REKLAMA

Wydali miliardy by pociąg z Poznania do Warszawy jechał szybciej. Jedzie dłużej

Wyobraźcie sobie, że decydujecie się odświeżyć łazienkę. Kabina prysznicowa ma już swoje lata, płytki też jakieś takie niedzisiejsze. Fachowcy biorą się do pracy, ale remont się przeciąga. Myjecie się na siłowni, w pracy, u teściowej. Jest ciężko, ale zaciskacie zęby, bo w nowej łazience będą luksusy. Wreszcie ekipa wychodzi, ale okazuje się, że nie ma ciepłej wody, sąsiad z góry może podglądać was przez dziurę w suficie, a nowy prysznic przecieka. Mniej więcej tak właśnie remontuje się kolej w Polsce.

tory kolejowe
REKLAMA

Niestety, nie przesadzam. Po sześciu latach remontu linii łączącej Warszawę z Poznaniem czas podróży wreszcie wynosi 2 godziny i 32 minuty. Haczyk? Więcej niż jeden.

REKLAMA

Po pierwsze, jak przypomina serwis Rynek Kolejowy, pociąg kursujący do końca 2016 roku pokonywał tę trasę w 2 godziny i 25 minut. Drugi – nowy czas podróży będzie taki jedynie przez chwilę.

Najszybszym pociągiem będzie BWE z Berlina, który odjeżdżając z Poznania Głównego o 8:44 dotrze do Warszawy Gdańskiej w 2 godziny i 52 minuty, ale tylko przez kilka pierwszych dni po 11 czerwca. Później pojedzie w ponad 3 godziny – pisze Rynek Kolejowy.

A to i tak w miarę dobry czas

IC Lubuszanin z Poznania do Warszawy Gdańskiej dojedzie po 3 godzinach i 23 minutach. IC Mewa na torach spędzi prawie 3 godziny i 50 minut.

Dla porównania, podróż samochodem przez płatną autostradę A2 zajmuje według Google Maps 3 godziny i 22 minuty. Gdyby więc udało się utrzymać przedremontowe dwie i pół godziny, pociąg byłby naprawdę rozsądną alternatywą dla aut, co przecież w Polsce rzadko kiedy się zdarza. Ba, bywa, że bardziej opłacalny czasowo i nawet ekonomicznie jest samolot.

Kapitalne – śmiech przez łzy – jest wytłumaczenie PKP PLK. Otóż "warte miliardy prace na E20 były konieczne by poprawić przepustowość". Po sześciu latach ten cel nie został jeszcze osiągnięty i nie ma nawet przepustowości sprzed remontu.

Czy można temu się jeszcze dziwić? Raczej nie. W 2021 roku pisałem o wydatku 90 mln zł na nowe tory, po których nie pojechały nowe pociągi. Takich absurdów ciągle przybywa. Na przykład linii ze Świdnicy do Jedliny-Zdroju kosztowała ponad 100 mln zł i jak donosi twitterowy profil ZbiorKomD, pociągi będą po niej jeździć raptem dwa dni w tygodniu. A jakby tego było mało, to cały remont przeciągnął się o 2,5 roku. O milionach rzucanych na remonty dworców, na których mało kto będzie się zatrzymywał, nawet nie chcę mi się już wspominać.

Można więc sparafrazować pewien stary mem, który doczekał się nowej wersji z rosyjskimi żołnierzami. Przeróbmy go na wariant z bohaterami remontującymi polską kolej:

REKLAMA

- Słuchaj, Maniek, coś krzywo nam ten peron wyszedł.
- Daj spokój, przecież nikt nie będzie tu wsiadał ani wysiadał.  

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA