REKLAMA

Koniec zwolnień w Twitterze. Elon Musk w swoim stylu zaprasza do pracy

Nie ma już chyba dnia bez informacji o tym, co się dzieje w Twitterze - obecnie najgorętszym medium społecznościowym na świecie. Tym razem jednak doszło do pewnego zwrotu. Wszystko bowiem wskazuje na to, że faza bezpośredniego niszczenia firmy przez nowego właściciela została zakończona i rozpoczęła się praca nad jakością.

Koniec zwolnień w Twitterze. Elon Musk zaprasza do pracy
REKLAMA

Jak donosi Alex Heath z portalu The Verge na zorganizowanym dzisiaj w nocy polskiego czasu spotkaniu z pracownikami Twittera, Elon Musk oświadczył, że zakończyła się faza zwalniania pracowników w firmie i rozpoczyna się faza zatrudniania nowych. Można zatem założyć, że przynajmniej część pracowników firmy odetchnęła z ulgą, wszak w ciągu zaledwie dwudziestu dni z firmy zatrudniającej ponad 7500 pracowników Twitter zamienił się w firmę trzy razy mniejszą.

REKLAMA

Ulga jednak jaką pracownicy poczuli po powyższej informacji mogła jednak szybko wyparować w kontekście tego co dalej Elon Musk miał do przekazania swoim pracownikom.

Elon Musk: Łatwo to już było, moi drodzy

Pracownicy Twittera na spotkaniu ze swoim szefem usłyszeli to, czego zapewne bardzo się obawiali. Twitter nie będzie "fajnym" miejscem pracy, a swoistym obozem pracy, w którym będzie liczyła się tylko wydajność. Oczywiście, można powiedzieć, że w końcu to miejsce pracy, a nie wypoczynku, więc pracodawca ma jak najbardziej prawo oczekiwać pracy od osób, którym będzie płacił. Nie zmienia to jednak faktu, że sposób komunikacji zmian w przypadku Elona Muska jest dość nietypowy.

Twitter ma się stać najwydajniejszą firmą produkującą oprogramowanie na świecie. Z tego też powodu każdy z 2700 pracowników Twittera począwszy od tego tygodnia musi co piątek wysyłać Elonowi sprawozdanie z tego, nad czym pracuje, a jeżeli jest inżynierem także załączyć próbki napisanego w ciągu tygodnia kodu.

Kilka godzin po spotkaniu pracownicy dowiedzieli się także, że choć może będą pracować teraz więcej, to jednak zarabiać będą mniej. Elon Musk zdecydował usunąć z pakietów wynagrodzenia wszelkie dodatki na szkolenia, opiekę nad dziećmi, premie za wydajność itd.

Elon Musk będzie określał granice wolności słowa

Kwestia wolności słowa, absolutnej wręcz wolności słowa wybrzmiewa w przekazie Elona Muska od wielu miesięcy. Od samego początku Elon sprzeciwiał się usunięciu z Twittera konta Donalda Trumpa, a po agresji Rosji na Ukrainę zapewniał, że satelity Starlink nie będą blokowały przekazu rosyjskich mediów, ponieważ każde medium, niezależnie od tego, jak jest kłamliwe, ma prawo propagować swój przekaz, a to ludzie mają wybierać, czego chcą słuchać, a czego nie.

Wtedy to też Elon nazwał siebie absolutystą wolności słowa. Ewidentnie słów na wiatr nie rzucał, bowiem konto Donalda Trumpa w ostatnich dniach zostało przywrócone (choć jak na razie były prezydent nie ma zamiaru na Twittera wracać).

Po przejęciu Twittera w październiku Musk zapewniał, że decyzję o blokowaniu/odblokowywaniu kont będzie podejmowała specjalna rada składająca się z osób o przeróżnych poglądach. Teraz jednak dowiedzieliśmy się, w jaki sposób rada będzie działać.

Otóż rada będzie działała w formule rady doradczej, która będzie wydawała swoją opinię, a Elon Musk albo będzie się zgadzał z jej wnioskami, albo nie i na tym będzie podejmował decyzje. Komentarz w tym przypadku jest absolutnie zbędny.

Jak przekonuje jednak nowy właściciel Twittera, "nie jest to przejęcie Twittera przez prawicę, a jedynie przez umiarkowane skrzydło".

Komu w drogę, temu czas

Tak naprawdę nie wiadomo, ile osób zdążyło już zdeaktywować swoje konto na Twitterze w ostatnich tygodniach. Ruch z pewnością odbywa się w dwie strony. Wielu dotychczasowych użytkowników platformy nie ma ochoty być uczestnikami całej tej dramy związanej z przejęciem Twittera przez Elona Muska i odchodzi. Z drugiej strony są chociażby użytkownicy o poglądach prawicowych, którzy wraz z przywróceniem konta Donalda Trumpa decydują się powrócić na Twittera.

Tak naprawdę skutki odpływu z platformy będzie można ocenić dopiero za jakiś czas. Polityka usuwania konta na Twitterze wymusza najpierw deaktywację konta na miesiąc, a dopiero w przypadku braku ponownego zalogowania się do konta w tym czasie dochodzi do faktycznego usunięcia konta. Możliwe zatem, że osoby, które zdążyły już konto deaktywować zdecydują się powrócić na platformę, jeżeli sytuacja na niej się wystarczająco się uspokoi.

REKLAMA

Świat bez Twittera stanowi bowiem dla wielu bardzo duży problem. Twitter jest doskonałym źródłem informacji. Owszem, można z niego zrezygnować i przejść na nowe platformy takie jak Mastodon, czy Hive, które przeżyły istne oblężenie w ostatnich dniach, ale wystarczy kilka dni na tych platformach, aby stwierdzić, że panująca tam cisza nijak nie zastąpi gwaru panującego na Twitterze, a wtedy pomysł powrotu z podkulonym ogonem staje się często jedyną opcją dla osób uzależnionych od kontaktu, ciągłego dopływu nowych informacji i możliwości komentowania wszystkiego, co popadnie.

Możliwe zatem, że Twitter przetrwa tę burzę, nie ze względu na to, czym się teraz staje, a ze względu na to, czym dotychczas był i dla czego nie ma aktualnie żadnej alternatywy.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA