REKLAMA

Zapowiedzieli rewolucję na Poczcie i jest afera. Poszło o różańce

Nowy prezes Poczty Polskiej zapowiada rewolucję. Z urzędów znikną dewocjonalia, ale to nie koniec zmian. Co jeszcze zniknie z pocztowych sklepików?

poczta polska
REKLAMA

Poczta Polska w ostatnich latach przeszła znaczną transformację, przekształcając się z instytucji skupionej na usługach pocztowych w coś na kształt lokalnego sklepiku. Oprócz tradycyjnych znaczków i kopert, klienci mogą teraz znaleźć na półkach szeroki asortyment produktów, od artykułów spożywczych i zabawek, przez książki i artykuły papiernicze, aż po drobne AGD i akcesoria samochodowe. W ofercie sporo było artykułów religijnych, takich jak różańce, modlitewniki, a nawet ikony.

REKLAMA

Ta ekspansja spotkała się z mieszanymi reakcjami. Z jednej strony, niektórzy klienci doceniają wygodę zakupu różnych produktów w jednym miejscu, szczególnie w mniejszych miejscowościach, gdzie dostęp do sklepów może być ograniczony. Z drugiej strony, wielu krytykuje Pocztę Polską za odejście od podstawowej misji i przekształcanie się w "religijny bazar". 

Ci drudzy będą ukontentowani, bo dewocjonalia znikną z Poczty Polskiej.

Poczta będzie pocztą, nie bazarem

Nowy prezes Poczty Polskiej, Sebastian Mikosz, zapowiedział znaczące zmiany, mające na celu poprawę rentowności i wizerunku firmy. Jedną z najważniejszych zmian będzie stopniowe wycofywanie dewocjonaliów z placówek pocztowych. Mikosz uważa, że takie produkty nie powinny być sprzedawane na poczcie i kojarzą się z memicznością i ośmieszeniem.

Placówki Poczty nie mogą być postrzegane jako sklepiki z dewocjonaliami, niech to robią parafie. Ten asortyment wywoływał pewną memiczność i ośmieszenie

- przekazał w rozmowie z PAP-em.

Oprócz dewocjonaliów, z poczty zniknie również inny asortyment, taki jak ręczniki czy skarpetki. Prezes podkreśla jednak, że sklepiki nie znikną całkowicie, ponieważ odpowiadają na potrzeby klientów, szczególnie w mniejszych miejscowościach, gdzie dostęp do takiej sprzedaży detalicznej jest ograniczony.

Mikosz przyznał, że jest w rozterce, ponieważ z jednej strony chce, aby poczta była nowoczesna i odpowiadała na potrzeby klientów, a z drugiej strony musi zadbać o jej rentowność. Przychody ze sprzedaży dodatkowych produktów zapewniają instytucji stabilność finansową, dlatego nie można z nich całkowicie zrezygnować.

Plan transformacji Poczty Polskiej zakłada również ujednolicenie wyglądu placówek i dostosowanie ich do potrzeb klientów w zależności od lokalizacji. W dużych miastach placówki pocztowe mają pełnić funkcję społeczno-kulturalną i komercyjną, natomiast w mniejszych miejscowościach staną się Centrami Obsługi Obywatela, gdzie będzie można nie tylko nadać list czy paczkę, ale również załatwić wiele innych spraw.

Przeczytaj więcej o nowościach z twojej okolicy:

Bazar pozostanie. W mniejszych miejscowościach

Mimo że "bazar" w placówkach Poczty Polskiej zostanie ograniczony, w niektórych filiach, szczególnie tych znajdujących się poza dużymi miastami, wciąż będzie można kupić książki, zabawki, garnki czy galanterię skórzaną. Prezes Mikosz podkreśla, że Poczta Polska nie jest instytucją jedynie dużych miast i musi odpowiadać na potrzeby wszystkich klientów, niezależnie od miejsca zamieszkania.

Poczta nie jest instytucją i firmą wyłącznie dużych miast. To, że pan i ja mamy wybór, to nie oznacza, że w 4600 miejscowościach galanteria skórzana i ręcznik mogą nie być spełnieniem potrzeb konsumenta. I na to trzeba patrzeć

— przekazał prezes w rozmowie z Tok FM.

Chciałoby się rzec: łoł. To podejście stanowi miłą odmianę od tego, czego się spodziewałeś na początku tego tekstu, prawda? Bo dewocjonaliów nie uświadczymy już w placówkach pocztowych, ale to nie oznacza, że zniknie wszystko poza samą pocztą. I prezes Poczty Polskiej powiedział to, co chciałem napisać: Polska to nie tylko ogromne miasta, gdzie wszystko dostaniesz od ręki. To też wsie, gdzie PP jest miejscem spotkań czy punktem dostępu do najważniejszych przedmiotów życia codziennego. Taki McDonald’s, ale dla starszych ludzi. Stąd niech zabawki czy książki zostaną - a nuż komuś się przydadzą.

REKLAMA

Ale jeśli chciałeś kupić "1001 przepisów siostry Anastazji", to chyba pora się pośpieszyć. 

Zdjęcie wyróżniające: Mino Surkala / Shutterstock.com

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA