REKLAMA

Szef TikToka jest w USA i nagrał tiktoka. Dlaczego to takie ważne?

Szef TikToka, Shou Zi Chew, przybył właśnie do Stanów Zjednoczonych i nagrał tiktoka. Wbrew pozorom to bardzo istotna wizyta, która zadecyduje o przyszłości serwisu społecznościowego.

21.03.2023 19.14
tiktok
REKLAMA

Pamiętacie taki pasek z TVN24, w którym telewizja informowała, że nasi piłkarze zjedli śniadanie? Powyższy news dotyczący szefa TikToka wygląda na pozór podobnie, ale tak nie jest. Shou Zi Chew, dyrektor generalny najbardziej ekscytującej (głównie młodych) społecznościówki ostatnich lat, przybył do Waszyngtonu nie tylko po to, by nagrać tiktoka. Powód jego wizyty jest czysto polityczny.

REKLAMA

Shou pochwalił się, że z TikToka korzysta w Stanach Zjednoczonych 150 mln użytkowników w miesiącu, a w biznesie wykorzystuje go 5 mln firm. - Większość z nich - podkreśla CEO społecznościówki - to małe i średnie przedsiębiorstwa. Shou dodał też, że TikTok w USA zatrudnia 7 tys. pracowników.

Po co te wszystkie przechwałki? W połowie wideo szef TikToka dochodzi do istoty problemu. - To dla nas kluczowy moment - stwierdza. - Niektórzy politycy zaczęli mówić o zbanowaniu TikToka - kontynuuje. - To może 150 mln z was pozbawić dostępu do niego - puentuje.

@tiktok

Our CEO, Shou Chew, shares a special message on behalf of the entire TikTok team to thank our community of 150 million Americans ahead of his congressional hearing later this week.

♬ original sound - TikTok

W dalszej części swojej relacji Shou mówi, że w tym tygodniu zostanie przesłuchany przez Kongres Stanów Zjednoczonych, gdzie opowie, co jego firma robi, by "chronić Amerykanów korzystających z aplikacji". Swoje nagranie kończy prośbą do fanów z USA, by dali znać, jak chcieliby przekazać swoim przedstawicielom w Kongresie za co kochają TikToka.

Szef TikToka pięknie się uśmiecha, ale nie ma się z czego cieszyć.

REKLAMA

TikTok ma w ostatnich miesiącach poważne problemy związane z prywatnością użytkowników. Już co najmniej kilka krajów uznało aplikację za niebezpieczną i zakazało korzystać z niej urzędnikom na szczeblach rządowych, a także instytucji unijnych. W Stanach Zjednoczonych, które odwiedza właśnie Shou, gra toczy się o pełną stawkę, bo pojawiły się tu pomysły, by zbanować TikToka w ogóle, czyli pozbawić dostępu do niego wszystkich użytkowników. Wśród zarzutów, jakie się pojawiały, były te dotyczące przechowywania danych tiktokowiczów na chińskich serwerach. Firma najwyraźniej przestraszyła się międzynarodowej presji, bo TikTok zapowiedział, że zbuduje w Europie centra danych w Irlandii i Norwegii.

Dlaczego wizyta szefa TikToka w Stanach Zjednoczonych jest taka ważna? Po pierwsze, dlatego że ban w tym kraju mógłby być przykładem również dla innych państw zachodnich. Stosunek rządów do tej społecznościówki jest też zgoła inny niż wcześniej do Facebooka. Dopiero potężna afera Cambridge Analytica dotycząca przekazywania danych użytkowników, jak i liczne pomniejsze afery sprawiły, że Facebookiem zajęli się politycy, a Mark Zuckerberg oraz Sheryl Sandberg robili tournée bo europejskich i amerykańskich organach ustawodawczych, kajając się i obiecując poprawę.

Tym razem nikt nie czeka, aż wydarzy się coś podobnego, a ważnym elementem tej układanki jest fakt, że przedsiębiorstwo jest chińskie, a nie amerykańskie. To oczywiście powoduje, ze zaufanie do niego jest znacznie mniejsze. By nie rzec, że panuje powszechna podejrzliwość wobec społecznościowego giganta.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA