REKLAMA

Pamiętacie Wielki Kryzys Finansowy z 2008 r.? To pikuś, idzie nowe

Wyobraźcie sobie scenariusz: giganci Big Tech wydają rekordowe kwoty na sztuczną inteligencję, a ich inwestycje w centra danych przewyższają już wydatki rządowe na edukację. Brzmi znajomo? Ekonomiści biją na alarm - boom AI może zakończyć się krachem.

kryzys gospodarczy centra danych AI
REKLAMA

Zacznijmy od suchych faktów, które zapierają dech w piersiach. Microsoft, Meta, Amazon i Google łącznie wydadzą w bieżącym roku ponad 350 mld dol. na infrastrukturę AI - to wzrost o niemal 70 proc. w porównaniu z rokiem poprzednim. Dla perspektywy: to więcej niż roczny budżet obronny większości krajów NATO.

Microsoft planuje przeznaczyć rekordowe 100 mld dol., Meta około 67 mld, Amazon ponad 100 mld, a Google 85 mld. Dla firm takich jak Microsoft i Meta wydatki te stanowią już ponad jedną trzecią ich całkowitych przychodów. To poziom inwestycji, który w historii gospodarczej widzieliśmy tylko podczas największych boomów infrastrukturalnych.

REKLAMA

To też jest bardzo ciekawe:

Dyrektor finansowa Microsoftu, Amy Hood, uspokaja inwestorów, że wydatki na centra danych są skorelowane z już podpisanymi kontraktami. Problem w tym, że podobne zapewnienia słyszeliśmy już wcześniej - tuż przed spektakularnymi krachami.

Boom AI przewyższa już dotcom z lat 90.

Analityk finansowy śledzący ten trend, Paul Kedrosky, wskazuje na niepokojące podobieństwo do boomu telekomunikacyjnego z lat 90. Wydatki na infrastrukturę AI jako procent PKB Stanów Zjednoczonych już przekroczyły te z okresu dot-comowej manii. Co więcej, w przeciwieństwie do poprzednich boomów, ten dopiero nabiera tempa - nikt nie widzi szczytu inwestycji.

(źródło: Paul Kedrosky)

Historia uczy nas, że takie boomy mają swój charakterystyczny wzorzec. Najpierw koleje żelazne w XIX wieku, potem telekomunikacja w latach 90. - za każdym razem firmy budowały zbyt dużo infrastruktury, wyprzedzając rzeczywiste zapotrzebowanie. Rezultat był zawsze taki sam: spektakularny krach, gdy okazywało się, że popyt nie nadąża za podażą.

Tutaj robi się naprawdę niebezpiecznie - prywatne kredyty

Różnica między obecnym boomem AI a krachem dot-com jest kluczowa i przerażająca. W 2000 r. firmy technologiczne finansowały się głównie poprzez emisję akcji i obligacji. Gdy bańka pękła, wszyscy stracili, ale system bankowy pozostał nietknięty.

Tym razem Big Tech coraz częściej sięga po private credit - nieprzejrzysty rynek kredytów prywatnych, który urósł z 500 mld dol. w 2016 r. do ponad 1,5 bln w 2023. Te fundusze pożyczają pieniądze głównie od banków, tworząc niebezpieczne powiązania między sektorem AI a systemem bankowym.

Według Rezerwy Federalnej banki amerykańskie udzieliły już około 300 mld dol. pożyczek funduszom private credit, co stanowi 12 proc. wszystkich kredytów korporacyjnych. To oznacza, że jeśli boom AI się załamie, fala upadłości może przetoczyć się przez cały system finansowy.

Jamie Dimon bije na alarm - i to coś znaczy

Szef JPMorgan Chase i jeden z najbardziej szanowanych bankierów w Ameryce, Jamie Dimon, nie przebiera w słowach: private credit może wywołać kolejny kryzys finansowy. Co ironiczne - jednocześnie jego bank właśnie przeznaczył 50 mld dol. na rozbudowę własnych operacji w tym sektorze. Jak ujął to były szef Citibank po kryzysie 2008: Dopóki muzyka gra, musisz tańczyć.

(źródło: JPMorgan)

Badacze z Boston Fed ostrzegają, że połączenia między bankami a funduszami private credit mogą stanowić ryzyko systemowe. W przypadku załamania AI banki nie tylko stracą na bezpośrednich pożyczkach, ale także na obligacjach zabezpieczonych aktywami centrów danych - instrumentach finansowych przypominających te, które doprowadziły do kryzysu hipotecznego.

Podobieństwa do 2008 roku są niepokojące

Ekonomiści wskazują na cztery kluczowe składniki nadchodzącego kryzysu, które przypominają sytuację sprzed 2008 r.:

Po pierwsze mamy wielką narrację o tym, że tym razem jest inaczej - AI zmieni wszystko, a centra danych będą przynosić ogromne zyski. Po drugie obserwujemy masowe zadłużanie się w jednym sektorze gospodarki, co oznacza wysoką korelację ryzyka niewypłacalności. Po trzecie mamy nieprzejrzysty sektor finansowy (private credit), który gwałtownie urósł i stał się systemowo ważny. Po czwarte kluczowe instytucje finansowe są głęboko uwikłane w ten sektor na wiele sposobów.

Dodatkowo firmy ubezpieczeniowe - które były kluczowe w kryzysie 2008 (pamiętacie AIG?) - również masowo inwestują w private credit. Ich ekspozycja na dług firm o ratingu poniżej inwestycyjnego już przewyższa zaangażowanie w hipoteki subprime z końca 2007 r.

Kiedy bańka pęknie skutki będą globalne

W przeciwieństwie do krachu dot-com, który dotknął głównie akcjonariuszy firm technologicznych, załamanie boomu AI może sparaliżować całą gospodarkę. Centra danych są finansowane głównie długiem bankowym, co oznacza, że ich upadek może wywołać kryzys płynnościowy w sektorze finansowym.

(źródło: dane publiczne federalnej rezerwy Stanów Zjednoczonych)

Infrastruktura AI już teraz napędza wzrost gospodarczy Stanów Zjednoczonych - wydatki na infrastrukturę AI wniosły więcej do wzrostu PKB w ostatnich dwóch kwartałach niż całe wydatki konsumenckie. Gdy ten motor wzrostu się zatrzyma efekt domina będzie nieunikniony.

Czy da się tego uniknąć?

Obecna sytuacja może nie być jeszcze tak zła jak w 2008 r. - o ile zaczniemy działać już teraz. Większość kredytów dla private credit to pożyczki krótkoterminowe i uprzywilejowane, co oznacza, że banki będą płacone jako pierwsze w przypadku upadłości. Problem pojawi się tylko wtedy, gdy wszyscy pożyczkobiorcy z sektora AI zbankrutują jednocześnie.

Regulatorzy już zaczynają zwracać uwagę na rosnące ryzyko. Intensyfikowane są kontrole rynku private credit, a niektóre stanowe władze w Stanach Zjednoczonych wprowadzają ostrzejsze regulacje dla centrów danych po protestach mieszkańców.

REKLAMA

Jak zawsze w przypadku boomu infrastrukturalnego inwestorzy prawdopodobnie nie mylą się co do długoterminowych perspektyw AI. Ostatecznie wykorzystamy wszystkie te centra danych, podobnie jak wykorzystaliśmy koleje z XIX wieku i kable światłowodowe z lat 90.

Problem w tym, że dla tych, którzy utknęli w kryzysie, przyszłe korzyści społeczne to marne pocieszenie. A tym razem, w przeciwieństwie do dot-comu, możemy wszyscy za to zapłacić - nie tylko akcjonariusze Big Tech, ale każdy, kto ma konto w banku. Może warto już teraz zacząć się zastanawiać, gdzie schować oszczędności?

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-08-04T14:38:22+02:00
Aktualizacja: 2025-08-04T12:00:51+02:00
Aktualizacja: 2025-08-04T06:10:00+02:00
Aktualizacja: 2025-08-03T19:46:00+02:00
Aktualizacja: 2025-08-03T16:10:00+02:00
Aktualizacja: 2025-08-03T15:00:00+02:00
Aktualizacja: 2025-08-02T16:20:00+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA