REKLAMA

Amerykanie patrzyli w niebo i nie mogli zgadnąć, co widzą. Tak Chińczycy zrobili ich w balona

Podczas prezydentury Donalda Trumpa chińskie balony szpiegowskie wiele razy pojawiały się nad terytorium USA. Za każdym razem były klasyfikowane przez funkcjonariuszy wywiadu jako "niezidentyfikowane obiekty latające".

07.02.2023 12.22
F-22 Raptor
REKLAMA

Chińskie balony szpiegowskie były podczas administracji prezydenta Donalda Trumpa wykryte przynajmniej osiem razy, w tym w trzech przypadkach, gdy przelatywały w pobliżu najważniejszych amerykańskich obiektów wojskowych. 

Balony zostały zauważone w nad Teksasem, Florydą i Hawajami, a także nad wyspą Guam na Oceanie Spokojnym, gdzie Stany Zjednoczone mają bazy marynarki wojennej i sił powietrznych - informacje takie podał Bloomberg.  Balony latały także w pobliżu Norfolk w Wirginii i Coronado w Kalifornii. Są to porty, w których bazy mają amerykańskie lotniskowce.

REKLAMA

Balony były klasyfikowane przez obserwatorów jako "niezidentyfikowane obiekty latające". Chińskie balony nie zostały wykryte przez NORAD czyli Dowództwo Obrony Północnoamerykańskiej Przestrzeni Powietrznej i Kosmicznej. Ich obecność stwierdzono dopiero gdy można je było zauważyć gołym okiem.

Balonów nie wykryto z powodu "luki" w zdolności Departamentu Obrony do śledzenia niektórych obiektów w powietrzu - powiedział dowódca NORAD, generał Glen David VanHerck. Poruszające się bardzo wysoko i powoli balony, nie są po prostu widoczne dla radarów.

Choć określenie balon szpiegowski może wydawać się niewinne, to możliwości bojowe takiego obiektu latającego są olbrzymie. Wyobraźmy sobie co by się stało gdyby balony miały podczepione kierowane bomby atomowe. Bez wykrycia mogłyby znokautować najważniejsze instalacje i miasta w USA.

Najnowszy incydent z przelotem chińskiego balonu szpiegowskiego nad terytorium Stanów Zjednoczonych zakończył się interwencją myśliwca F-22. W sobotę balon został zestrzelony na Oceanem Atlantyckim.

Prezydent Joe Biden powiedział w sobotę, że nakazał urzędnikom amerykańskim zestrzelenie chińskiego balonu szpiegowskiego. Wojsko zdecydowało, że najlepszym momentem na operację będzie czas, gdy balon znajdzie się nad wodą. Myśliwiec F-22 zestrzelił gigantyczny biały balon u wybrzeży Karoliny Południowej po tym, jak przeleciał on nad wrażliwymi obiektami wojskowymi w całej Ameryce Północnej. Incydent stał się punktem zapalnym między Waszyngtonem a Pekinem.

Myśliwiec F-22 do ataku na balon wykorzystał najprawdopodobniej rakietę AIM-9X Sidewinder, najnowszą wersję pocisku naprowadzanego na źródło ciepła i o zasięgu do 10 km.

Było to pierwsze zestrzelenie uzyskane przez samolot F-22. Było to jednocześnie pierwsze zestrzelenie na żywo w telewizji i najwyższe zestrzelenie w historii - ponad 20 km. Na tej wysokości panowała temperatura -70 stopni Celsjusza.

Nie było to jednak pierwsze powietrzne zwycięstwo nad terytorium USA. W 1945 r. Japończycy wysłali nad Stany Zjednoczone tysiące balonów z bombami zapalającymi. Kilkadziesiąt z nich zostało zestrzelonych przez samoloty.

F-22, który wykonał atak miał nadane oznaczenie kodowe FRANK01, które było hołdem dla Franka Luke Jr, bohaterskiego amerykańskiego pilota z I wojny światowej, który zasłynął zestrzeleniem kilkunastu nieprzyjacielskich balonów obserwacyjnych.

Tymczasem amerykańskie wojsko rozpoczyna prace nad wydobyciem szczątków balonu z morza. Statek Marynarki Wojennej, USS Carter Hall, znajduje się w pobliżu miejsca, w którym spadł balon, zbiera i kategoryzuje szczątki. USNS Pathfinder, oceanograficzny statek badawczy, pracuje również nad stworzeniem mapy pola szczątków balonu. 

REKLAMA

Wojsko obawia się, że pozostałości balonu mogą zawierać materiały wybuchowe lub niebezpieczne. Dlatego też na miejsce zostali skierowani saperzy i podwodne drony.

Balon miał aż 60 m wysokości i podobną długość i ważył około 6 ton. Chińscy urzędnicy zaprzeczyli, że był urządzeniem szpiegowskim. Ich zdaniem jest to cywilne urządzenie używane do badań naukowych, które zostało zdmuchnięte z kursu przez wiatr.

Tymczasem wykryto kolejny chiński balon, tym razem nad Ameryką Łacińską. Chińskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych potwierdziło, że należy on do Chin i również został porwany przez wiatr przez co zboczył z kursu.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA