Tak oszuści nabierają na inwestycje. Po wyborach zmienili taktykę
Przekręt opisany przez CERT Orange powinien być dla nas ostrzeżeniem nie tylko dlatego, że nasze środki bądź bliskich mogą być zagrożone. Doskonale pokazuje, jak przebiegli są cyberprzestępcy i jak reagują na to, co dzieje się wokół nas.
W ostatnich dniach nasze systemy bezpieczeństwa wyłapują wyjątkowo dużo komunikacji związanej z fałszywymi giełdami kryptowalut – pisze CERT Orange. Przez miesiące przekręt rozprzestrzeniał się poprzez fałszywe reklamy publikowane w mediach społecznościowych czy portalach. Tym razem „fantastyczne oferty” promowane są przez SMS-y.
Podejrzane SMS-y, sugestie nieodebranych „oszczędności”, propozycje niesłychanie rentownych inwestycji – w tym w narodowy majątek – i wszystko podobne, powinny zapalić od razu czerwoną lampkę
- radzi CERT Orange.
Pod tym względem oszuści nie zmienili strategii. Schemat jest ten sam. Podszywając się pod znane marki czy instytucje udawani konsultanci najpierw mamią obietnicą szybkich i łatwych zysków, a później wyłudzają dane czy pieniądze.
Jak? Na przykład za pomocą programów do zdalnej obsługi komputera. Ofiara instaluje program rzekomo pozwalający objaśnić, jak wygląda procedura, a tak naprawdę sprawia, że oszuści podglądają sprzęt okradanej osoby.
W innym przypadku mogą podesłać link do strony podszywającej się pod witrynę banku i tak przejąć dane niezbędne do logowania.
Niestety metoda jest skuteczna, bo historii oszukanej 52-latki czy 75-latka, który brał specjalnie kredyty, żeby móc zainwestować więcej pieniędzy, wciąż jest bardzo dużo. CSIRT KNF ujawnił niedawno, że tylko w sierpniu zespół zgłosił w sierpniu 1031 fałszywych reklam i 2007 niebezpiecznych domen związanych z oszustwem „na fałszywe inwestycje”.
Na Spider's Web piszemy o oszustwach "na inwestycje":
Z tych danych wynikało, że najczęściej oszuści podszywają się pod Baltic Pipe
Wśród „popularnych” instytucji było to też PGNiG i inne spółki skarbu państwa. Teraz jednak oszuści zmienili trochę przynętę. Jak zauważa CERT Orange, w „inwestycyjnych” reklamach na Facebooku w miejsce osób związanych z obecnie rządzącymi zaczął się pojawiać Donald Tusk. Logiczne: skoro rząd się zmienia, to dotychczasowy premier nie będzie więcej zachęcał do inwestycji w państwowe spółki.
To najlepiej pokazuje przebiegłość i swego rodzaju spryt internetowych złodziei – obserwują rzeczywistość i dostosowują się do aktualnych wydarzeń. Dzięki temu potrafią być niebezpiecznie przekonujący i dla wielu wiarygodni.
Jak się chronić? Reguła jest ta sama – nie wierzyć, że niezwykła oferta spadła nam z nieba i niewielkim kosztem zarobimy duże pieniądze.