weekend pod znakiem Path of Exile 2. Przetestowałem kilka klas, ubiłem kilkaset potworów i bawiłem się tak dobrze, że zarwałem nockę. Nowa produkcja nazywana pogromcą Diablo oczarowała mnie tym, że do wspomnianego Diablo wcale nie jest aż tak podobna. Przeciwnie. Zaskoczyło mnie, jak inna jest rozgrywka w Path of Exile 2 oraz Diablo 4. Na czym polegają fundamentalne różnice? Z chęcią je opiszę, na świeżo po nieprzespanej nocy wypełnionej masakrowaniem potworów:

REKLAMA

Fundamentalna różnica to wolność w wyborze umiejętności. Wojownik rzucający ścianę ognia? Czemu nie!

W Path of Exile 2, podobnie jak w Diablo 4, wybieramy klasy postaci. Są bardzo zróżnicowane, opierają się o inne atrybuty, ale wybór jednej nie zamyka drogi do czerpania garściami z drugiej. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby wojownik pożyczył sobie zaklęcie od czarodziejki, o ile posiada odpowiednio wysoką inteligencję. Część umiejętności jest powiązana z konkretnym typem broni, ale w Path of Exile 2 nikt nikomu nie broni, by wiedźma dzierżyła młot albo topór, o ile wystarczy jej siły do uniesienia tych broni.

Pomiędzy klasami nie ma wyraźnych, z góry narzuconych ścian. Dlatego, jako najemnik strzelający z kuszy, pożyczyłem sobie od czarodziejki zaklęcie ściana ognia. Stawiam taką ścianę przed sobą w ciasnym korytarzu, a potem strzelam do przeciwników. Jeśli chcą mnie zaatakować, muszą przejść przez płomienie. Co jeszcze lepsze, moje bełty zapalają się przelatując przez jęzory ognia, zadając dodatkowe obrażenia.

Dzięki interdyscyplinarności klas w Path of Exile 2 możliwości kreowania postaci wydają się drastycznie szersze niż w Diablo 4. No i po prostu cieszy, gdy mój wojownik jest w stanie zamrozić zaklęciem przeciwników, bo zainwestowałem nieco w jego inteligencję. Nawet nie musi zamieniać młota na różdżkę.

Path of Exile 2 jest momentami jak Dark Souls. Kiedy giniesz, wrogowie się odradzają i zaczynasz od nowa.

Oczywiście nie cała grę od nowa, ale konkretny fragment, na przykład piętro warowni. Śmierć w PoE2 wiąże się ze znaczną, bolesną, a momentami irytującą utratą progresu. Jeśli oczyściłeś cały poziom podziemi z potworów, a potem ubił cię boss strzegący wyjścia do kolejnego regionu, bestie wracają na mapę. To drastyczna różnica względem Diablo i potężna kara, zachęcająca do ostrożniejszego grania.

Z drugiej strony, w przeciwieństwie do Diablo 4, graczowi nie psuje się pancerz ani broń podczas porażki. Co za tym idzie, po przegranym starciu nie musimy odwiedzać kowala, prosząc o naprawdę. Podejście za podejściem, śmierć za śmiercią, możemy podejmować kolejne próby aż w końcu znienawidzony boss padnie. Albo aż zacznie świtać.

W Path of Exile 2 opanowanie uników oraz nauka ataków wroga to podstawa.

Pod tym względem PoE2 znowu bliżej do serii Dark Souls niż do Diablo. W omawianej produkcji unik jest absolutnie kluczowy. Nie ma znaczenia, czy jesteś czarodziejem, wojownikiem, wiedźmą czy mnichem – gdy wielki cmentarny ghul zamachuje się na ciebie płytą nagrobną, musisz przeturlać się po ziemi. Tzw. rolka jest trudniejsza do wykonania niż w Diablo 4. Okno czasowe jest bowiem krótsze, a kierunek uskoku na ogromne znaczenie.

