Assassin’s Creed Mirage na iPhonie - recenzja. Telefon został zasztyletowany
Od kilku dni gram w Asssassin’s Creed Mirage - najnowszą odsłonę popularnej serii o zakapturzonych zabójcach - na swoim telefonie. Niestety, podzespoły Apple nie nadążają za wydarzeniami na ekranie.
Widok na skąpany w blasku słońca Bagdad jest imponujący. Masa budynków, uliczek i straganów to dowód na to, że Ubisoft opłaca rewelacyjnych specjalistów od środowiska 3D oraz projektowania poziomów. W tym pięknym kadrze z Assassin’s Creed Mirage jest jeszcze coś niesamowitego: renderuję go na swoim telefonie.
Jak się nad tym chwilę zastanowić, to niesamowite: najnowszy Assassin’s Creed Mirage działa na moim telefonie.
Nowiutka, piękna i rozbudowana gra z komputerów i konsol, z dokładnie taką samą zawartością, działa na urządzeniu mieszczącym się do kieszeni obcisłych jeansów. Sam fakt, że Assassin’s Creed Mirage można natywnie uruchomić na iPhone 15 Pro jako aplikację z App Store, jest dowodem na to jak irracjonalnie wydajne są podzespoły w telefonach Apple.
Jasne, Mirage to nie pierwsza „duża” gra możliwa do uruchomienia na iPhone. Wcześniej było m.in. Resident Evil Village czy Death Stranding. Mobilny asanyn robi jednak wrażenie szczególne, mamy tu bowiem nie tylko otwarty świat, ale także tętniące życiem aglomeracje pełne ludzi oraz wysokich budynków. Do wielu z nich można wejść, bez dodatkowych ekranów ładowania.
Nie jest przypadkiem, że gier o podobnej skali i podobnym rozmachu jak AC Mirage i Death Stranding wciąż nie ma na Androidzie. Apple jest znane z instalowania irracjonalnie wydajnych podzespołów w swoich telefonach, o potencjale znacznie przekraczającym potrzeby większości użytkowników.
Okazuje się jednak, że nawet te mocarne układy Apple przegrywają konfrontację z Assassin’s Creed Mirage.
Udana gra Ubisoftu została zablokowana w trybie 30 klatek na sekundę. Początkowo te 30 fps jest jak najbardziej w zasięgu mojego iPhone 15 Pro. Niestety, po zaledwie kilkunastu minutach rozgrywki telefon rozgrzewa się do takiego poziomu, że dochodzi do obniżenia taktowania podzespołów, co za tym idzie, zmniejsza się ich wydajność.
Po kwadransie eksplorowania Bagdadu zaczynam czuć wyraźne spadki. Stabilne 30 klatek odchodzi w przeszłość, zastąpione znacznie bardziej poszarpaną rozgrywką w 20 - 25 fps. Wyjęcie telefonu z etui ochronnego w żaden sposób nie pomaga. No chyba, że chcemy usmażyć jajecznicę na jego pleckach.
Do tego Mirage ma problem z zapisywaniem postępów. Zdarza się, że rozgrywka ulega zamrożeniu - Basim i świat zastyga w miejscu, chociaż wciąż mogę swobodnie powiedzieć obracać kamerą, niczym w trybie fotograficznym. Widzę wtedy ikonę zapisu, ale ta nie znika. Rozwiązaniem jest wejście do menu i dokonanie ręcznego zapisu. Rozgrywka wraca wtedy do normy, a świat i jego mieszkańcy zostają odmrożeni. Trochę jak scena z pierwszego Matriksa, gdzie Morfeusz tłumaczy Neo zasady działania symulacji.
"Szymon, co Ty gadasz, sprawdziłem demo AC Mirage z App Store i działa dobrze!"
To świetnie, że Ubisoft udostępnił możliwość darmowego przetestowania Mirage wszystkim posiadaczom iPhone 15 Pro (Max). Niestety, mam z tym demo jeden zasadniczy problem: nie oddaje do końca problemów z pełną wersją, które stają się widoczne dopiero po przekroczeniu pewnego punktu fabularnego.
