Nie skończyła kanapki w samolocie. Na lotnisku otrzymała srogą karę
Australia jest znana z surowych przepisów dotyczących przywozu żywności i produktów rolnych do kraju. Celem tych przepisów jest ochrona zdrowia ludzi i zwierząt oraz zapobieganie rozprzestrzenianiu się chorób i szkodników. Jednak nie wszyscy podróżni zdają sobie sprawę z tego, co mogą i czego nie mogą wwieźć do Australii, i czasem muszą ponieść konsekwencje swojej niewiedzy lub zapominalstwa.
Nowozelandka podróżująca do Australii została ukarana grzywną za wjazd do kraju z zakazaną żywnością. 77-letni June Armstrong przyleciał z Christchurch na wschodnim wybrzeżu Nowej Zelandii na lotnisko w Brisbane w północno-wschodniej Australii 2 maja. Jeszcze na lotnisku w Nowej Zelandii kupiła sobie kanapkę z kurczakiem, która zjadła tylko do połowy. Resztę schowała do plastikowego opakowania i włożyła do torebki.
Więcej o podróżowaniu samolotami przeczytasz na Spider`s Web:
Bardzo droga kanapka
Problem pojawił się na lotnisku w Australii. Kontrola graniczna poinformowała emerytkę, że potrzebuje pozwolenia na import produktu mięsnego, nawet jeśli jest to tylko kanapka. Zarówno przepisy, jak i urzędnicy okazali się bezwzględni i nałożyli na emerytkę karę w wysokości 3300 dol. nowozelandzkich (8000 zł).
Kobieta ma problemy ze spłatą należności i zwróciła się właśnie o pomoc do dziennikarzy The New Zealand Herald, którzy nagłośnili sprawę. Pani Armstrong twierdzi, że przed lotem spakowała kanapkę do torby i zgłaszając władzom leki na receptę, jak wynika z raportu, zapomniała o kanapce.
Zdaniem rzecznika australijskiego Departamentu Rolnictwa, Rybołówstwa i Leśnictwa, June Armstrong i tak może mówić o szczęściu, ponieważ kara, jaką mogli nałożyć urzędnicy na lotnisku, mogła być dwa razy większa.
Mięso podlega surowym warunkom importu do Australii i pasażerowie samolotów mogą zostać ukarani grzywną w wysokości do 6260 dol. australijskich, czyli około 16 tys. zł, za wwóz do kraju nieautoryzowanych produktów spożywczych.
To nie pierwszy taki przypadek
Nie wiadomo jak skończy się sprawa pani Armstrong, ale to nie pierwszy przypadek, gdy przybywający do Australii witani są wysoką karą finansową.
W 2022 r. pasażer lecący z Bali w Indonezji do Darwin w Australii został ukarany grzywną w wysokości 8000 zł po tym, jak przyłapano go po przylocie do Australii z dwoma jajkami i kiełbasą w McMuffins oraz rogalikiem z szynką, które nabył wcześniej w McDonald`s. Podobną karę zapłaciła także kobieta, która w zeszłym roku przyleciała z Singapuru doo Asutralii z niedojedzoną kanapką z Subwaya.
Aby uniknąć takich sytuacji, eksperci radzą podróżnym, aby przed przyjazdem do Australii nie kupowali żywności na lotniskach lub w samolotach, jeśli nie są pewni, czy mogą ją wnieść do Australii. Jeśli podróżni mają jakiekolwiek wątpliwości, powinni zapytać funkcjonariusza granicznego lub po prostu wyrzucić żywność do specjalnych pojemników na lotnisku.
Skąd te zakazy?
Tak zwana bioasekuracja jest ważna dla Australii, ponieważ chroni ten kraj przed szkodnikami i chorobami, które mogłyby zagrażać jego przemysłowi, środowisku, roślinom, zwierzętom i społecznościom. Bioasekuracja pomaga zapobiegać przedostawaniu się szkodników i chorób do Australii, ale także pomaga zarządzać ich wpływem, jeśli się tu pojawią. Jest to duże i trudne zadanie.
Australia jest wolna od wielu bardzo zakaźnych chorób zwierzęcych, takich jak pryszczyca, wysoce patogenne formy ptasiej grypy, afrykański pomór świń i wiele innych, które mają poważne konsekwencje w innych krajach.