Bal na Titanicu trwa. Mniej niż 200 km można pokonać w Polsce samolotem
Po zimowej przerwie powróciło lotnicze połączenie Warszawa – Lublin. Mimo że oba miasta są ze sobą coraz lepiej skomunikowane, LOT wraca do niewiele krótszej czasowo trasy. Podczas gdy Europa chce ograniczyć krajowe loty, u nas: hulaj dusza, zmian klimatu nie ma.
Rejsy odbywać będą się trzy razy w tygodniu. Z lotniska Chopina samoloty wylecą o 13:40, by na miejscu w Lublinie być o 14:30. Z Lublina starty zaplanowane są na 15:05 i po 50 minutach jest się w stolicy. To najkrótsza trasa w ofercie LOT-u
Co jest w tym oburzającego? Już tłumaczę
Samochodem z Lublina do Warszawy jedzie się 1 godzinę i 49 minut – a przy tym nie trzeba się fatygować na lotnisko, które przecież nie jest ulokowane w stolicy województwa lubelskiego, a w – choć nieodległym, to jednak - Świdniku. Ok. 1 godzinę i 50 minut jedzie pociąg do centrum, co jak na nasze rodzime warunki jest naprawdę fantastycznym czasem. Do tego należy jeszcze dodać transport z dworca na lotnisko, ale nie są to jakieś poważne odległości.
Czy godzina różnicy przemawia za tak bezsensownym, krótkim krajowym lotem? Pewnie niektórzy powiedzą, że oczywiście, skoro sensowność lotniska w Radomiu argumentuje się tym, że lot do Afryki będzie trwał krócej, niż gdyby startowało się z Warszawy. O całe 8 minut. Przy takiej logice godzina to przecież niemal cała wieczność i już można zastanawiać się, ile fantastycznych rzeczy powstanie, bo pasażerowie lotu zyskają aż całe 60 minut.
Choć tylko pozornie, bo przecież nie dolicza się czasu spędzonego na lotnisku.
Kiedy na zachodzie blokuje się krótkie, krajowe połączenia, gdy wprowadza się ograniczenia lotów nocnych i prywatnych jednostek, u nas łączy się dwa dobrze skomunikowane miasta lotem. "I zrobimy też loty Radom - Warszawa, Kraków - Katowice, Poznań – Bydgoszcz" – szydzi na Twitterze profil Stowarzyszenie Ekonomiki Transportu, ale jeśli się śmiać, to tylko przez łzy.
Rzecz jasna pojawiają się kontrargumenty. Że dzięki temu Lublin będzie lepiej połączony nie z Warszawą, ale innymi europejskimi miastami, bo na lotnisku Chopina będzie można się przesiąść. Zresztą sam LOT tłumaczy, że "z Lublina można dotrzeć do ponad 20 miast europejskich, np. do Wiednia, Amsterdamu, Paryża, Oslo, Monachium, Frankfurtu czy Pragi, w mniej niż 4 godziny".
Tylko to żadne usprawiedliwienie
Kiedyś, kiedy z Lublina do Warszawy faktycznie jechało się pociągiem 3 godziny, miało to jakiś sens. Teraz można dotrzeć do stolicy szybko zarówno pociągiem, jak i samochodem czy autobusami, więc 50 minutowy lot to takie marnotrawstwo zasobów, że nie da się go racjonalnie wytłumaczyć.
Na inną ciekawą rzecz zwrócił uwagę Tomasz Gontarz – doradca premiera ds. infrastruktury i transportu oraz wiceprezes spółki PKP Intercity. W tym samym Lublinie dopiero teraz zamawiane (sic!) są koncepcje na skomunikowanie przystanku kolejowego Lublin Zachodni i budowę węzła przesiadkowego. Cztery lata po jego uruchomieniu!
Czasami ma się wrażenie, że określenie "rzucanie kłód pod nogi" w kontekście transportu publicznego to przesadny eufemizm.