Wersja demo pozwala sprawdzić początek przygody, rozgrywany na mniejszym i bardziej zamkniętym terenie. Wtedy te 30 fps faktycznie udaje się grze zachować. Jednak później, po kupieniu pełniaka i wyjściu w otwarty świat, nie jest już tak pięknie. Złożoność środowiska, dynamizm rozgrywki i throttling odciskają piętno na telefonie. Klatki na sekundę ulatują wraz z precyzją sterowania oraz poczuciem responsywności.
Muszę natomiast oddać Ubisoftowi: stworzył kapitalny system kontynuowania rozgrywki na dowolnym sprzęcie i w dowolnym miejscu.
Swoją przygodę z Assassin’s Creed Mirage rozpocząłem na PlayStation 5. Później przeniosłem ją na handheld Lenovo Legion Go z Windows 11. Teraz kontynuuję ją na iPhone 15 Pro. Wszystko to na jednym zapisie, trzymanym w chmurze i importowanym do gry niezależnie od platformy. Można narzekać na Ubisoft Connect, ale ta jego część działa świetnie.
Świetne jest też to, że kupując AC Mirage na iPhone, dostaję od razu wersję dla iPada. To jedna z tych korzystnych konsekwencji bycia sadownikiem. Szkoda tylko, że Apple nie przygotowało portu dla MacBooka. Wtedy zakapturzony Basim byłby dostępny na wszystkich czołowych platformach w obrębie tego samego ekosystemu.
No dobrze, ale jak właściwie gra się w Assassin’s Creed Mirage na smartfonie?
Pomijając na moment problemy z płynnością, Mirage na telefonie to wciągająca i dająca masę frajdy produkcja, o ile korzystacie z fizycznego kontrolera. Sterowanie za pomocą dotykowego ekranu także jest możliwe, ale to tortury. Ikony są za małe, wyświetla się ich zbyt wiele, a rozgrywka jest zbyt złożona by zapanować nad tym chaosem. Bez pada się nie obejdzie.
Kiedy jednak ogrywam AC Mirage w duecie z Razer Kishi Ultra, łapie się na tym, jak zaskakująco łatwo jest mi wsiąknąć w wielki świat wyświetlany na małym ekranie. Mobilny port jest w sam raz do czyszczenia mapy świata z sekretów i dodatkowych wyzwań. Jednak główne misje fabularne wolę rozgrywać na PS5, przed wielkim ekranem w salonie.
Skąd taki podział? Gra Ubisoftu ma zbyt bogate wizualnie kadry, by odkrywać je na wyświetlaczu telefonu. Mobilny port to świetne uzupełnienie przygody, ale mam nieustanne wrażenie, że przechodząc po raz pierwszy gry takie jak Mirage czy Death Stranding na smartfonie, wiele się traci. To jak oglądanie Interstellar na telefonie. Niby można, ale to pierwszy seans w sali IMAX wspominasz najlepiej.
Assassin’s Crees Mirage z App Store to dowód na to, że Apple ma duży problem do rozwiązania.
Pod względem surowej wydajności, mobilne układy A17 Pro są już na tym poziomie, by renderować najnowsze gry z komputerów i konsol. Cała sztuka polega na tym, by tak potężnym podzespołom zapewnić odpowiednio wydajny system chłodzenia. Tutaj inżynierowie Apple mają spore zadanie do wykonania, a piękny i dynamiczny Mirage doskonale to uwypukla.
Jednocześnie ten sam Mirage jest dowodem na to, jak świetnie mobilna rozgrywka może się uzupełniać z tą stacjonarną. Gram w najnowsze Assassin’s Creed na PS5, potem wychodzę z mieszkania, wsiadam do autobusu i kontynuuję rozgrywkę tam, gdzie ją przerwałem, ale już natywnie na telefonie. Kilka lat temu brzmiałoby to jak science fiction. Ubisoft oferuje to tu i teraz, chociaż pod względem płynności jest przestrzeń do poprawy.