Co wspólnego ma Jamajka i Apple? Szpiedzy tam nie dotarli
Apple zdołał zaskoczyć publiczność niespodzianką związaną z iPhone’em 14 Pro. Dynamic Island to nowy element interfejsu, który jakimś cudem nie wyciekł przed premierą do mediów. W utrzymaniu tajemnicy pomogło Apple’owi zacofanie pewnego urzędu.
Konferencje Apple’a nie są już tak ekscytujące jak kiedyś. Głównie z uwagi na fakt, że szpiegostwo przemysłowe znacząco się rozwinęło. Już na wiele miesięcy przed premierą telefonów iPhone 14 krążyło na ich temat wiele plotek. Zaufane źródła po raz kolejny okazały się wiarygodne. Apple rzadko kiedy jest w stanie zaskoczyć swoich klientów. Jego konferencje głównie pełnią dziś rolę oficjalnego potwierdzania krążących od dawna informacji.
Czytaj też:
Było jednak jedno zaskoczenie. Wiedzieliśmy od dawna, że Apple nie zrezygnuje z ogromnego wcięcia w wyświetlaczu iPhone’a. Ale też wiedzieliśmy, że w modelu iPhone Pro zmieni ono swoją formę. Zamiast wycięcia na górze ekranu, w droższym telefonie umieszczono wyspę w górnej części wyświetlacza. To, czego nie wiedzieliśmy i co okazało się niespodzianką, to sposób, w jaki oprogramowanie iPhone’a wykorzystuje nowy kształt wycięcia.
Ów mechanizm nazwano Dynamic Island. W bardzo pomysłowy sposób maskuje animowanymi widżetami obecność wielkiej dziury w ekranie, by ta nie przeszkadzała tak bardzo. Zwłaszcza że konkurencja dawno już opanowała nowocześniejsze technologie, za sprawą których kamerka i czujniki są niemal niewidoczne. Jak Apple zdołał utrzymać istnienie Dynamic Island w tajemnicy?
Dynamic Island w iPhone 14 Pro. Znak towarowy zarejestrowany na... Jamajce. Dlaczego?
Apple zabezpieczył prawnie frazę Dynamic Island rejestrując ją w urzędzie w Jamajce. Dlaczego gigant wybrał właśnie ten kraj? Jak się okazuje, powód był tak prozaiczny, jak tylko jest to możliwe. Jamajski urząd nie oferuje obywatelom wyszukiwarki online wniosków. By je przejrzeć, trzeba osobiście udać się na tę karaibską wyspę i stawić się w urzędzie. Szpiegom konkurencji i dziennikarzom rzecz jasna nic takiego do głowy nie przyszło.
Pomysłowe, ale też niezbyt nowe. Apple już wielokrotnie wcześniej posługiwał się urzędami o niskim stopniu zaawansowania technicznego, by zabezpieczać prawnie swoje wynalazki, ale też nie informować konkurencji o swoich planach. Czasem podejmowany jest większy wysiłek: iPad, słynny tablet Apple’a, został zarejestrowany przez zupełnie inną firmę, w porozumieniu z Apple’em.
Co by się wydarzyło, gdyby Apple nie kombinował i zarejestrował swoje nowości w rodzimym urzędzie? Odpowiedź na to pytanie najlepiej zilustrować przykładem RealityOS. To system operacyjny dla gogli VR od Apple’a. Wiemy o nim za sprawą wnikliwej analizy wniosków Apple’a do stosownych urzędów, co tym samym potwierdza niemal oficjalnie, że firma pracuje nad takimi goglami. Jakby ktoś pytał, w Polsce działa wyszukiwanie online wniosków o rejestrację znaków handlowych, nie ma sensu ich przeszukiwanie.
Zdjęcie główne: Lost Mountain Studio/Shutterstock