REKLAMA

Twórca God of War wyśmiewa plagiat na Xbox, ale problem istnieje. MS Store to targ podróbek

Cory Barlog - aktualnie jedna z najbardziej rozpoznawalnych postaci współczesnej branży gier - publicznie wyśmiał podróbkę gry God of War dostępną na konsolach Xbox. W War Gods Zeus of Child można zagrać już za 20 złotych.

Twórca God of War wyśmiewa podróbę na Xbox. Skąd się wzięła
REKLAMA

Co za emocjonujący okres w branży gier. Raptem kilka dni temu mogliśmy natknąć się na Gegarda z Riwiery w chińskiej produkcji mobilnej. Z kolei teraz mam przyjemność przedstawić wam Craposa - głównego bohatera gry War Gods Zeus of Child (uszanowanie dla translatora) debiutującej na konsolach Xbox. Craposa cechuje niczego sobie wyczucie czasu, walcząc o pieniądze graczy raptem trzy miesiące przed premierą oczekiwanego God of War: Ragnarok dla PlayStation.

REKLAMA

Microsoft usunął War Gods Zeus of Child po tym, jak produkcję wyśmiał twórca oryginalnego God of Wara.

Cory Barlog to aktualnie jedna z najbardziej rozpoznawalnych twarzy "nowej fali" producentów z branży gier. Lider finansowanego przez Sony studia Santa Monica zyskał sympatię graczy świetnym powrotem serii God of War na konsoli PlayStation 4. Korzystając z mediów społecznościowych, Barlog odniósł się do wiadomości GameSpotu dotyczącej plagiatu God of Wara na Xboksie, publikując popularnego mema "Look how they massacred my boy".

Reakcja Microsoftu była stosunkowo szybka. Po kilkunastu godzinach War Gods Zeus of Child (naprawdę uwielbiam ten tytuł) zniknął z Microsoft Store. Na szczęście Internet nie zapomina, dzięki czemu w sieci wciąż można znaleźć fragmenty rozgrywki ze wspaniałego dzieła, sprzedawanego za 4 dolary od kopii. Wystarczy rzut oka na model głównego bohatera, aby wiedzieć, że nie mamy do czynienia wyłącznie z inspiracją. Zeus of Child to ordynarny plagiat.

Microsoft usunął grę, ale nie problem. Xbox jest pełen podróbek łamiących prawo, właśnie to sprawdziłem.

Jeśli posiadacie konsolę Xbox, wpiszcie w sklepową wyszukiwarkę hasło "Mario". Waszym oczom od razu pojawi się platformer za kilkanaście złotych, łudząco przypominający przygody popularnego hydraulika wymyślonego przez Nintendo. Taka produkcja nigdy nie powinna się znaleźć na żadnej poważnej platformie cyfrowej dystrybucji. Nie znajdziecie jej ani w PS Store, ani tym bardziej w Nintendo eShopie.

Microsoft od dłuższego czasu boryka się z problemem nielegalnych treści w swoim oficjalnym sklepie. To pokłosie zdezaktualizowanej już strategii zamiany systemu Xboksa w rasowego Windowsa, z jego większą otwartością oraz elastycznością, a także uniwersalnymi aplikacjami. Poluzowane cenzorskie sito znane z komputerów osobistych sprawiło, że na Xboksie zaczęły pojawiać się nawet emulatory innych konsol. Zapewne cieszyło to wielu graczy, ale było niedopuszczalne z punktu widzenia tak poważnej marki jak Xbox.

Skąd biorą się te wszystkie podróby w Microsoft Store i dlaczego nie ma ich na innych konsolach?

Początki aktualnej platformy cyfrowej dystrybucji Microsoftu sięgają jeszcze telefonów Windows Phone, gdzie kontrola nad jakością aplikacji oraz jej zgodnością z regulaminem stała na stosunkowo niskim poziomie. Użytkownicy telefonów Windows Phone mogli wręcz odnosić wrażenie, że Microsoft celowo przymyka oko na działania wydawców, byle zapewnić swojej platformie alternatywy wobec oficjalnych aplikacji z Androida i iOS nieobecnych w ekosystemie.

REKLAMA

Proces otrzymywania licencji dla twórców aplikacji został w dużym stopniu zautomatyzowany, a główny nacisk jest kładziony na testowanie programu pod kątem obecności malware. Skrypty nie są w stanie dostrzec plagiatu, analizując oprawę. To daje pole do popisu dla wszelkiej maści oszustów. Istnieją specjalne narzędzia zgłaszające publikacje gier-podróbek zarabiających wyłącznie na podobieństwie do znanej marki. Przykładowo, twórcy botów spamujących platformy cyfrowej dystrybucji tytułami hazardowymi udało się zarobić 50 tysięcy dolarów.

Polityka uniwersalnych aplikacji Microsoftu doprowadziła do częściowego połączenia zasobów Microsoft Store na komputerach oraz konsolach. W ten sposób bramy dla oszustów zostały otwarte szerzej niż kiedykolwiek. Zautomatyzowane rozwiązania Microsoftu nie są w stanie złapać wszystkich naciągaczy, a rozszerzenie kategorii w Sklepie na aplikacje znacząco potęguje problem. Na Switchu oraz PlayStation 5 system jest bardziej restrykcyjny, a platformy bardziej zamknięte. Otwartość Microsoftu, chociaż w teorii prokonsumencka, generuje natomiast wiele problemów.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA