Czy kolorowe czytniki e-booków ogarniają komiksy? Przetestowałem 3 i już wiem
Czy kolorowy czytnik e-booków może stanąć w szranki z prawdziwym papierem oraz ekranami LCD i OLED? Przetestowałem trzy takie urządzenia w poszukiwaniu najlepszego modelu do czytania komiksów.
Przez ostatnie tygodnie testowałem trzy różne e-czytniki wyświetlaczami wykonanymi z e-papieru, które potrafią wyświetlać inne kolory niż czarny i biały lub odcienie szarości. Tymi modelami są Onyx Boox Note Air 3C, Kobo Libra Colour i Pocketbook Era Color. Chciałem sprawdzić, który najlepiej będzie imitował zwykły papierowy komiks.
Kolorowe czytniki e-booków
Czytniki e-booków są z nami już od lat, a nieustannie jednym z wiodących producentów tego typu urządzeń jest Amazon. Sprzęty tej firmy z rodziny Kindle mają świetny stosunek ceny do jakości, ale nie są bez wad. Chociaż sam używam na co dzień Kindle Paperwhite 5, to boli mnie chociażby brak menu w języku polskim.
Nie obraziłbym się też za możliwość kupowania e-booków w naszym języku bezpośrednio w Kindle Store. Do tego Amazon ma w ofercie czytniki wyłącznie z ekranami monochromatycznymi, a przydałby mi się taki, na którym mógłbym czytać komiksy albo przeglądać kolorowe magazyny i albumy.
Pojawiły się niedawno plotki, że Amazon planuje stworzyć Kindle’a z kolorowym ekranem typu e-Ink, no ale właśnie - to ciągle tylko plotki bez potwierdzenia w rzeczywistości. W praktyce dziś kolorowe czytniki można znaleźć, ale w ofercie innych firm. Nie jest to przy tym wcale taki nowy wynalazek!
Pierwsze modele wyposażone w e-papierowe wyświetlacze, które wyświetlają kolor, widziałem na branżowych targach już ponad dekadę temu. Technika poszła mocno do przodu w wielu różnych obszarach, więc zdecydowałem się przetestować nie jeden, a trzy takie urządzenia z kolorowymi ekranami.
Wszystkie trzy wprowadzone zostały do sprzedaży w ostatnim czasie, ale pochodzą one od różnych producentów, różnią się gabarytami, cenami oraz mają inne dodatkowe funkcje. Podczas testów skupiłem się jednak na tym jednym, najważniejszym aspekcie: jakości odwzorowania obrazu.
Kolorowy czytnik e-booków i czytanie komiksów
Do testowania czytników wybrałem jeden z moich ulubionych zeszytów Marvela, czyli pierwszy numer serii „Old Man Logan” z 2016 r., w którym za rysunki odpowiada fenomenalny Andrea Sorrentino. W komiksach tego artysty kolory mają duże znaczenie, bo pięknie się nimi bawi w nieoczywistych kadrach.
Trzymam papierową kopię tego „Old Man Logana” pod ręką, więc wyciągnąłem ją do porównania z kolorowymi e-Inkami. Komiksy czytam też zwykle na 11-calowym iPadzie, więc i jego położyłem na stole obok 10-calowego czytnika Onyx Boox Note Air 3C oraz 7-calowych Kobo Libra Colour i Pocketbook Era Color.
Urządzenia testowałem o różnych porach dnia i nocy, ale na start odpaliłem je popołudniu, gdy do pokoju z okna wpadało przyjemne dzienne światło. Potem sprawdzałem, jak sobie radzą wieczorem przy oświetleniu sztucznym oraz w nocy, zarówno przed, jak i już po zgaszeniu lampki nocnej. No i niestety!
Prosto z mostu: żaden z testowanych czytników pod względem nasycenia barw i kontrastu nawet się nie zbliża ani do papieru, ani do ekranów LCD w iPadzie. Używałem zarówno ustawień domyślnych, jak i ręcznie bawiłem się jasnością oraz temperaturą barw, ale efekty były, co tu dużo mówić, niezadowalające.
Po wyłączeniu doświetlenia i ustawienia profilu kolorów na tryb podstawowy obraz na każdym z czytników wyglądał mniej-więcej tak samo. Po podkręceniu jasności na maksa i zmianie kolorystyki z zimnej na ciepłą zresztą też różnice nie były przesadnie duże, ale po bliższym przyjrzeniu się zacząłem je dostrzegać.
Najjaśniejszy okazał się Kobo, ale jego ekran jednocześnie najmniej przypomina zwykły papier ze względu na taką… poświatę generowaną przez doświetlenie ekranu. Cechuje się on jednak przy tym najwyższym kontrastem, a pod tym względem najsłabiej wypada z kolei Pocketbook.
W przypadku komiksów kontrast jest kluczowy, gdyż litery w dymkach zwykle nie są zbyt grube. Onyx z kolei najbardziej przypomina prawdziwy papier, ale komiks uruchomiony na nim wygląda jakby był już bardzo stary i wyblakły. Sprawia wrażenie, jakby ktoś zostawił go zbyt długo na słońcu.
Pocketbook odstaje tu najmocniej, co widać dobrze w kadrze, w którym za Loganem obrywającym kulkę widzimy czerwone tło z dużym napisem BLAM. Tak jak na Kobo i Onyksie litery składające się na wyraz są wyraźne, tak w przypadku Pocketbooka ramka za postacią jest prawie jednolita ze względu na niższy kontrast.
Nie bez znaczenia są też rozmiar ekranów i ich rozdzielczości.
W przypadku Onyxa, który wyposażony jest w 10-calowy wyświetlacz, czasem widać po prostu więcej detali, tym na przykład jakąś małą czarną kropkę na białym tle. Na dwóch mniejszych, 7-calowych czytnikach są one widoczna mniej (w przypadku Kobo) lub wręcz wcale (w przypadku Pocketbooka).
Onyx najlepiej radzi sobie również z płynnym przewijaniem komiksu w trybie, w którym strony są renderowane jedna pod drugą. Dzięki temu nie trzeba czekać na załadowanie kolejnej strony. Po tym względem to jemu jest najbliżej do smartfonów i tabletów, w których taka forma nawigacji jest naturalna.
W przypadku Pocketbooka obraz w analogicznym trybie po oderwaniu palca od ekranu potrafi jeszcze kilka sekund się przesuwać, a animacja wtedy nieprzyjemnie klatkuje. W menu Kobo z kolei nie znalazłem opcji płynnego przewijania stron w jednej długiej kolumnie, ale po prawdzie to wcale mi go nie brakowało.
Na urządzeniach z e-papierem, w których częstotliwość odświeżania obrazu nigdy nie jest zbyt wysoka, scrollowanie jest po prostu niepraktyczne. W przypadku dużych plików z komiksami podzespoły czytnika oraz e-papierowy ekran po prostu nie nadążają za użytkownikiem. Zmiana całej strony jest lepszym wyborem.
Przyzwyczajony do papieru oraz iPada, które działają natychmiastowo, czułem po scrollowaniu irytację - i to taką samą, niezależnie od tego, z którego z tych trzech testowanych urządzeń korzystałem. W dodatku może to i lepiej, że Kobo trybu płynnego przewijania nie ma?
Płynne przewijanie strony w czytniku e-booków nie ma sensu.
Mam wrażenie, że ten tryb i tak wypadłby akurat na nim najsłabiej. Można sobie go zasymulować, jeśli ustawimy urządzenie tak, żeby pionowa strona zajmowała całą szerokość ekranu - wtedy nie mieści się na wysokość. Po przewinięciu z góry na dół i oderwaniu palucha od e-papieru obraz i tak zawsze się odświeża.
Z trzeciej strony to odświeżanie ma jednak spory plus: to w tym modelu zaobserwowałem najmniejszy problem z tzw. powidokami. Te pojawiały się znacznie częściej zarówno w Onyksie, jak i Pocketbooku, zwłaszcza w ich trybach płynnego przewijania obrazu lub po otwarciu i zamknięciu menu.
Ślad po ramce menu, który miesza się z aktualnie wyświetlaną treścią, zawsze wygląda kiepsko. Po przewinięciu kawałka strony do góry miewałem z kolei wrażenie, jakby obraz się rozwarstwił, bo np. zarys jednej postaci pojawiał się kawałek pod albo nad nią.
