Boeing zapłaci gigantyczne odszkodowanie? Plażo, proszę. To dla niego waciki
Od rana czytam sensacyjne nagłówki, które sugerują, że Boeing zapłaci gigantyczne odszkodowanie rodzinom pasażerów, którzy zginęli w dwóch katastrofach lotniczych. Kara jest tak gigantyczna, że producent przez jeden miesiąc nie zanotuje zysku.
Cofnijmy się kilka lat. W 2018 r. doszło do katastrofy lotu Lion Air 610, który wystartował z Dżakarty w Indonezji. Trzynaście minut po starcie samolot runął prosto do Morza Jawajskiego, w wyniku czego zginęli wszyscy znajdujący się na pokładzie - 181 pasażerów i 8 członków załogi. Od początku pojawiła się teza, mówiąca, że do katastrofy doszło w wyniku nieprawidłowego działania systemu MCAS, którego celem było automatyczne korygowanie kąta natarcia samolotu, tak żeby nie doszło do utraty nośności.
Czujnik mierzył kąt między skrzydłem a przepływem powietrza, czyli kąt natarcia, a następnie jeżeli kąt był zbyt duży, co mogło prowadzić do utraty nośności, to wtedy do akcji wkraczało oprogramowanie samolotu, które automatycznie obniżało ster kierunku w dół, żeby zwiększyć nośność. Czyli mówiąc po lotniczemu - miał zapobiec przeciągnięciu samolotu.
Okazało się, że system działał źle i cały czas próbował obniżyć dziób samolotu, co prowadziło do niekontrolowanego opadania samolotu. Śledztwo wykazało również, że piloci nie byli przeszkoleni na wypadek błędu systemu, nie potrafili go wyłączyć. Jednak zanim udało się znaleźć przyczynę - spadł kolejny samolot. Tym razem lot linii Ethiopian Airlines 302. Do katastrofy doszło 10 marca 2019 r., zginęło 157 osób - 149 pasażerów i 8 członków załogi. Cudowne dziecko Boeing zostało uziemione w każdej linii lotniczej. A śledztwo wykazało, że winnym był znów system MCAS. Tym razem okazało się, że piloci postępowali zgodnie z procedurą przewidzianą przez producenta, ale to nic nie dało, bo samolot i tak opadał w dół.
Bezpieczeństwo w lotnictwie napisane jest krwią
Dopiero śledztwa wykazały, że Boeing dopuścił się licznych nieprawidłowości związanych z wprowadzeniem modelu 737 MAX do służby. Jednak lotniczy gigant zbyt dobrze współpracuje z amerykańskim rządem, więc udało mu się dojść do porozumienia. Zobowiązał się do poprawy bezpieczeństwa itd., ale pojawili się sygnaliści, którzy twierdzili, że nic takiego nie miało miejsca, a latanie 737 MAX miało być igraniem ze śmiercią. W międzyczasie doszło do kilku incydentów bezpieczeństwa. Wszczęto nowe postępowanie, które miało sprawdzić, czy firma wywiązała się z zawartej ugody.
W międzyczasie dwóch sygnalistów zginęło w dosyć tajemniczych okolicznościach, dokumenty ujawniły, że producent od początku wiedział, że system MCAS nie działa tak jak powinien, a procedury były złe. W trakcie śledztwa przyznano się do składania fałszywych oświadczeń przed Federalną Komisją Lotnictwa (FAA). Postępowanie sprawdzające dobiegło końca, w jego wyniku Boeing przyznał się do bycia częścią spisku mającego na celu oszukanie FAA, można go teraz nazywać przestępcą.
Ustalono jakie konsekwencje poniesie firma - ma wydać 455 mln dol. na inwestycje, a także zatrudnić niezależnego audytora, który przez 3 lata będzie czuwał nad działalnością firmy. Przy czym kwota 455 mln dol. ma zostać pomniejszona o już poniesione wydatki na poprawę bezpieczeństwa we wcześniejszych latach. Tym samym gigant unika procesu, który mógłby być dla niego znacznie surowszy. Pozostaje również kwota tzw. gigantycznego odszkodowania - 487,2 mln dol. dla rodzin ofiar.
Gigantyczna ugoda to grosze
Według dostępnych źródeł można oszacować miesięczna produkcję Boeingów 737 MAX na 40 szt., a na każdym z nich gigant zarabia według danych z 2019 r. od 12 do 15 mln dol. na czysto. Oznacza to, że tylko jeden miesiąc wystarczy, żeby spłacić ugodę. Oczywiście firma twierdzi, że już od dwóch lat dokłada do interesu i przy przychodach rzędu 70 mld dol. ma stratę w wysokości 4 mld, ale wiecie jak to jest z księgowymi w takich firmach - po coś płacisz im miliony rocznie.
Prawnik rodzin ofiar również uważa, że to grosze i żąda procesu, w ramach którego na ławie oskarżonych zasiądzie kierownictwo Boeinga, które doskonale wiedziało o możliwym ryzyku. Żąda również prawie 25 mld dolarów odszkodowania. Czy uda mu się postawić na swoim? Obawiam się, że nie.
Dlaczego Boeing jest tak łagodnie traktowany?
Bo jest jednym z najważniejszych kontrahentów dla amerykańskiego wojska. To właśnie Boeing odpowiada za doskonały system obronny Aegis, który jako jedyny jest w stanie obronić się przed atakiem balistycznym. To gigant stoi za śmigłowcami Apache, samolotami F-15 i F-18, a także różnymi systemami sterowania ogniem itd. Nie gryziesz tak ważnego dostawcy, bo możesz stracić zęby, tak bardzo potrzebne we współczesnym świecie wojskowym. Dlatego nikt nie będzie ryzykował doprowadzenia firmy na skraj bankructwa. I tym sposobem życie ponad trzystu osób i ciągłe igranie z bezpieczeństwem schodzi na dalszy plan. I tak się żyje pomalutku w świecie, gdzie wielkie korporacje mają mariaż z rządem.
Więcej o Boeingu przeczytasz w:
- Samoloty spadały jeden po drugim. Lotniczy gigant przyznaje się do winy
- Boeing 737 Max - cudowne dziecko lotnictwa ma poważne problemy. Ludzie boją się latać tym samolotem
- Inżynier Boeinga ostrzega przed lataniem tymi samolotami. "Nie wsadziłbym tam rodziny"
- To nie zamach, ani wada konstrukcyjna. Wiadomo, dlaczego z Boeinga 737 Max wypadły drzwi