Sonda Lucy zmierzająca do Jowisza przeleci koło Ziemi. Zaraz, co?
Sonda Lucy wystartowała 16 października 2021 r. w podróż do planetoid trojańskich znajdujących się na orbicie Jowisza. Dokładnie rok po starcie, w najbliższą niedzielę przeleci w odległości 350 km od Ziemi. Nasza planeta posłuży za trampolinę, która pozwoli jej zwiększyć prędkość orbitalną. Zanim jednak sonda wyruszy do Jowisza, będzie potrzebowała jeszcze jednej wizyty w naszych okolicach.
Dokładnie w rok po starcie z Przylądka Canaveral i po pełnym okrążeniu Słońca, sonda Lucy zbliży się do naszej planety w niedzielę o godzinie 13:04 polskiego czasu. W tym momencie sonda znajdzie się zaledwie 350 km nad powierzchnią Ziemi, czyli bliżej niż Międzynarodowa Stacja Kosmiczna. Warto tutaj zauważyć, że przy tak bliskim przelocie podróżująca z i tak już dużą prędkością sonda przeleci przez obszar, w którym znajduje się mnóstwo satelitów oraz śmieci kosmicznych. Inżynierowie zaplanowali dwa niewielkie manewry, które zostaną zrealizowane w przypadku wykrycia jakiegokolwiek obiektu na kursie kolizyjnym.
Zyskana w trakcie przelotu dodatkowa prędkość pozwoli sondzie oddalić się od Ziemi poza orbitę Marsa. Stamtąd Lucy za dwa lata ponownie wróci w okolice Ziemi w celu wykonania jeszcze jednej asysty grawitacyjnej, która ostatecznie ustawi ją na drodze do pierwszej z planetoid trojańskich. Niejako przy okazji przelatując przez Pas Planetoid sonda odwiedzi wtedy planetoidę DonaldJohanson, a następnie skieruje się do grupy planetoid znajdujących się przed Jowiszem.
Jeżeli jednak wydaje się wam, że wtedy to już naszej Lucy nie zobaczymy, jesteście w błędzie. Po odwiedzeniu sześciu planetoid trojańskich, Eurybatesa, Quety, Polymele, Leucusa i Orusa sonda skieruje się w stronę planetoid trojańskich, które znajdują się 60 stopni za Jowiszem. Tak się jednak składa, że najszybsza droga w to miejsce znowu będzie przebiegała w pobliżu Ziemi. Możemy się zatem spodziewać kolejnych odwiedzin w okolicach 2030 roku zanim sonda dotrze w 2033 r. do planetoid Patroklus/Menoetius.
Sonda Lucy sfotografuje Ziemię i Księżyc
Podczas planowanego na niedzielę przelotu sonda zbliży się do naszej planety od strony Słońca. Choć z Ziemi tego zbliżania nie da się zbyt dobrze obserwować, to sonda ma doskonały widok na w pełni oświetloną planetę. Naukowcy nawet zaplanowali sobie wykonanie zdjęcia Etiopii, kraju, w którym w 1974 r. odnaleziono imienniczkę sondy, szkielet przedstawicielki gatunku Australopithecus afarensis, który z kolei otrzymał imię od tytułu piosenki „Lucy in the Sky” zespołu The Beatles. Kilka godzin po przelocie sonda będzie miała okazję skalibrować swoje instrumenty i kamery mijając i fotografując Księżyc.
Czy z Polski dostrzeżemy sondę Lucy?
Jeżeli mieliście nadzieję na to, że zobaczycie lecącą po nieboskłonie sondę, to jeszcze dzisiaj musicie wsiąść w samolot. Sonda będzie bowiem widoczna gołym okiem ale tylko z terytorium Australii Zachodniej. W trakcie przelotu w Polsce będzie środek dnia, więc siłą rzeczy sondy nadlatującej od strony Słońca nie da się zobaczyć.
Czytaj więcej:
- Lucy odwiedzi jeszcze jeden obiekt. Sonda trafi na niewielką planetoidę
- Lucy rozprostowuje skrzydła. 20 minut, które zdecydują o następnych 12 latach
- Sonda Lucy leci w kosmos z wiadomością. Odbiorą ją ludzie z 215353 roku
- Rozpoczyna się wielka kosmiczna wyprawa do planetoid trojańskich. Takiej misji jeszcze nie było
- Sonda Lucy zaliczyła trudny początek misji. Ma duże problemy z panelami słonecznymi
- Lucy przesyła ekscytujące fotki. Imię budzi zainteresowanie, ale Lucy to sonda zmierzająca do planetoid trojańskich
- Sonda Lucy wciąż walczy o energię słoneczną. Będzie jej potrzebowała w okolicach Jowisza
Miało być jeszcze bardziej ekstremalnie
Co ciekawe, pierwotnie inżynierowie planowali zbliżenie sondy do Ziemi na odległość zaledwie 300 kilometrów. Decyzję jednak zmieniono po tym jak jeden z dwóch potężnych paneli słonecznych zasilających sondę nie rozłożył się do końca. Do dzisiaj inżynierowie starają się doprowadzić do pełnego rozłożenia panelu i zatrzaśnięcia wszystkich zatrzasków. Co mają panele wspólnego z przelotem w pobliżu Ziemi? Otóż analizując czynniki, które będą działały na sondę podczas przelotu na wysokości 350 kilometrów naukowcy musieli uwzględnić opór generowany przez rzadką, ale wciąż istniejącą na tej wysokości atmosferę ziemską. Na wysokości 300 km atmosfera jest znacznie gęstsza, a tym samym opór powietrza mógłby zniweczyć dotychczasowe sukcesy w rozkładaniu uszkodzonego panela słonecznego. Stąd i zdecydowano się na podniesienie punktu maksymalnego zbliżenia o 50 km.