REKLAMA

Sonda Lucy zaliczyła trudny początek misji. Problemy z panelami słonecznymi

W sobotę w przestrzeń kosmiczną w dwunastoletnią podróż do planetoid trojańskich wystartowała sonda Lucy. Nie wszystko jednak poszło zgodnie z planem.

lucy panel sloneczny
REKLAMA

Już pół godziny po oddzieleniu się sondy od Centaura, górnego członu rakiety Atlas 5, sonda rozłożyła swoje dwa okrągłe panele słoneczne o średnicy 7,3 metra każdy. I tutaj właśnie pojawił się problem. Po rozłożeniu paneli jeden z nich nie zatrzasnął się w pozycji w pełni otwartej. Podczas wcześniejszych testów prowadzonych na Ziemi wszystko przebiegało prawidłowo.

REKLAMA

Jak na razie oba panele słoneczne dostarczają prąd do instrumentów sondy i misja przebiega zgodnie z planem. W międzyczasie jednak naukowcy próbują znaleźć sposób na pełne otworzenie paneli słonecznych, jako że są one głównym źródłem zasilania dla całej sondy, a Lucy jest jak dotąd najdalej lecącą sondą spośród wszystkich sond kosmicznych zasilanych panelami słonecznymi.

Sonda Lucy zgłasza problem

Zgodnie z planem tuż po starcie misji panele sondy Lucy, znajdujące się w tym czasie w stanie złożonym (rozłożone nie zmieściłyby się w osłonie ładunku na szczycie rakiety) miały się rozłożyć niczym chiński wachlarz.

Panele słoneczne Lucy mają łączną powierzchnię 51 metrów kwadratowych. Może się to wydawać dużo, ale należy pamiętać, że w rejonie orbity Jowisza, niemal 800 mln km od Ziemi na panele będzie padało zaledwie kilka procent promieniowania słonecznego, w stosunku do tego czym możemy się cieszyć na Ziemi oddalonej od Słońca zaledwie o 150 mln km. W efekcie, w pobliżu Ziemi panele mogą teoretycznie generować nawet 18 kW energii, ale już u celu podróży, przelatując od planetoidy do planetoidy będzie jej jedynie 500 W.

Nie wiadomo czy nieprawidłowe rozłożenie paneli sondy Lucy wpłynie w jakikolwiek sposób na planowane na dzisiaj rozłożenie platformy z instrumentami. Pozostaje mieć nadzieję, że w najbliższych dniach uda się usunąć usterkę i panele zostaną rozłożone prawidłowo.

REKLAMA

Pierwszym celem misji sondy Lucy jest planetoida Donaldjohanson w Pasie Planetoid, do której sonda doleci w 2025 r. Zanim jednak do tego dojdzie, Lucy przeleci dwukrotnie w pobliżu Ziemi, w tym w październiku 2022 r. zbliży się do powierzchni Ziemi na zaledwie 300 km, aby nabrać prędkości na podróż w okolice Jowisza.

Powyższy problem wskazuje wyraźnie na to, że nie zawsze da się wszystko sprawdzić i przetestować na Ziemi. Rozkładanie instrumentów dopiero w przestrzeni kosmicznej zawsze niesie za sobą pewne ryzyko. Już za kilka miesięcy w kosmos po ponad dwóch dekadach prac poleci następca Kosmicznego Teleskopu Hubble’a - Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba. Jego potężne zwierciadło także będzie musiało samodzielnie się rozłożyć. Jeżeli coś pójdzie nie tak, nie będzie możliwości, aby polecieć do teleskopu i rozłożyć lustra ręcznie. Takie możliwości dawał jeszcze Kosmiczny Teleskop Hubble’a, który znajduje się na orbicie oddalonej o 600 km od Ziemi, w czasach kiedy ludzkość mogła do niego dolecieć za pomocą wahadłowca. Teraz wahadłowców już nie ma, a teleskop Jamesa Webba będzie znajdował się 1,5 mln km od Ziemi w jednym z punktów libracyjnych układu Słońce-Ziemia. Miejmy nadzieję zatem, że James Webb nie dostarczy nam takiej adrenaliny jak Lucy.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA