REKLAMA

Największa na świecie farma zwłok w walizkach. Nie, to nie plan filmu

Trupia farma pełna zwłok w walizkach - brzmi jak scena z horroru, ale w rzeczywistości jest to celowo przeprowadzony eksperyment. Obecnie naukowcy prowadzą największe badanie dotyczące rozkładu zwłok w walizkach i choć nie jest jeszcze zakończone, widok martwych much w pojemnikach napawa uczonych optymizmem.

Największa na świecie farma zwłok w walizkach. To nie plan filmu
REKLAMA

Rozwój medycyny od setek lat wiąże się z wieloma kontrowersjami. Setki lat temu sekcje zwłok uchodziły za profanację, dziś są standardową czynnością w bardzo wielu przypadkach. Tego samego nie można powiedzieć o trupich farmach, które pomimo dostarczania bezcennej wiedzy, są tematem kontrowersyjnym. A co dopiero trupie farmy w walizkach.

REKLAMA

Trupie farmy nie są niczym nowym. Można stwierdzić więcej - ich wieloletnie prowadzenie w wielu miejscach i różnych warunkach dostarcza ekspertom medycyny sądowej bezcennej wiedzy dotyczącej tego, jak rozkłada się ludzkie ciało. To właśnie dzięki trupim farmom antropolodzy oraz patolodzy sądowi posiadają niezbędną wiedzę, która pozwala im oceniać jak długo leżały zwłoki, ile czasu upłynęło od śmierci, jaka była jej przyczyna i jaki był przebieg zdarzeń.

Pierwsza na świecie - i jednocześnie najsłynniejsza - trupia farma powstała w 1981 roku w Knoxville w ramach badań Zakładu Badań Antropologicznych Uniwersytetu Tennessee. Założycielem trupiej farmy był antropolog William M. Bass, którego do działania zmotywował brak jednostki badawczej, która pomogłaby patologom poszerzać wiedzę z zakresu przebiegu rozkładu ciała.

Dla wielu ludzi najbardziej szokującym elementem trupich farm są próbki. Bowiem na trupich farmach wykorzystuje się ludzkie ciała pochodzące od osób, które za życia podpisały dobrowolną zgodę na przekazanie ciała do badań naukowych - identycznie jak ze sposobem, w jaki przekazuje się ciała uniwersytetom medycznym.

Jednocześnie nie we wszystkich krajach możliwe jest stworzenie trupich farm z ludzkich zwłok. W Wielkiej Brytanii istnieją jedynie trupie farmy zawierające zwierzęce zwłoki - najczęściej świnie.

Obecnie w Polsce nie istnieje ani jedna trupia farma.

Mordercy je uwielbiają, patomorfolodzy nienawidzą: walizki

Fanom historii i podcastów kryminalnych oraz osobom, które czytają wszelkiego typu wiadomości kryminalne, nie są obce sprawy dotyczące ciał znalezionych w walizkach, torbach, bagażnikach, lodówkach, zamrażarkach i innych pojemnikach. Przykładów jest wiele - również tych z Polski. W kwietniu 2016 roku przypadkowy mieszkaniec Gliwic odnalazł skrępowane ciało mężczyzny zapakowane w walizkę. W październiku 2018 roku śledczy odkryli w jednym z domów w Grzybowej Górze ciało mężczyzny - również skrępowanego w walizce. Natomiast w grudniu 2020 roku cała Polska żyła sprawą 41-letniej Polki, której ciało umieszczone zostało w walizce i pozostawione w pokoju hostelowym.

Nauczeni filmami hollywoodzkimi, zwykle utożsamiamy pozbywanie się zwłok z zakopywaniem ich gdzieś na uboczu - w lesie lub pozostawione totalnym pustkowiu. W rzeczywistości, niezależnie od motywu zbrodni, jedną z najpopularniejszych metod ukrywania zwłok są właśnie walizki i inne pojemniki. Powód jest prosty: dostępność. Walizki i torby są łatwo dostępne, lekkie, relatywnie tanie i przede wszystkim duże. Ponadto pozwalają sprawcy kupić czas, a to dzięki spowolnieniu wydobywania się charakterystycznego zapachu wytwarzanego w procesie rozkładu.

"Środowisko o ograniczonym dostępie"

Wydawałoby się, że kiedy już odpowiednie służby zabezpieczą ciało w walizce, lekarz medycyny sądowej będzie miał z górki: denat jest w całości (albo i nie), ponadto nie jest zjedzony przez owady ani dzikie zwierzęta. Ograniczony dostęp do czynników zewnętrznych również powinien działać na korzyść wymiaru sprawiedliwości.

W rzeczywistości jest trochę na odwrót.

Patolodzy sądowi, oprócz analizowania wszystkich procesów i zmian zachodzących w ciele ofiary współpracują z wieloma specjalistami z innych dziedzin, którzy pomagają im ustalić dokładny przebieg zdarzeń i ostatnie chwile życie zmarłego. Jednym z takich specjalistów jest entomolog - specjalista z zakresu badań owadów.

W sprawach dotyczących zabójstw i morderstw, w których śledczy mają do czynienia z rozkładającym się ciałem, kluczową rolę odgrywają entomolodzy. Specjaliści ci na podstawie gatunków owadów obecnych na ciele denata są w stanie oszacować czas, jaki upłynął od śmierci, przeanalizować ruchy zarówno sprawców jak i ofiar, czy nawet stwierdzić obecność substancji psychoaktywnych lub obcego DNA.

Zwłoki, które celowo ukrywane są w walizkach, torbach i innych pojemnikach są ogromnym utrudnieniem dla pracy entomologów, gdyż ograniczają one owadom dostęp do ciała. W normalnych warunkach, już nawet w kilkanaście godzin po śmierci człowieka owady zostają zwabione zapachami wytwarzanymi w procesach gnilnych, a następnie składają jaja w dostępnych otworach i ranach ciała, a wyklute larwy zaczynają konsumować ciało.

W przypadku skrępowanych ciał w walizkach proces ten jest znacznie ograniczony.

Farmy zwłok w walizkach

Farmy zwłok służące do badań naukowych nad procesem rozkładu zwłok nie są niczym nowym. Jednakże w historii współczesnej kryminalistyki przeprowadzono jedynie dwa badania nad rozkładem zwłok w walizkach. Pierwsze, w Wielkiej Brytanii w 2014 roku, oraz drugie, w zachodniej części Australii w 2019 roku.

Zespół australijskich badaczy pod przewodnictwem biolog Paoli Magni prowadzi eksperyment - największą w historii farmę zwłok w walizkach. Farma położona jest w sekretnej lokalizacji na zachodnim wybrzeżu Australii. Podczas eksperymentu badacze analizują proces rozkładu i udział owadów w prawie siedemdziesięciu różnych próbkach. Próbki umieszczone są zarówno w walizkach jak i koszach na śmieci, a w nich oprócz próbek znajdują się narzędzia niezbędne naukowcom do pomiaru i rejestrowania temperatury, wilgotności i ilości opadów atmosferycznych.

 class="wp-image-2367588"
Trupia farma w Australii

Ze względu na wielkość eksperymentu oraz problemy z dostępem do ludzkich próbek, każdy pojemnik zawiera martwo urodzone prosie.

Walizki pełne owadów niczym skrzynie skarbów

Choć wyniki trwającego eksperymentu zostaną zaprezentowane światu oficjalnie dopiero w lutym 2023 roku, Paola Magni już teraz opowiada o wstępnych wnioskach płynących z eksperymentu.

Jak mówi biolog, kiedy uczeni otwierali walizki w ustalonych odstępach czasu, znajdowali one w zwłokach żywe larwy much z rodziny plujkowatych, chrząszczy i muchówek z rodziny zadrowatych. Według uczonych oznacza to, że potomstwo większych gatunków much i chrząszczy dociera do zwłok poprzez niewielkie szczeliny w zamkach błyskawicznych. Podczas gdy mniejsze muchy, dzięki swym niewielkim rozmiarom, ciała są w stanie przejść przez szczeliny i złożyć jaja bezpośrednio na ciele.

 class="wp-image-2367528"
Larwy w jednej z walizek, fot. Paola Magni

Jednocześnie, we wszystkich przypadkach dorosłe osobniki owadów, które powstały z uprzednio wyklutych larw nie są w stanie opuścić walizek i swój żywot zarówno zaczynają jak i kończą w walizce. Ten fakt stanowi dla uczonych ogromne źródło informacji.

REKLAMA

Ponieważ znamy zwyczaje i tempo wzrostu różnych gatunków, a także możemy znaleźć dane toksykologiczne zachowane w ich egzoszkieletach.

- powiedziała Paola Magni

Na tej podstawie ekspert entomologii sądowej może wnioskować o czasie lub porze śmierci, możliwym przemieszczeniu ciała i pomóc w interpretacji przyczyn i okoliczności śmierci. A to z kolei będzie w stanie pomóc w przyszłych badaniach i sprawach dotyczących zwłok znalezionych w pojemnikach.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA