Rosyjski okręt podwodny Biełgorod i atomowa torpeda Posejdon zdolna wywołać radioaktywne tsunami zelektryzowały świat
Rosyjski okręt podwodny Biełgorod budził w ostatnich dniach sporo emocji. Miał on podobno zniknąć z radarów NATO o czym donosiła włoska prasa. Jak się okazuje lokalizacja okrętu jest dobrze znana choć sam Biełgorod opuścił faktycznie swój port macierzysty. Na pokładzie ma mieć torpedy z napędem jądrowym zdolne do wywołania radioaktywnego tsunami.
Zdjęcia satelitarne okrętu zamieścił serwis Naval News. Widać na nich okręt podwodny Biełgorod operujący na powierzchni na Morzu Barentsa, na północ od rosyjskiego Półwyspu Kolskiego. Okręt wyszedł w morze kilka tygodni temu.
Rosyjski okręt podwodny specjalnego przeznaczenia Biełgorod K-329 (projekt 949AM, kod NATO: Oscar II) o napędzie jądrowym jest niezwykły z kilku względów. Okręt oficjalnie przyjęto do służby w rosyjskiej marynarce wojennej 8 lipca 2022 r.
Biełgorod ma około 178 m długości, 15 m szerokości i około 30 tys. ton wyporności. To sprawia, że jest to zdecydowanie największy zbudowany na świecie okręt podwodny od czasu słynnej rosyjskiej klasy Typhoon. Okręt może zanurzyć się na 500 m, a załogę stanowi 11 marynarzy.
Biełgorod z sześcioma Posejdonami
Rosyjski okręt podwodny Biełgorod jest uzbrojony w broń strategiczną Posejdon (sześć sztuk), która sama w sobie jest wyjątkowa, mało znana i budzi wiele emocji choć tak naprawdę nie wiadomo czy w ogóle został już ukończona.
Zdalnie sterowany pojazd podwodny typu Posejdon jest opisywany jako międzykontynentalna, uzbrojona w broń jądrową autonomiczna torpeda z napędem atomowym. Korpus jest wykonany ze stopów tytanu. Posejdon jest zaliczany do broni radiologicznej czyli wykorzystującej pierwiastki radioaktywne do długotrwałego napromieniowania i skażenia terenu.
Torpeda jest olbrzymia - ma 23 m długości, waży 100 t, może nurkować na głębokość 100 m i poruszać się z prędkością 185 km/h.
Jej zasięg jest, podobno, jeszcze bardziej imponujący i ma wynosić 10 tys. km. Jest to możliwe dzięki zainstalowaniu na pokładzie małego reaktora atomowego.
Głowica jądrowa ma mieć nawet kilkadziesiąt megaton mocy co na lądzie wystarczyłoby to całkowitego zniszczenia bardzo dużego miasta. Wybuch torpedy Posejdon ma wywoływać radioaktywne tsunami, które miałoby zalewać np. porty przeciwnika. Głowica Posejdona może skazić promieniowaniem duży obszar. W tym celu Posejdon ma być wyposażony w bombę kobaltową.
Posejdon miał zostać zbudowany z wykorzystaniem technologii stealth, aby wymykać się urządzeniom nasłuchowym. Celem jest uniknięcie wykrycia przez pasywny sonar poprzez wyeliminowanie zbędnego hałasu.
Posejdon ukrywa się przede wszystkim dzięki bardzo niskiej prędkości, z którą porusza się zanim dotrze do obszaru docelowego. Tryb szybki aktywuje się po osiągnięciu bliskiego zasięgu (2-3 kilometry), kiedy prawdopodobieństwo wykrycia drona jest znacznie wyższe. Wcześniej torpeda może podróżować tygodniami w kierunku miast portowych wroga, osiągając dużą prędkość dopiero w końcowej fazie. Ma to utrudnić jej zniszczenie przez obronę.
Test Posejdona nie jest wykluczony
Jak podaje serwis Naval News, że testowe uruchomienie Posejdona nie jest wykluczone. To może być rutynowy test nowych systemów uzbrojenia, albo demonstracja o charakterze politycznym. Testowanie broni jądrowej, nawet bez głowic, może być częścią wybranej przez Rosję drabiny eskalacji nuklearnej.
Pamiętajmy, że aktualnie każdy rosyjski ruch dotyczący broni atomowej jest obliczony na wywołanie zaniepokojenia i przestraszenie społeczeństw Zachodu. NATO wraz z sojusznikami cały czas prowadzi monitoring arsenału nuklearnego i możliwości uderzeniowych Rosji. W ostatnim czasie nie zaobserwowano niczego co mogłoby wzbudzić niepokój.