REKLAMA

Sztuczna trawa to za mało. Lasy Państwowe zachęcają do wizyty w lesie... ściętym drzewem

Nic tak nie zachęca do wędrówek po lesie jak przedstawienie tego, do czego zdolny jest człowiek. Absurdalna doniczka na drzewa stanęła przy jednym z łódzkich przystanków. Lasy Państwowe zaskakują.

Czy drzewo upadające w lesie wydaje dźwięk jeżeli nikt go nie słyszy?
REKLAMA

O akcji Lasów Państwowych już pisaliśmy. Teoretycznie cel jest szczytny, bo chodzi o to, aby zachęcać do odwiedzin lasów. Tyle że wykonanie kłuje w oczy. Przyroda reklamowana jest m.in. sztuczną trawą wyłożoną na przystanku.

REKLAMA

Muszę przyznać, że od dawna żadna kampania reklamowa nie wzbudziła we mnie tak mieszanych uczuć. Z jednej strony jest zauważalna i rozumiem przekaz. Z drugiej Lasy Państwowe pokazały, że nie czują dzisiejszego świata. Jeśli chcesz reklamować ekologiczny produkt, to nie robisz kampanii opierającej się na tworzywie i foli

- pisał łódzki radny Marcin Hencz, oceniając „zielone” przystanki.

Jak słusznie dodawał „jedyną naturalną rzeczą na takim przystanku jest drewniana ławka”. Można teraz odnieść wrażenie, że Lasy Państwowe wsłuchały się w głosy krytyki. Przy jednym z przystanków zauważyłem coś jeszcze.

Spójrzcie sami, bo słowa raczej tego nie opiszą

Mało przyrody w mieście? No to proszę bardzo, Lasy Państwowe przychodzą z pomocą i sadzą drzewa. W drewnianych doniczkach, które w praktyce są pociętym i wydrążonym fragmentem drzewa. Nawet jeśli pozyskano materiał w inny niż wycinka sposób, to taki widok jest co najmniej wprowadzający w zakłopotanie. W chwili, gdy w miastach co rusz wycina się drzewa, a kolejne są zagrożone wycinką bądź zaniedbaniami, Lasy Państwowe stawiają coś takiego.

Wyobraziłem sobie, że w podobny sposób reklamuje się ZOO i wypchane zwierzęta zachęcałyby do odwiedzania tych żywych. Szokujący pomysł.

 class="wp-image-5081495"

Można się zastanawiać, czy to akcja reklamowa, czy ostrzegawcza

Spieszmy się odwiedzać lasy, bo do podziwiania zostaną nam tylko takie doniczki? Można się przestraszyć, jeśli zeskanuje się kod QR, który znajduje się na promocyjnym plakacie. Odsyła do strony łódzkich Lasów Państwowych, co samo w sobie jest zrozumiałe.

Problem w tym, że na dzień dobry można przeczytać o zakończeniu łódzkiej submisji. Poprzedni tekst zachęca do wzięcia udziału. „Wielkowymiarowe drewno dębowe i bukowe przygotowane zostało do sprzedaży w postaci kłód i dłużyc, stanowiących oddzielne losy” – poinformowano.

Czym jest submisja? Jak czytamy w Encyklopedii Leśnej to licytacja poszczególnych sztuk drewna, którą wygrywa najwyższa oferowana cena.

W roku poprzedzającym submisję, spośród drzew przeznaczonych do wycinki, wybierane są te o szczególnie wysokiej jakości i posiadające cechy okleiny. Wybrane sztuki są transportowane na składnicę i dokładnie mierzone. Każda sztuka otrzymuje swój numer losu, na który oferenci składają swoje propozycje cenowe

- wyjaśniono.

Jest to na swój sposób symboliczne. Lasy Państwowe chcą promować lasy, ale robią to specyficznie, bo czymś przeciwnym do wyobrażeń o naturze - sztuczną trawą i absurdalnymi doniczkami przypominającymi o smutnym losie wielu polskich drzew. A jakby tego było mało, po wejściu na promowaną stronę od razu czytamy o sprzedaży drzewa.

- Lasy Państwowe są potężną, zasobną instytucją, którą postawiono w sytuacji zasadniczego konfliktu interesów – z jednej strony jej siła, dochód i wpływy zależą od produkcji drewna, z drugiej – LP mają decydować o tym, jak pogodzić różne wartości lasów: ochronę klimatu, retencję wody, ochronę zdrowia ludzi czy bioróżnorodności. I koniec końców zawsze wszelkie inicjatywy reformatorskie zostają skierowane na stare tory, czyli pozyskiwanie drewna. Nie podważam tego, że go potrzebujemy, ale gospodarkę leśną należy zmodyfikować, bo nie odpowiada na bieżące wyzwania – na przykład klimatyczne – mówiła niedawno w rozmowie z „Krytyką Polityczną” Marta Jagusztyn, współtwórczyni inicjatywy Lasy i Obywatele.

Owszem, Lasy Państwowe ogłosiły kilka dni temu, że mają pomysł, jak chronić 20 proc. najcenniejszych przyrodniczo lasów w Polsce. Trudno jednak przyklaskiwać takim niby ekologicznym inicjatywom jak te z łódzkich przystanków, które bardziej kojarzą się z dewastowaniem przyrody, niż szacunkiem dla niej. Właśnie taka nasuwa się myśl na widok pociętego drzewa.

REKLAMA

O roślinach i technologii przeczytasz na Spider's Web:

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA