Dzień Pszczoły to dobra okazja, żeby powiedzieć głośno, jak bardzo źle traktujemy te owady
Porzekadło głosi, że im dłużej ktoś zajmuje się np. psami, tym bardziej nie znosi ludzi. Mam podobnie z pszczołami. Im więcej czytałem o tych niesamowitych owadach, tym bardziej denerwowałem się na ludzkość, która od wieków traktuje pszczoły karygodnie. Nie ważmy się mówić, że pszczoły to nasi przyjaciele - tak do przyjaciół na pewno nie można podchodzić. Warto o tym przypomnieć szczególnie dzisiaj, kiedy obchodzimy Światowy Dzień Pszczół.
I nie chodzi nawet o to, że to właśnie człowiek przyczynił się do spadku populacji pszczół. Od dawna nie przejmował się ich losem. Jak pisze Lotte Moller w książce "O pszczołach i ludziach", dopiero w 1945 zakazano stosowania arszeniku do oprysku roślin. Cóż z tego, jak później przyszedł czas na DDT czy inne pestycydy, którym stosunkowo niedawno Unia Europejska wypowiedziała wojnę.
Dziś za pomocą oprysków doprowadza się do śmierci pszczół na masową skalę. Wcześniej również traktowano pszczoły ze szczególnym okrucieństwem. Zanim w XX wieku powszechne stały się ule ramkowe, pozwalające zabierać miód bez zabijania owadów, wykopywano w ziemi dól, wrzucano siarkę, podpalano i ustawiano nad tym ul, by pszczoły zginęły.
Nawet w świecie naukowym nie przejmowano się losem pracowitych pszczół
Zmarły w 1793 profesor filozofii teoretycznej Lars Laurel, członek Szwedzkiej Królewskiej Akademii Nauk, szydził z tych nielicznych, którzy uznawali takie praktyki pozyskiwania miodu za barbarzyńskie. Tymczasem pszczoły, przekonywał, są tak malutkie, że nie mają prawa odczuwać. Skoro więc nie płaczemy nad skoszonym źdźbłem trawy, to tak samo nie powinniśmy przejmować się zabijaną pszczołą - uważał.
Pszczoły doznały z rąk człowieka dosłownego okrucieństwa. Co równe złe, zostały wykorzystane w cynicznych propagandowych celach. Nie było chyba na świecie organizacji, która nie próbowała wziąć pszczół za przykład. Pomysł może i słuszny, ale kryło się za tym zwykłe oszustwo.
I tak chrześcijanie porównywali pszczoły do Maryi, wykorzystując powszechną błędną wiedzę na temat tego, jak pszczoły się rozmnażają. Według wcześniejszych wierzeń miało dochodzić do niepokalanego poczęcia. Stąd też wykorzystanie wosku jako symbolu ciała i krwi Chrystusa.
Duchowni z chęcią wykorzystywali też inne starożytne wierzenia, jak np. te, że pszczoły gryzą osoby po alkoholu, kobiety mające okres czy nawet tych, którzy wcześniej jedli ostre potrawy bądź spółkowali. Miało to oznaczać, że wszelkie cielesne uciechy były dla pszczół moralnym występkiem, stąd też kara dla pijaków, cudzołożników i innej maści grzeszników w postaci użądlenia.
W okresie renesansu Erazm z Rotterdamu radził brać przykład z pszczół, którymi rządził rzekomo... samiec, a nie królowa. Zachowanie tych owadów miało być więc dowodem na słuszność monarchii i tego, czym ma być odpowiedzialna władza.
Jeszcze w XVIII wieku fakt, że to królowa rządzi ulem, budził w świecie nie tylko naukowym wiele kontrowersji
Ot, typowe zachowanie dla uprzywilejowanych, którzy nawet w naturze próbowali szukać argumentów przemawiających za ich specjalnymi prawami.
W dobie francuskiej rewolucji przyznanie, że to kobieta rządzi było pewnym kłopotem, wszak właśnie skrócono Marię Antoninę o głowę - czy w takim razie słusznie, skoro pszczoły powinny stanowić wzór idealnego społeczeństwa? Poradzono sobie sprytnie, argumentując, że owszem, królowa w ulu jest ważna, ale czarną robotę odwalają robotnice. Królowa jest nią nie dlatego, że rządzi, ale ponieważ jako jedyna może przedłużyć gatunek. Inne pszczoły tak naprawdę nie dbają o liderkę, a o następne pokolenia.
Życie pszczół stało się symbolem dla pierwszych kapitalistów, którzy widzieli w zachowaniu pszczół czysty pragmatyzm - jednostka powinna dbać o własny interes, bo dzięki każdej pracy takiej pojedynczej pszczółki tworzy się dobrobyt i bogactwo. Zupełnie inaczej postrzegał to ruch robotniczy, dla którego praca ulu była efektem solidarności, wspólnego działania.
Książka "O pszczołach i ludziach" pokazuje, że nie zasługujemy na tę wyjątkową przyjaźń. Na szczęście nie brakuje w niej opisów tych, którzy o pszczoły chcą się troszczyć, mimo kłód rzucanych choćby przez sąsiadów. Niektórym przeszkadza łąka kwietna na trawniku obok albo fakt, że zwiastunem wiosny są wylatujące pszczoły i brudzące karoserie samochodów.
A tymczasem ich zdolności są niesamowite. Kiedy szukają nowego ula, najpierw wysyłają szpiegów na zwiady. Takie pszczoły próbują odnaleźć idealne miejsce. Następnie wracają do swojej grupy, która zatrzymuje się np. na gałęziach drzew, i specjalnym tańcem przekazują, co widziały. Następnie na drodze demokratycznego głosowania wybierana jest miejscówka.
Dzień Pszczoły to dobra okazja, żeby dowiedzieć się więcej o tych owadach
Nie ma przesady w stwierdzeniu, że bardzo dużo zawdzięczamy pszczołom. Ponad 300 000 gatunków roślin na świecie jest zapylanych m.in. przez pszczoły. Trudno wyobrazić sobie, jak mógłby wyglądać świat bez nich. Niech Światowy Dzień Pszczoły, który obchodzimy 20 maja, będzie zachętą, aby dowiedzieć się czegoś więcej o tych fascynujących owadach. Ze swojej strony na początek mogę polecić "O pszczołach i ludziach".
Ja z pszczołami mam tylko jeden problem - nie bardzo lubią się z ptakami, choć to zrozumiałe, skoro te często je wcinają. No i są dość okrutne: uwierzcie mi, nie chcielibyście być trutniem, który po skończonym zapłodnieniu po prostu umiera. W wyjątkowo brutalny sposób kończy swój żywot. A raczej kończy go królowa.
Na dodatek na zimę są wyganiane, bo skoro nie pełnią żadnej ważnej funkcji społecznej przez większą część roku, to nie ma co marnować na nich miejsca i energii.