Co gorsza, w przypadku Pocketbooka, pomimo ustawienia odświeżania obrazu co stronę, powidoki nadal się pojawiały - możliwe, że ta opcja powiązana jest jedynie z e-bookami i tekstem. Onyx również pozwala ustawić wiele różnych opcji odświeżania, ale i tak podczas czytania komiksów powidoki powstają.
A co z Trybem Komiksowym?
Powidoki najbardziej uciążliwe są w chwili, gdy przeskoczymy na stronę, gdzie w wersji papierowej i tabletowej powinno być jednolite tło. Na e-papierze mamy do czynienia z artefaktami. Wiązałem nadzieje ze specjalnym Trybem Komiksowym, który dostępny jest tylko w Onyksie, ale w praktyce nie zdał on u mnie egzaminu.
Po aktywacji Trybu Komiksowego w czytniku Onyx Boox wirtualna kartka dzielona jest po prostu na kilka sekcji, pomiędzy którymi kolejno się przeskakuje. Jeśli strony są zawsze dzielone tak samo, to się sprawdzi, ale w tych zeszytach, w których co stronę mamy inny układ kadru, nie będzie to zbyt przydatne.
Szkoda też, że nie ma tutaj odpowiednika Guided View z aplikacji Kindle na smartfony i tablety, w której można czytać komiksy kupione ze zintegrowanego z Amazonem serwisu Comixology. Apka od Amazonu sama decyduje, które fragmenty strony i w jakiej kolejności powinna przybliżyć i działa to super.
Jeśli z kolei jesteśmy już przy oprogramowaniu, to warto nadmienić, że wszystkie trzy czytniki mają swoje unikalne funkcje, wbudowane aplikacje i mają inny układ interfejsu. Z perspektywy posiadacza Kindle’a najbardziej intuicyjny wydaje się Kobo, a na drugim miejscu jest Pocketboot.
Onyx pod kątem dopracowania oprogramowania stawkę z kolei zamyka. W jego przypadku razi też fakt, że nie wszystkie pozycje w menu zostały przetłumaczone na język polski, a te wszystkie pływające przyciski pozwalające wywoływać szybko różne funkcje rozpraszają podczas czytania.
Czytnik: z guzikami czy bez?
Fizyczne przyciski zmiany strony znajdziemy w konkurentach Onyx Booksa, a ja strasznie żałuję, że nie mam ich w moim obecnym Kindle’u. Pocketbook ma przy tym jeszcze dwa dodatkowe guziki. Ten z domkiem pozwala wrócić do menu i odpalić manager zadań, a drugi oznaczony power rozwija centrum sterowania.
Szkoda tylko, że w Pocketbooku nie da się zablokować oraz wygasić ekranu poprzez wciśnięcie tegoż guzika, tylko trzeba go przytrzymać. W przypadku Kobo dodatkowy guzik do blokowania ekranu znajduje się z kolei na pleckach, co okazało się w praktyce dość niefortunnym pomysłem, gdy czytnik leży na stole.
Onyx z kolei ma jeden fizyczny guzik do blokowania ekranu, który trafił na jedną z krótszych krawędzi. Każde z urządzeń ma też z jednej strony grubszą ramkę, co akurat jest bardzo wygodne, gdy trzymamy urządzenie w jednej dłoni, bo nie zasłaniamy paluchami ekranu.
W przypadku komiksów rozmiar ma znaczenie.
Od początku testów było przy tym jasne, że oba mniejsze e-papierowe czytniki, czyli Pocketbook i Kobo, są do czytania komiksów ciut za małe. Podczas ich korzystania czułem się tak, jak w chwili, gdy odpalam komiks na telefonie, zamiast na iPadzie, gdzie czytać się da, ale nie jest to komfortowe.
W przypadku sprzętów z e-papierem różnica jest jednak taka, że tak iPhone pozwala płynnie przewijać stronę góra-dół w widoku poziomym, tak w tych 7-calowych czytnikach ze względu na charakterystykę ich ekranów nie działa to zbyt dobrze. Zdecydowanie lepsze są urządzenia wyświetlające pełną stronę naraz.
Przy zwykłych pionowych stronach dymki może i dało radę odczytać, tak wystarczyło odpalić rozkładówkę i już trzeba było używać lupy albo powiększać kadr ręcznie. Testowany model Onyksa z 10-calowym wyświetlaczem pod względem rozmiaru jest z kolei już zadowalający, ale nadal mniejszy niż papierowy komiks.
Kolorowe czytniki e-booków i komiksy - podsumowanie
Podsumowując testy, to który z tych trzech czytników wybrałbym do czytania komiksów dla siebie? Krótka i szczera odpowiedź brzmi, że… żaden. Różnica pomiędzy papierem i e-papierem w praktyce jest zbyt duża, żebym zdecydował się korzystać z jakiegokolwiek z tych urządzeń podczas czytania komiksów na stałe.
Jeśli miałbym z kolei i tak wskazać swojego faworyta, biorąc tylko pod uwagę czytanie komiksów, to Onyx wygrywa wielkością, a Kobo jasnością oraz ceną. Umówmy się jednak, przy zakupie brałbym pod uwagę również inne aspekty, w tym płynność działania, dodatkowe funkcje oraz integrację z różnymi usługami.
OnyxBoox działa pod kontrolą Androida, ma sporo preinstalowanych aplikacje i pozwala na wgrywanie kolejnych prosto z Google Play, więc możemy w teorii odpalić na nim dowolny cyfrowy sklep z e-bookami dostępny na smartfonach i tabletach. Tej funkcji znalazłem w Kobo, który ma swój własny sklep z książkami.
Czytaj inne nasze teksty dotyczące czytników e-booków:
- Jak wgrać książki na czytnik Kindle w formatach EPUB i MOBI? Poradnik
- Jak wybrać czytnik e-booków? Nie tylko Kindle! Polecane modele
- Pierwsza rzecz od dawna, której zazdroszczę Androidowi. Legimi robi to dobrze
- Nie tablety, nie laptopy, a... czytniki e-booków. To właśnie je powinniśmy rozdawać uczniom
Pocketbook też nie pozwala na instalowanie aplikacji ze sklepu Google’a, ale już na ekranie głównym ma skróty do takich usług jak Legimi i EmpikGO i również w jego przypadku można wgrywać e-booki z chmury. Kobo z kolei ma swój , ale nie znalazłem opcji instalowania na nim własnych programów.
Trzeba przy tym też pamiętać, że mamy tu do czynienia z czytnikami z różnych półek cenowych. Onyx Boox Note Air 3C kosztuje około 2300 zł, podczas gdy za Kobo Libra Colour i Pocketbook Era Color wyceniane są przez sklepy obecnie na odpowiednio 1000 zł i 1150 zł, także różnica między nimi jest naprawdę spora.
To wszystko zaś powiedziawszy, to jeśli obraziłbym się z jakiegoś powodu na Amazon i decydowałbym się na czytnik inny niż Kindle, to możliwe, że wybrałbym taki z kolorowym ekranem - ale nadal nie po to, by czytać na nim komiksy. Samo to, że e-booki mają w menu kolorowe okładki jest, tak po prostu, fajne!
Do tego, gdybym potrzebował przeglądać na nich jakieś dokumenty do pracy i nauki, to możliwość zobaczenia, na przykład, kolorów na wykresie, byłaby super. Z drugiej strony takie pliki mogę równie dobrze odpalić na smartfonie, tablecie albo komputerze, gdzie praca z nimi i tak będzie przyjemniejsza i wygodniejsza…
Jestem przy tym jednak ciekaw, co w tym segmencie zaproponuje nam Amazon, jeśli faktycznie wypuści kolorowy czytnik e-booków. Firma przejęła w końcu Comixology i zintegrowała ten sklep z Kindle Store. Aż prosi się o to, by kupione od nich cyfrowe komiksy dało się odpalić na e-papierowym Kindle’u!
Obawiam się jednak, że obecne e-papierowe ekrany się do tego jeszcze nie nadają i nadal traktuje je głównie jako ciekawostkę, no ale gorąco liczę na to, że w przyszłości to się zmieni i z chęcią za jakiś czas przetestuję kolejne kolorowe czytniki e-booków, które dopiero trafią do sprzedaży. Potencjał jest spory!