YouTube wymusi na tobie przejście na Premium
Więcej reklam to za mało. Teraz YouTube testuje ograniczenie darmowej wersji tylko do formatu Full HD. Jak ktoś chce czegoś więcej, jak chociażby jakości 4K, miałby musieć zapłacić. Ten ruch prawdopodobnie się uda. No bo co, uciekniemy na Vimeo?
YouTube Premium niezmiennie jest kontrowersyjnym tematem. Z jednej strony sama idea wydaje się poprawna. YouTube przeszedł na model, w którym za darmo oferuje treści od zewnętrznych twórców w towarzystwie reklam od partnerów – dzieląc się wpływami z twórcami. Lub za abonamentową opłatą, bez reklam, dzieląc się z twórcami wpływami z opłat z twórcami w sposób dla nich korzystniejszy, niż z wpływami z reklam. Brzmi fair, nieprawdaż?
Czytaj też:
Problem w tym, że YouTube nigdy nie kojarzył się z platformą płatną, od zawsze był w całości za darmo, do czego przyzwyczaił miliony internautów. Na dodatek, odkąd powstał podział na darmowego i płatnego YouTube’a, ten darmowy zwiększył częstotliwość emisji reklam. Łatwo być z tego niezadowolonym, ale w obiektywnym ujęciu, to nadal rozsądny model biznesowy, stanowiący niezły kompromis i korzyści dla wszystkich zainteresowanych. Sęk w tym, że YouTube właśnie zaczął dokręcać śrubę. I nie ma nikogo, kto mógłby go powstrzymać.
YouTube niczym Netflix. Jakość 4K tylko dla płacących użytkowników.
Całkiem liczna grupa użytkowników darmowego YouTube’a informuje w mediach społecznościowych o byciu wylosowanym do testów nowego odtwarzacza, który blokuje wyższą jakość niż Full HD. Przy próbie wybrania wyższej jakości użytkownik jest informowany, że jest to funkcja tylko dla YouTube Premium i zapewnia łącze do aktywacji płatnej wersji.
Na dziś tylko jedna popularna usługa VOD ogranicza wysoką jakość obrazu tylko do klientów z najdroższym abonamentem i jest to mający zupełnie inne korzenie i model biznesowy Netflix. Należy podkreślić, że na dziś YouTube tylko testuje nowy odtwarzacz i w żaden sposób nie komunikował zamiaru wprowadzenia go u wszystkich użytkowników. Jest możliwość, że się rozmyśli. Jestem jednak głęboko przekonany, że to zwiastun nieodległej przyszłości. Bo YouTube może to zrobić i nie ma ani jednego powodu, by się powstrzymywać.
YouTube - alternatywy. No właśnie...
Nie ma alternatyw dla YouTube’a. Znaczy się, przepraszam, teoretycznie istnieją. Jeśli wziąć pod uwagę TikToka czy Instagrama, które również oferują treści wideo od użytkowników, to YouTube ma wręcz poważną konkurencję. Odnoszę jednak wrażenie, że usługi te niezupełnie są ze sobą zestawialne i że treści dostępne w obu usługach są diametralnie od siebie odmienne. Nie wolno też zapominać o niezwykle popularnym Twitchu, jednak jego skupienie się (przynajmniej teoretycznie) na gamingu sprawia, że to również niezupełnie bezpośredni konkurent.
W teorii klonów YouTube’a nie brakuje. Nawet w Polsce funkcjonuje kontrowersyjny BanBye, który miał oferować treści dla widzów o poglądach konserwatywnych. Większość alternatyw względem YouTube’a to jednak miasto duchów. Największy komercyjny sukces na zachodnim rynku odnosi Vimeo, które pod koniec minionego roku chwaliło się 260 mln użytkowników, z czego 1,6 mln korzysta z płatnej wersji serwisu. Tymczasem YouTube chwali się 2,1 mld użytkowników miesięcznie. To zupełnie nie ta skala.
Warto mieć jeszcze jedno na uwadze. Sukces YouTube’a budowany był przez długie lata. I przez długie lata generował wyłącznie finansowe straty z uwagi na bardzo wysoki koszt utrzymania. Musiał upłynąć długi czas, by zaczął przynosić zyski. Jeszcze dłuższy, by zaczął na siebie zarabiać, biorąc pod uwagę przeszłe inwestycje. Zbudowanie konkurencji dla YouTube’a to na dziś zadanie niemal niemożliwe.
Nic więc dziwnego, że twórcy - choć głośno narzekają - trzymają się blisko YouTube’a.
Również nic dziwnego, że treści przez nich oferowane ewoluują wraz z ewolucją algorytmów rekomendacji treści YouTube’a. I wreszcie również nic dziwnego, że miliardy widzów zaglądają na YouTube’a, tolerując nieznośne reklamy lub uiszczając stosowną opłatę. Nie mają dokąd pójść. Mało który twórca zaryzykuje ucieczkę z YouTube’a, bo większość widzów social VOD korzysta z YouTube’a. Żaden widz nie opuści YouTube’a, bo tam są ciekawi twórcy. Koło się zamyka.
Chciałbym się mylić, ale jestem przekonany, że 4K wyłącznie dla YouTube Premium to pewna przyszłość, a nie tylko jedna z możliwości. Jestem również przekonany, że YouTube niezmiennie będzie nie bacząc na nic optymalizował swoje działanie pod kątem skutecznej sprzedaży i odpowiedniego spieniężania ruchu. Dopóki nie przesadzi, nic mu za to nie grozi. Można się na YouTube’a obrazić, ale to też oznacza zrezygnowanie z wielu unikalnych treści o dużej wartości - merytorycznej bądź rozrywkowej - których nie ma nigdzie indziej. Dość przerażające.