Ściema po francusku. Zakaz krótkich lotów to fikcja
Nowe przepisy wejdą w życie we Francji od 1 kwietnia. Na papierze wyglądały bardzo ciekawie i można było mieć nadzieję, że Europa pójdzie śladem Francuzów. Praktyka jednak rozczarowuje, bo ważniejsze od ekologii jest utrzymanie przy życiu linii AirFrance.
Francuski parlament przegłosował ustawę już w kwietniu ubiegłego roku. Zakaz obsługi lotów krajowych na krótkich odcinkach, które można pokonać innymi środkami transportu publicznego (głównie chodzi tu o kolej) w czasie nie dłuższym niż 2,5 godziny, wejdzie w życie od 1 kwietnia.
Aktywiści na początku cieszyli się ze zmiany, ale już wtedy zgłaszali pewien niedosyt. Spokojnie czas powinien być wydłużony do choćby 3 godzin. Na dodatek zakaz powinien obowiązywać w całej Unii Europejskiej. Ale dobre i te 2,5 godziny, prawda?
Nie do końca - nowe przepisy o zakazie lotów krótkodystansowych we Francji rozczarowują
Ekologia ekologią, ale trzeba zadbać o linie Air France, które przecież jak cała branża mocno oberwała w trakcie pandemii. Dlatego też, owszem, loty krótkodystansowe we Francji będą zakazane. Ale tylko w przypadku paryskiego lotniska Paryż Orly. I tak pięć lotów zostanie zawieszonych - m.in. połączenia z Marsylią czy Nantes.
Mieszkańcy tych miast nadal jednak w krótkim czasie będą mogli dotrzeć samolotem na lotnisko Paryż-Roissy-Charles de Gaulle. "Pro-ekologiczne" przepisy zrobiły wyjątek dla tego miejsca, bowiem pełni on funkcję przesiadkową, gdy chce się lecieć do innych państw.
Autorzy przepisu wzięli pod uwagę fakt, że gdyby mieszkańcy francuskich miast nie mogli dotrzeć na lotnisko CDG, wówczas skierowaliby się np. do Londynu, Berlina czy Dublina. Słowem: francuski przewoźnik dostałby po kieszeni.
W efekcie od 1 kwietnia zmniejszy się liczba połączeń łączących lotnisko Paryż Orly z innymi miastami, ale… będzie więcej lotów z i na lotnisko CDG, jak zauważył The Independent.
Na przykład jeszcze w tym tygodniu leciało pięć samolotów do Lyonu, ale od 1 kwietnia będzie ich już sześć
Z jednej strony można śmiać się z Francuzów, że zrobili wydmuszkę, a nie coś, co pomoże środowisku. Z drugiej warto zwrócić uwagę na to, że środowiska kolejowe miały rację: jeśli podobne przepisy nie będą obowiązywały w całej Europie, to na niewiele się zdadzą decyzję jednego państwa. Bo faktycznie ktoś z Marsylii zamiast polecieć do Paryża, wybierze równie krótki lot do innego europejskiego lotniska.
Nie oznacza to, że nowe przepisy okażą się fiaskiem. Coraz więcej pasażerów z własnej woli chce zrezygnować z krótkich lotniczych połączeń, bo rośnie świadomość na temat szkodliwości lotów.
Same pociągi stają się ciekawą alternatywą, nawet w takich krajach jak Polska, gdzie podobnych regulacji nie ma. Wiele wskazuje na to, że już latem będzie można dotrzeć z Polski do kilku europejskich miast jadąc po torach, a nie samolotem. Wprawdzie podróż nie będzie aż tak szybka, ale za to pojawi się wybór, na co wiele osób czekało.