Wzorem Dark Souls i Elden Ringa, kluczowe jest także opanowanie wachlarza ruchów bossa. Znajomość wszystkich jego sztuczek przybliża nas do zwycięstwa znacznie bardziej niż dodatkowy wbity poziom czy podniesiona nieco lepsza broń. Jedno podejście, drugie, trzecie – z każdym kolejnym stajemy się coraz lepsi i wiemy gdzie popełniamy błędy. Aż tu nagle boss w końcu pada, chociaż początkowo wydawało się to niemożliwe. Satysfakcja jest przy tym ogromna.

Co istotne, potrzeba studiowania przeciwników ma też zastosowanie w przypadku zwykłych potworów, jakich wiele wałęsa się po mapie. Przykładowo, jeden z kościanych rycerzy, wyposażony w wielką i magiczną tarczę, automatycznie odbija posłane w jego kierunku pociski oraz wyprowadzone ataki. Aby ubić takiego delikwenta, musimy poczekać aż zaatakuje, a następnie przeturlać się za jego plecy z wyczekaną kontrą. W Diablo 4 czegoś takiego nie uświadczysz.

Umiejętności postaci w Path of Exile 2 kapitalnie przenikają się w co-opie. Czegoś takiego nie widziałem w Diablo 4.

Przykład: gram najemnikiem z kuszą, mój kolega wybrał mnicha z drągiem bojowym. Jedna z umiejętności mnicha polega na wyczarowaniu wielkiego dzwona. Gdy mnich w niego uderza, fale dźwiękowe zadają obrażenia wrogom stojącym nieopodal. Teraz najlepsze. Jako najemnik z kuszą, przełączam broń w tryb maszynowy (specjalna umiejętność) i celuję w przywołany dzwon. Bełt za bełtem, fale uderzeniowe pojawiają się z taką częstotliwością, że sfory przeciwników są rozrywane na miejscu. Co za moc!

Minie wiele dni, nim gracze odkryją najlepsze kombinacje ataków odrębnych klas. Jednak to, co da się robić już tutaj i już teraz, daje masę frajdy oraz kreatywnej swobody. Z kolei w Diablo 4, nawet grając w kooperacji, umiejętności poszczególnych klas nie zazębiały się tak kapitalnie. Niby razem, ale każdy gra tam głównie osobno.

Path of Exile 2 prezentuje zupełnie inne podejście do lootu niż Diablo 4. Moim zdaniem gorsze.

Diablo 4 miało potężny problem z lootem, aż do wielkiej aktualizacji z maja 2024 roku. Teraz swój problem ma Path of Exile 2. Przedmioty wypadające z przeciwników i skrzyń są mało porywające. Zdarzało się, że główną broń zmieniam raz na 4 - 5 wbitych poziomów. Jeśli ulepszę jakiś pancerz specjalnymi przedmiotami, potem przez długi czas jest on nie do zastąpienia. Szkoda, bo zdobywanie fantów powinno być jedną z największych przyjemności gier takich jak Path of Exile 2.

Istotne jest także to, że w PoE2 wypadają nam przedmioty dla wszystkich klas, podczas gdy algorytmy Diablo 4 dbają o to, byśmy otrzymywali fanty dopasowane do prowadzonej postaci. Przez to 3/4 zdobyczy nie będziecie nawet podnosić. Mamy więc do czynienia z kompletnie odrębną filozofią nagradzania. Mnie bardziej podoba się ta w D4, chociaż rozumiem, że są miłośnicy twardego grindu, którzy nie lubią, gdy wszystko podaje się im na talerzu.

Muszę przyznać, że Path of Exile 2 robi kapitalne pierwsze wrażenie. Dzisiaj będzie kolejna zarwana noc.

REKLAMA

Połączenie rozgrywki w stylu Diablo z wybranymi elementami Dark Souls oraz wolnością budowania klasy jest strzałem w dziesiątkę. Siedzę za biurkiem w pracy, ale w głowie już układam potencjalne konfiguracje umiejętności oraz atrybutów, aby dokopać bossowi pilnującego przejścia do Aktu 3. Nad ranem nieźle porachował mi skórę, najwyższy czas odpłacić się pięknym za nadobne.

Nie wiem na ile PoE2 będzie udane w fazie endgame, ale póki co wymagająca kampania fabularna to cholernie dobra przygoda.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA