Elon Musk ratuje już nie tylko Ukraińców. Internet ze Starlinków pomoże Irankom walczącym o wolność
Opresyjne władze w Iranie odcięły obywateli od internetu, by ci nie dowiadywali się o zbrodniach popełnianych w tej chwili w tym kraju. Elon Musk tylko czekał na pozwolenie władz amerykańskich, by wkroczyć do akcji. Starlink jest już oficjalnie dostępny w Iranie. Choć póki co próżno tam szukać biura sprzedaży SpaceX.
Wygodnie krytykować Elona Muska na Twitterze, z komfortu domowej kanapy. Nie to, by brakowało ku temu powodów. Ekscentryczny i egocentryczny miliarder potrafi swoimi działaniami i wypowiedziami sprawić, że poczucie względem jego osoby uczucia sympatii może być pewnym wyzwaniem. Musk niejednokrotnie jednak udowodnił, że potrafi w etycznie odpowiedni sposób wykorzystać swoje wpływy, jeśli jest taka konieczność. Nawet jeśli tym samym robi sobie reklamę.
Czytaj też:
Wiedzą o tym chociażby Ukraińcy. Dostawy terminali Starlink i odpowiedne przekierowanie satelitów SpaceX na terytorium tego kraju zapewniło obrońcom wolności bezcenną pomoc w odpieraniu napaści rosyjskiego agresora.
Internet satelitarny Elona Muska usprawnia działanie administracji kraju, pomaga siłom wojskowym w organizacji i zapewnia kontakt z najbliższymi w miastach, w których strach opuszczać prowizoryczne schrony w mieszkaniach i piwnicach. Teraz Musk chce pomóc irańskim bojownikom o wolność.
Co się dzieje w Iranie?
Niespełna dwa tygodnie temu irańska policja obyczajowa aresztowała 22-letnią Mahsę Amini pod zarzutem niedokładnego zakrycia ciała hidżabem. Trzy dni później kobieta zmarła. Według oficjalnego komunikatu władz, przyczyną śmierci był zawał serca. Rodzina dziewczyny i znaczna część opinii publicznej są jednak zdania, że ta zmarła na skutek fizycznej przemocy, jakiej doświadczyła ze strony policjantów przebywając w areszcie.
Śmierć Amini wywołała ogólnokrajowe protesty i manifestacje, które władze Iranu zdecydowały się stłumić przemocą. Są setki rannych, odnotowano też trudną na dziś do oszacowania liczbę zgonów. Mimo tego protesty trwają i wygląda na to, że irański naród jest na skraju obyczajowej rewolucji.
Jedną z form protestów jest bowiem porzucenie przez irańskie kobiety hidżabów i pokazywanie się w normalnych strojach w miejscach publicznych.
Władze Iranu, by odciąć obywateli od niezależnych źródeł informacji, zdecydowały się na całkowite wyłączenie internetu w tym 80-milionowym kraju. Rząd Stanów Zjednoczonych w odpowiedzi nazwał śmierć Mahsy Amini wielką tragedią i... poluzował sankcje wcześniej nałożone na ten kraj.
Ogólna Licencja D-2, bo tak nazywa się dokument opisujący sprawę, zezwala od teraz dostawcom usług cyfrowych na prowadzenie interesów na terenie Iranu lub z irańskimi partnerami. Po to, by rozwiązać tym amerykańskim firmom ręce, które wyraziły chęć wsparcia Irańczyków i Iranek w tym trudnym dla nich czasie. Pierwszą taką firmą będzie SpaceX.
Elon Musk i Starlink w Iranie. Czyli powtórka z Ukrainy
Szczegóły na temat sposobu, w jaki Musk chce dostarczyć usługi Starlinka do Iranu nie są znane. Będzie to nieco trudniejsze zadanie od tego na Ukrainie. Różnica polega na tym, że odbiorcą sprzętu i usług były oficjalne władze naszego wschodniego sąsiada. Tymczasem w Iranie to władza stanowi aparat opresji, a Starlink miałby służyć partyzantom i sprzeciwiającym się władzy obywatelom.
Prawdopodobnie właśnie z tego względu SpaceX nieprędko podzieli się zdjęciami promocyjnymi z Iranu. Przedwczesne publikacje byłyby skrajnie nieodpowiedzialne, bowiem bez wątpienia irańskie władze pilnują zachodnich mediów społecznościowych i mogłyby udaremnić dalsze dostawy.