Musimy nauczyć się życia z hulajnogami - mówią ich operatorzy. A potem tolerują takie coś
Użytkownicy faktycznie popełniają irytujące błędy, ale jak nazwać zachowanie firm współpracujących z operatorami, które jak gdyby nic zostawiają pojazdy na ścieżce rowerowej czy chodniku? Wystarczyły mi dwa dni spacerów i przejażdżek, bym zobaczył sceny, po których po prostu opadają ręce.
Niecały rok temu rozmawiałem z przedstawicielami firm wynajmujących hulajnogi. Zapewniali mnie, że choć wypaczenia faktycznie są, to wszelkie niegodności należy traktować jako błędy młodości. W końcu samochody są z nami już naprawdę długo, a mimo to narzekamy na źle zaparkowane auta czy kierowców przekraczających prędkość. Nie można było więc oczekiwać, że przy tak młodej formie przemieszczania się, jaką są hulajnogi na wynajem, wszystko od razu pójdzie gładko. Nauka jest trudna, ale mimo wszystko idziemy w dobrym kierunku.
I faktycznie – w wielu miastach wprowadzono punkty, w których trzeba zostawiać hulajnogi. Dozwolone jest to tylko tam, więc parkingowa samowolka nie wchodzi w grę. Na dodatek rosnące ceny sprawiły, że pojazdy na wynajem nie są już tak atrakcyjną opcją, więc ich częstotliwość jest jakby mniejsza.
Zdarza się, że użytkownicy ciągle parkują jak chcą, mając w nosie innych. Problem w tym, że nieodpowiedzialne zachowanie nie jest wyłącznie ich domeną.
Oto przykład z soboty. Aż musiałem się zatrzymać, bo ciśnienie mocno mi podskoczyło. Naprawdę nietrudno wyobrazić sobie, co się dzieje, gdy rowerzyści jadą z dwóch stron, bo to całkiem popularna trasa. Albo mielibyśmy do czynienia z gwałtownym hamowaniem i ryzykiem, że ktoś w nas wjedzie, albo mijanką na chodniku. A co z pieszymi?
W ubiegłym roku spotkałem się z identyczną sytuacją:
Operator wyjaśniał mi, że to firma odpowiedzialna za rozwóz pojazdów popełniła błąd. Minął rok i ten sam problem ma inny operator. Naprawdę nie da się uczulić współpracowników? Skoro miasto nie wymaga – jak Kraków czy Poznań – to można tolerować tak bezmyślne zachowanie? I jeśli nawet zrzucimy winę na dostawcę pojazdów, to prawdziwa odpowiedzialność dalej spoczywa na operatorze.
Przedstawiciele firm hulajnogowych tłumaczyli mi również, że choć często wydaje nam się, że hulajnoga stoi w "dziwnym" miejscu, to bywa, że przestrzeń jest wyznaczona przez zarządcę ruchu drogowego. I wtedy takie miejsce ma pierwszeństwo.
Ciekawe, czy tak było w tym przypadku:
Na początku brałem pod uwagę możliwość, że dwóch użytkowników zaparkowało obok siebie. Podejrzanie idealna synchronizacja, ale kto wie – może trenowali.
Kilkadziesiąt metrów dalej nie miałem już złudzeń:
Ten sam dzień, inna lokalizacja:
Jak myślicie, środek chodnika to strefa wyznaczona przez zarządcę ruchu drogowego?
Oto zdjęcie zrobione 31 lipca 2023 r.
Tu widać większą losowość, więc niewykluczone, że różni użytkownicy pozostawili tak zaparkowane pojazdy. Należy zadać jednak pytanie, co z systemem, o którym przedstawiciele Bolta mówili tak:
(...) dzięki wykorzystaniu sztucznej inteligencji w aplikacji Bolta w ciągu roku udało się zauważyć poprawę w oddawaniu pojazdów o 30 proc. To zasługa systemu, który analizuje zrobione fotki i porównuje ze zdjęciami, czy pojazd jest dobrze zaparkowany, a w razie błędu wyjaśnia, co jest nie tak.
Sęk w tym, że zgłoszenie źle zaparkowanego pojazdu nie jest tak wygodne, jak powinno być. Na dodatek opcję mają jedynie użytkownicy korzystający z aplikacji. Jeździsz pojazdami konkurencji? Nie zgłosisz. Jesteś tylko wkurzonym mieszkańcem? Również nie, przykro mi. O wspólną przestrzeń mają dbać nieliczni.
To jest błędne koło. Miasto nie wymaga, więc operator się nie stara. A jakakolwiek odpowiedzialność? Swego czasu zorganizowano akcję zachęcającą do prawidłowego parkowania. Kolorowe hulajnogi- jednorożce prosiły ludzkim głosem, aby użytkownik zostawił je prawidłowo zaparkowane po skończonej jeździe.
Hulajnoga-jednorożec pojawiła się w każdym mieście w Polsce, w którym dostępne były hulajnogi elektryczne Bolta. Być może jeden z pracowników miał szczęście i już wie, co robić, ale reszta nie spotkała jednorożca i stawia tak, jak miałem okazję to zaobserwować.
Swoją drogą – to naprawdę wyższa forma autoironii, że dobrze zaparkowaną hulajnogę jest tak samo trudno dostrzec, jak jednorożca.
Można dojść do wniosku, że operatorzy są jak leniwi uczniowie. Niby mówią, że chcą się uczyć, ale jeśli nie stoi się nad nimi to od razu wzrok z książki kieruje się na okno, a myśli krążą wokół innych spraw. Niestety w wielu polskich miastach nadzorcy brakuje, na czym cierpią mieszkańcy, którzy slalomem muszą omijać źle zaparkowane hulajnogi. A dzieje się tak nie tylko z powodu nieodpowiedzialnych użytkowników, ale również za przyzwoleniem samych operatorów.
Obiecują poprawę, a jest jak jest.