REKLAMA

Halo, mamy 2022 r., a Apple totalnie nie rozumie, czego potrzebują ludzie

Apple pokazuje najlepsze aplikacje na wszystkie swoje systemy! To powinno być wielkim wydarzeniem, ale w tym roku jedyną reakcją jest wzruszenie ramion. Nie mam żadnej z tych aplikacji i do tego nie mam chęci sięgnięcia po nie.

iPhone 14 i iPhone 14 Plus - ekran
REKLAMA

Pamiętam, gdy listy najlepszych aplikacji roku wywoływały ekscytację i były kopalnią perełek. Co roku czekałem na zestawienia Apple’a i Google’a, by zobaczyć, czy nie omija mnie jakiś trend i czy nie przegapiłem czegoś wartościowego.

REKLAMA

Nie raz i nie dwa zdarzało się, że odkrywałem genialne aplikacje. Oczywiście sporo było takich, które na dłuższą metę okazywały się nieprzydatne, ale instalowałem większość aplikacji z list "the best of", by sprawdzić najlepsze pomysły, nietypowe rozwiązania i ciekawe interfejsy użytkownika.

W 2022 r. zrobiło się nudno. A nie powinno, bo Apple świętuje 10 lat swoich nagród.

Tegoroczna edycja App Store Awards jest okrągłym jubileuszem. Apple przyznał nagrody 10. raz, co jeszcze bardziej podnosi rangę wydarzenia. A przecież nawet bez jubileuszu jest o czym mówić, bo przecież App Store jest jedynym sklepem z aplikacjami na iPhone’a. Korzysta z niego 1,2 mld ludzi, a rocznie sklep generuje 85 mld dol. zysku na czysto. A kto wie, może w 2022 r. pęknie pełne 100 mld, bo ta kwota z roku na rok bardzo znacząco rośnie.

Mamy więc gigantyczny biznes skupiający z jednej strony przegigantyczną bazę użytkowników, a z drugiej najzdolniejszych programistów i designerów. I co dostajemy? Pełną listę najlepszych aplikacji na systemy Apple przedstawiła Malwina.

Aplikacja roku na iPhone'a to raczkująca społecznościówka.

 class="wp-image-3024912"

Najlepsza aplikacja na iPhone’a to społecznościówka BeReal. Zatrzymajmy się na chwilę przy tym wyborze, bo choć z perspektywy użytkownika jest to mało interesujące, to z perspektywy obserwatora rynku widzę tu arcyciekawe zagranie.

Wiemy, że kondycja social mediów jest coraz słabsza. Nadal są tam setki milionów lub wręcz miliardy użytkowników, ale Facebook/Meta tracą wygar i - po raz pierwszy w historii - tracą również wspomnianych użytkowników. Instagram to telezakupy w wersji 2.0. Twitter pod rządami Muska ma gigantyczne problemy finansowe i wizerunkowe. Na fali wznoszącej jest za to TikTok, który z kolei ma chińskie konotacje.

I na tym rynku Apple "namaszcza" nowego gracza, czyli BeReal. W sytuacji, gdy wiele osób rozgląda się za nową aplikacją społecznościową, taki głos staje się naprawdę istotny. Ma to też wydźwięk biznesowy, bo pamiętajmy, że z jednej strony Facebook/Meta stają się naturalnym konkurentem Apple'a w związku z Metaverse, natomiast w przypadku Twittera można już mówić o otwartej wojnie pomiędzy zarządem Muska a wycofującym reklamy Apple’em.

Tyle uwarunkowań rynkowych. A co z perspektywą zwykłego użytkownika? Osobiście nie mam czasu, chęci, ani siły, by angażować się w kolejnej aplikacji społecznościowej. Póki nie jestem przyparty do muru, korzystam z Twittera, na którym mam świetnie dostrojony feed, a także z Instagrama, na którym podglądam znajomych z prawdziwości. Są to aplikacje, z którymi jestem od ponad dekady. BeReal będę obserwował, ale z doskoku. Kolejne konto w nowym miejscu to po prostu za dużo.

Aplikacją roku na iPada są notatki. Czy na pewno mamy 2022 r.?

 class="wp-image-3024915"

Serio, Apple? Robicie z iPada komputer. Pakujecie tam procesor M2 znany z superwydajnych komputerów. Pompujecie ceny, argumentując to rosnącymi możliwościami i mocą. Rozwijacie system multitaskingu i pracy na wielu oknach jednocześnie. Pokazujecie coraz doskonalsze klawiatury do obsługi tych potężnych maszyn.

A aplikacją roku zostaje notatnik, który zdaje się odkrywać znany od lat rysik. Doprawdy, w pełni zrozumiałbym ten wybór 3-4 lata temu, ale dziś? Dziś iPad potrzebuje pełnoprawnego Final Cuta i innych programów klasy desktopowej, a nie piętnastej apki do robienia notatek.

Z kolei aplikację roku na Maca jest drzewo genealogiczne.

 class="wp-image-3024921"

MacFamilyTree 10 to aplikacja do tworzenia drzewa genealogicznego. Pomysł jest dobry i warty wspierania, natomiast sama koncepcja programu do drzewa genealogicznego dostępnego wyłącznie na Maca całkowicie mija się z celem.

Znacie serwis My Heritage? Jest to drzewo genealogiczne zrobione w bardzo przemyślany sposób. Całość jest dostępna w przeglądarce, a nasze drzewo może być w pełni bądź częściowo widoczne dla innych użytkowników. Kiedy system znajdzie powiązane osoby, możemy połączyć nasze drzewo z drzewami innych. Dzięki temu wiele osób może tworzyć jedno ogromne drzewo, a do tego możemy poznać członków rodziny, których zupełnie nie znaliśmy.

REKLAMA

To wszystko pokazuje mi, że czas wielkich przełomów w kwestii aplikacji jest już raczej za nami.

Używamy tego samego zestawu apek, a jeśli coś nowego na chwilę przykuje naszą uwagę, to po tygodniu jest bez żalu usuwane z pamięci telefonu. Trochę tęsknię za czasami, kiedy rynek mobile był jeszcze ekscytujący.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA