REKLAMA

Posiadam 6 aktywnych subskrypcji. Tylko jedna jest warta więcej niż pozostałe

Tak jak ty chcę oszczędzać. Każdego miesiąca pytam się: czy naprawdę potrzebuję tej subskrypcji? i tylko jedna z nich zawsze otrzymuje odpowiedź twierdzącą. Analiza nie tylko tego, na jakie subskrypcje wydaję pieniądze, ale także tego jak korzystam z owych abonamentów, dała mi całkiem cenną lekcję.

Posiadam 6 aktywnych subskrypcji. Tylko jedna jest warta więcej niż pozostałe
REKLAMA

Tak jak miliony osób w Polsce i na świecie, ja także posiadam subskrypcje różnych usług online, które mniej lub bardziej umilają mi życie. Choć nie jest to rekordowa liczba 17 subskrypcji na kwotę 5830 złotych rocznie, to w skali miesiąca jest to kwota, za którą mogłabym popuścić pasa w całkiem dobrej restauracji, a w skali roku prawdopodobnie opłacić sobie całkiem przyjemny wypad do jednego z polskich miast.

Nie żałuję wydanych pieniędzy, bo rozpoczęcie każdej z subskrypcji, którą posiadam (lub dzielę z narzeczonym) to decyzja motywowana jakąś potrzebą. Jednak patrząc na listę ostatnich operacji na koncie bankowym, często zadaję sobie pytanie: czy to z czego korzystam, rzeczywiście jest warte pieniędzy, które płacę?

REKLAMA

Płacę za marginalny procent tego, z czego korzystam

Spotify jest usługą, z której korzystam codziennie i korzystam z niej namiętnie przez wiele godzin. Jeżeli nie słucham muzyki, to puszczam w tle jazz, który towarzyszy mi podczas pracy lub słucham podcastu, który poszerza moje horyzonty lub po prostu zabija czas w mniej angażujący sposób niż YouTube. Porównując to, co daje subskrypcja Spotify Premium oraz to jak korzystam z platformy, w rzeczywistości płacę za brak reklam i możliwość odtwarzania muzyki w dowolnej kolejności. Co jest średnią korzyścią jak na 20 złotych miesięcznie.

Discord Nitro to subskrypcja, której wartość osobistą kwestionuję najbardziej. Teoretycznie jak na moje potrzeby, darmowy Discord bez aktywnej subskrypcji to w pełni funkcjonalny komunikator, a Nitro to po prostu wisienka na torcie, która umila doświadczenie korzystania z platformy. Sęk w tym, że pośród licznych korzyści płynących z subskrypcji: wyższej jakości przekazywanego obrazu, zwiększonego limitu znaków na wiadomość, udostępniania większych plików czy możliwość dołączenia do większej liczby serwerów, ja namiętnie korzystam tylko z jednej - możliwości nieograniczonego użycia emotek. W teorii dla takich jak ja powstała subskrypcja Nitro Basic, gdzie zamiast 20 zł za miesiąc płacę jedynie 14 zł, ale to nadal wygórowana cena jak na możliwość bardziej swobodnego wysyłania piktogramów i ilustracji wyrażających emocje.

Czasami łapię się na wirtualnym kolekcjonowaniu

Każdego roku, gdy przychodzi nam zapłacić za roczną subskrypcję Playstation Plus zastanawiam się, jaki jest powód jej kontynuowania. Świetnie - mamy możliwość rozgrywki online, ogromną bibliotekę gier i zapis w chmurze lecz gry, na których nam zależało mamy już w wersji pudełkowej, praktycznie nie gramy w trybie online multiplayer, a zapis w chmurze miałby sens gdybyśmy namiętnie wracali do starych gier.

Podobnie jest z Nintendo Switch Online. Mimo dość wysokiej ceny za roczny abonament nie anulujemy obu subskrypcji. Trzyma nas przy niej fakt, że choć cena jest niewspółmierna do użycia to po prostu płacimy za subskrypcję, bo przyjemna jest świadomość, że na wyciągnięcie ręki mamy setki gier, których nie moglibyśmy pozyskać w inny sposób (na Nintendo Switch) lub nigdy byśmy nie rozważyli (w przypadku Playstation Plus).

Koniec końców jesteśmy w sytuacji, w której - gdyby cena subskrypcji była liczona od użycia - roczny rachunek nie przekraczałby 40 złotych.

Najlepsza cena do otrzymywanych korzyści? To nie Amazon Prime

Amazon Prime w teorii wygrywa stosunkiem ceny do liczby usług, bowiem za naprawdę niską kwotę otrzymuję darmowe dostawy, Amazon Prime Video i Amazon Prime Gaming. Jednak w praktyce się pytam, jaki jest sens utrzymywania subskrypcji, jeżeli moje zakupy na Amazonie są pojedyncze - więc 49 zł rocznie się nie zeruje samymi dostawami - Prime Video nie oglądam wcale, a Prime Gaming nie posiada bonusów do gier, w które aktywnie gram.

Moim osobistym zwycięzcą jest... Microsoft 365. Biorąc pod uwagę ile mam subskrypcji, moje zainteresowania, alternatywne oprogramowania mnie samą dziwi, że z całego rynku abonamentów dostępnego w Polsce najbardziej mnie cieszy coroczna opłata za Microsoft 365. Podobnie jak w przypadku pozostałych subskrypcji, nie korzystam z niej w pełni - Outlook, Excel i PowerPoint (i kilka innych usług) się kurzą i fajnie byłoby, gdyby klienci indywidualni mieli opcję okrojenia abonamentu na rzecz niższej ceny. Ale mimo to 30 złotych miesięcznie za terabajt miejsca w chmurze, naprawdę dobry edytor tekstu Word, OneNote oraz ich wersje mobilne to jedyna subskrypcja, gdzie nie zastanawiam się nad stosunkiem ceny do jakości czy produktu.

Pochyliłam się nad comiesięcznymi (i corocznymi) wydatkami. Ważne jest zrozumienie jednej kwestii

Mój problem z subskrypcjami w dużej mierze polega na tym, że płacę za jeden (góra dwa), konkretne benefity abonamentu premium, pomimo że cena obejmuje ich kilka lub kilkanaście. A to jest trochę sytuacją bez wyjścia, bo poza Discord Nitro Basic nie istnieje subskrypcja premium zorientowana na jedną konkretną funkcjonalność ani subskrypcją, która może być dostosowana do potrzeb użytkownika.

Inną kwestią jest to, dlaczego Microsoft 365 jest tym abonamentem, który jest warty pieniędzy, które na niego przeznaczam?

Kiedy zastanowiłam się nad tą kwestią doszło do mnie, że największą wartość mają najbardziej podstawowe usługi. I Microsoft 365 (ale i Amazon Prime i Allegro Smart) taką jest, bo dostarcza coś bardzo prostego lecz niezbędnego, niezależnie od tego, jakie by nie były moje zainteresowania, zawód czy sposoby spędzania wolnego czasu. Wartość wszystkich pozostałych usług zmienia się w czasie i jest niezmiernie zależna od tego, co robię. Choćby wartość samego Spotify Premium zmienia się w czasie, bo podczas podróży zagranicznych możliwość słuchania w trybie online jest cóż - bezcenna.

Dlatego Microsoft 365 pewnie zostanie ze mną na długo, w przyszłym roku zrewiduję czy rzeczywiście potrzeba nam Playstation Plus i Nintendo Switch Online, ale i nie będę dla siebie zbyt surowa, gdy na konto wleci mi kolejny wydatek w postaci Netflixa.

REKLAMA

Może zainteresować cię także:

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA