REKLAMA

Ekolodzy mówią, ze Lasy Państwowe trują... lasy. Mają to robić z samolotów

Teorie spiskowe o chemtrails maja się dobrze, ale to nie tak samolotowe opryski szkodzą. Na niebezpieczną lotniczą działalność Lasów Państwowych zwracają uwagę Prawnicy dla Ziemi.

opryski
REKLAMA

- Obecnie Lasy Państwowe traktują las jak pole uprawne, na którym najważniejsza jest roślina zasadzona przez człowieka - mówi Maja Starosta, prawniczka specjalizująca się w ochronie przyrody w organizacji ClientEarth.  

REKLAMA

Prawnicy dla Ziemi zwracają uwagę, że Lasy Państwowe stosują pestycydy rozpylane z powietrza nawet nad chronionymi obszarami Natura 2000. Według analizy przeprowadzonej na podstawie danych z Wojewódzkich Inspektoratów Ochrony Roślin i Nasiennictwa (WIORiN) „proceder kwitnie w polskich lasach”, a inspektoraty wydają zgody na jego wykonanie „niemal od ręki”.

Wiosną 2023 r. wykonano opryski na terenie przynajmniej 51 nadleśnictw. Aż w 50 z nich znajdują się obszary Natura 2000. Łącznie w zeszłym roku opryskano 403 711 ha, czyli prawie tyle, co ośmiokrotność powierzchni Warszawy.  

Sytuacja może być jeszcze gorsza

ClientEarth podkreśla, że nie wszystkie WIORiN-y udzieliły informacji. 6 jednostek nie ujawniło danych.

Opryski z powietrza zagrażają zwierzętom i narażają ich siedliska na degradację. W wybranych nadleśnictwach, które poddawane były opryskom, obszary specjalnej ochrony ptaków stanowiły nawet ponad 80 proc. ich powierzchni.

- podkreśla organizacja.

ClientEarth podkreśla, że do oprysków Lasy Państwowe stosują głównie insektycydy. To grupa pestycydów o największej toksyczności dla zwierząt. Najważniejszy problem to ich nieselektywność. Oprysk uderza w całą grupę bezkręgowców, a nie tylko w szkodniki. Przez to ptaki mają problem ze znalezieniem pożywienia, a szczególnie młode. Opryski zaś wykonuje się od kwietnia do czerwca, czyli w okresie lęgowym.

Na Spider's Web piszemy o tym, jak można pomagać zwierzętom:

– Przygotowując naszą analizę rozmawialiśmy z toksykologami. Mówią wprost: jeżeli rozpylimy w lesie insektycyd, który zabija tzw. szkodnika np. gąsienice barczatki sosnówki, to zniszczymy też gąsienice innych owadów, które nie są już szkodnikami – tłumaczy Starosta.

Lasy Państwowe korzystają też m.in. z neonikotynoidów, uznawanych za jeden z głównych czynników spadku liczebności zapylaczy takich jak pszczoły czy trzmiele.

Konsekwencje? Przerażające

Od dawna traktujemy owady źle nie zdając sobie sprawy z tego, do czego może to doprowadzić. Ponad 300 tys. gatunków roślin na świecie jest zapylanych m.in. przez pszczoły

- Jeśli zapylanie będzie rzadsze, produkcja żywności będzie mniejsza. Ale nie tylko mniejszy plon lub tonaż, jakość tych produktów spadnie. Nasze truskawki będą zniekształcone i nie będą tak pełne cukrów. Nazywamy to „deficytem zapylania" – wyjaśniał z kolei prof. Simon Potts z Uniwersytetu w Reading w Wielkiej Brytanii.

Zgoda na stosowanie oprysków wydawana jest od ręki

REKLAMA

Jak tłumaczy Starosta odpowiednie jednostki powinny zawsze oceniać wpływ oprysków na obszary chronione. Tyle że to teoria, bo w praktyce tak się nie dzieje.

W piśmie przekazanym Czesławowi Siekierskiemu, Ministrowi Rolnictwa i Rozwoju Wsi, Fundacja ClientEarth Prawnicy dla Ziemi zaapelowała m.in. o usprawnienie działań administracyjnych jednostek WIORiN podległych MRiRW, aby uwzględniały wpływ oprysków z powietrza na obszary Natura 2000 przed zatwierdzeniem planów zabiegów agrolotniczych, oraz dokładnie weryfikowały uzasadnienia Lasów Państwowych, zwłaszcza dotyczące konieczności stosowania oprysków w lasach. Organizacja liczy również na zmiany w przepisach dotyczących zabiegów agrolotniczych, mające na celu ochronę siedlisk przyrodniczych oraz dzikiej fauny i flory przed negatywnym działaniem oprysków z powietrza.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA