REKLAMA

Facebook dla boomerów, TikTok nie wiadomo po co. Subiektywny ranking mediów społecznościowych

Facebook, Instagram, Twitter, TikTok - wielka czwórka mediów społecznościowych i największe pochłaniacze czasu na naszych telefonach. Czy w 2022 r. warto jeszcze z nich korzystać? Co je różni i dla kogo są przeznaczone te aplikacje? Zapraszam na wysoce subiektywny ranking.

Ranking mediów społecznościowych
REKLAMA

Relację społeczeństwa z mediami społecznościowymi można by określić mianem love-hate. Wszyscy wiemy, że social media nam szkodzą, że są toksyczne, uzależniające i służą wyłącznie interesom wielkich korporacji. Mimo to korzystamy z nich, bo pozwalają nam być w kontakcie ze znajomymi, obserwować interesujących nas ludzi, czy nawet umożliwiają prowadzenie własnego biznesu czy zostanie influencerem.

REKLAMA

Z roku na rok w kręgach internautów widać jednak coraz większe przechylanie się szali na stronę niezadowolenia i rozczarowania mediami społecznościowymi, w których od kilku lat panuje coraz większa polaryzacja opinii, a dezinformacja hula w najlepsze. W ostatnim czasie sam coraz częściej łapię się na tym, że gdyby nie to, że obecność w social mediach jest nierozerwalnie związana z moją pracą, sam najchętniej bym pożegnał wszystkie te aplikacje, bo pożerają stanowczo zbyt wiele mojego czasu i energii. A skoro już muszę zostać w tym świecie wykreowanym przez big techy, to postanowiłem sporządzić mały subiektywny ranking "wielkiej czwórki" social mediów i pomówić o ich mocnych, oraz słabych stronach.

Dla kogo jest Facebook?

Zacznijmy z grubej rury. Facebook jest najstarszą i największą platformą społecznościową w zestawieniu. Z serwisu założonego przez Marka Zuckerberga korzystają blisko 3 mld użytkowników każdego miesiąca, co sprawia, że trudno o Facebooku w ogóle mówić w kategorii aplikacji; trzeba na niego patrzeć raczej jako na swoisty internet w internecie. Meta rozbudowała swój serwis do tego stopnia, że wielu ludzi nawet nie musi opuszczać Facebooka, by korzystać z sieci, bo znajdzie tam wszystko - od komunikacji ze znajomymi po sklepy, wideo, a nawet gry. Facebook jest więc serwisem dla absolutnie każdego, bo dawno już przestał być medium stricte społecznościowym, na którym łapiemy się ze znajomymi.

Antonio Tajani pokazuje Markowi Zuckerbergowi, gdzie są drzwi. Koloryzowane.

Wady Facebooka

Od czego by tu zacząć? Opis minusów największej platformy społecznościowej świata zająłby solidnej grubości tom - począwszy od projektowania platformy tak, by uzależniała, poprzez fatalną moderację, szalejącą dezinformację aż po sprzedawanie naszych danych reklamodawcom. Facebook w ostatnim czasie ma fatalną prasę i całkiem zasłużenie. Dla mnie największą wadą Facebooka jest jednak panujący tam bałagan. Facebook próbuje być tak wieloma rzeczami na raz, że nie wiadomo już, czym tak naprawdę jest. Posty znajomych nigdy nie wyświetlają się na czas, bo przeplatają je dziesiątki reklam i ogłoszeń.

Trudno też nie odnieść wrażenia, że Facebook to straszliwy śmietnik, przepełniony trollowymi fanpage’ami ("Bijemy rekord polubień dla Jana Pawła II") i nawet nie zaczynajmy rozmowy o grupach, bo próba przeniesienia formatu forów internetowych na łono Facebooka zaowocowała stworzeniem przedziwnych miejsc pozbawionych adekwatnej moderacji. Facebook to takie medium, które każdy rozsądnie myślący człowiek chciałby porzucić, ale nie może tego zrobić, bo na Facebooku są wszyscy jego znajomi, ulubione strony, sklepy i biznesy.

Zalety Facebooka

Skoro o biznesach mowa, to niepodważalną zaletą Facebooka jest jego wpływ na małe firmy, które funkcjonują albo wyłącznie na Facebooku, albo dzięki Facebookowi. Serwis Marka Zuckerberga zapewnia błyskawiczny kontakt z firmami i pozwala na skuteczne reklamowanie swojego biznesu, a co za tym idzie, podkłada użytkownikom pod nos ciekawe firmy w okolicy.

Zaletą Facebooka jest też jego uniwersalność. To prawda, że momentami nie wiadomo już, czym jest Facebook, ale to oznacza również, że jest platformą bardzo uniwersalną, z której każdy może korzystać jak chce.

Dla kogo jest Instagram?

Aktualnie najlepszą odpowiedzią na to pytanie jest "dla influencerów i ich followersów". O ile prywatnie bardzo lubię Instagrama, tak trudno nie odnieść wrażenia, że dzisiaj jest to miejsce wyłącznie dla internetowych twórców treści i ludzi, którzy ich obserwują. Instagram to dziś jeden wielki słup reklamowy, przepełniony albo prawdziwą reklamą, albo autopromocją. Nie jest to dobre miejsce do utrzymywania kontaktów ze znajomymi, a z roku na rok jest to też coraz gorsze miejsce do dzielenia się swoimi fotografiami, odkąd niegdyś fotocentryczny serwis postawił na mieszankę wideo i e-commerce’u.

Wady Instagrama

Bezwzględnie największą wadą Instagrama jest to, co serwis robi z naszą psychiką. I to nie "przez przypadek", a celowo - co ujawniły ubiegłoroczne zeznania Frances Haugen. Instagram to zgrabnie przygotowany wycinek cudzych przeżyć. Encyklopedia nieprawdziwego życia, pełna sztuczności, która jednak dla wielu ludzi - zwłaszcza młodych - jest tak realna, że powoduje u nich depresję, bo nie są w stanie sprostać wydumanym "ideałom", które obserwują w serwisie Mety.

Jeśli kogoś nie interesuje świat influencerów czy nawet cyfrowych artystów, nie znajdzie w Instagramie nic dla siebie.

Zalety Instagrama

Niepodważalną zaletą Instagrama jest... no nie wiem, dzienna porcja memów od Make Life Harder. Zupełnie poważnie jednak, wracam do tego serwisu przede wszystkim przez wzgląd na twórców, których tam obserwuję. Przy odpowiednio ostrej selekcji można stworzyć siatkę obserwowanych przepełnioną wartościowymi treściami, pięknymi obrazami, czy ocieplającymi serduszko zdjęciami jak np. uroczy piesek, który jeździ koleją (Paws on Tracks). Dzięki Instagramowi odkrywam też nowych artystów i codziennie jestem bombardowany dawkami pięknych zdjęć, obrazów i miażdżących gitarowych riffów. Jeśli ceną, jaką muszę za to zapłacić jest wyświetlanie postów sponsorowanych na co drugim kafelku, to jestem skłonny tę cenę ponieść.

Dla kogo jest TikTok?

TikTok co prawda ma trzykrotnie mniej użytkowników od Facebooka, ale są to użytkownicy bez porównania bardziej zaangażowani. Format krótkich filmików kilkukrotnie poległ (ktoś tu pamięta Vine’a?), ale firmie ByteDance udało się jakimś cudem stworzyć oparty o krótkie filmiki serwis, który zrewolucjonizował media społecznościowe. Każdy chce mieć swojego TikToka. Insta ma rolki, YouTube ma Shortsy, nawet Spotify planuje wprowadzić podobne rozwiązanie! Wszystko dlatego, że formuła TikToka działa i przyciąga przede wszystkim ludzi młodych, którzy nie widzą dla siebie miejsca w boomerskim Facebooku czy politycznym Twitterze.

Wady TikToka

Największą wadą TikToka jest jego... miałkość. Przerażająca większość treści na TikToku, to - wybaczcie mi słownictwo - absolutnie bezwartościowe g*wno, które nic nie wnosi i o którym zapominasz w sekundę po zakończeniu oglądania. Co gorsza, to g*wno uzależnia – oglądanie bezwartościowych, ale śmiesznych lub intrygujących filmików wciąga jak bagno i ani się spostrzeżesz, gdy stoisz jak bezmyślne zombie, przewijając kolejne nagrania. Co gorsza, TikTok swoją bylejakość wylał także na inne media społecznościowe i zainfekował nią internetowych twórców, którzy widzą, że nie trzeba się przesadnie starać, by zbudować na TikToku zasięgi. Skoro filmik przedstawiający odkurzacz automatyczny, ciągnący za sobą krzesło po całym mieszkaniu zgarnia miliony wyświetleń, to po co tworzyć cokolwiek bardziej ambitnego?

Zalety TikToka

Choć co do zasady TikTok pełen jest treści absolutnie miałkich, tak po odpowiednim odsianiu ziarna od plew można tam znaleźć prawdziwe perełki. Szczególnie branża muzyczna upodobała sobie TikToka i dziś to właśnie tam znajdziemy najbardziej utalentowanych gitarzystów, wokalistki czy producentów młodego pokolenia (i nie tylko). Na TikToku nie brakuje też arcyciekawych mikro-porad wszelkiej maści - do moich ulubionych należą mikro-tutoriale z Photoshopa, które uczą przeróżnych działań bez konieczności przebijania się przez żmudne nagrania, w których nauczyciel najpierw opowiada nam historię swojego życia przez 20 minut, a potem na 5 minut przechodzi do rzeczy.

Dla kogo jest Twitter?

Twitter to medium dla ludzi, którzy lubią wyrażać swoje zdanie i/lub lubią słuchać innych ludzi wyrażających swoje zdanie. Choć Twitter to najmniejsze medium w zestawieniu, a w Polsce jego znaczenie może się wydawać pomijalne, tak właśnie on przyciąga zarówno prawdziwych liderów opinii, jak i zwykłych ludzi, którzy lubią komentować wszystko i wszystkich. Twitter to platforma skupiająca polityków, dziennikarzy, specjalistów wysokiego szczebla ze wszelkich branż. To też najczęściej cytowane medium społecznościowe - w telewizji prędzej zobaczymy czyjś tweet niż wpis na Facebooku.

Wady Twittera

Twitter to najbardziej toksyczne medium społecznościowe, nie zapraszam do dyskusji. Z racji tego, że każdy tam dowodzi swoich racji, bardzo często dochodzi do sytuacji, w której ludzie bronią tych racji za wszelką cenę. To skutkuje nieprawdopodobnymi wylewami agresji, zwłaszcza gdy ścierają się ze sobą przedstawiciele różnych opcji politycznych czy światopoglądowych. Lewak, Prawak – bez znaczenia. Co gorsza, charakter tego medium, ograniczający posty do 280 znaków, sprzyja skrótom myślowym. Łatwo więc wpaść w pułapkę nadinterpretacji i niedopowiedzeń, zwłaszcza gdy na dany tweet odpowiadają ludzie myślący w sposób binarny, nieumiejący wyciągać informacji z kontekstu.

Twitter to też zatrzęsienie botów, mnogość trolli i dezinformacja jeszcze gorsza niż na Facebooku. W dodatku serwis skonstruowany jest tak, że nawet gdy przeprowadzimy bardzo rygorystyczną selekcję obserwowanych, nie jesteśmy w stanie uciec przed niepożądanymi wpisami i tematami.

Zalety Twittera

Gdyby usunąć z Twittera prawicowe trolle, polityków Konfederacji, lewicowych aktywistów i Tomasza Lisa, zostałby tam przekrój wartościowych ludzi, mających coś ciekawego do powiedzenia na tematy wszelakie. Twitter jest też miejscem, w którym najłatwiej o chronologię wpisów i w którym trudno przegapić coś naprawdę istotnego, bo nawet jeśli nie zobaczymy źródłowego tweeta, to z całą pewnością ktoś z obserwowanych przez nas kont pod informację dalej. Twitter jest też najmniej wymuskanym i sztucznym medium społecznościowym; mało kto prowadzi swoje konto w sposób przemyślany i wycyzelowany. Raczej znajdziemy tam pisane pod wpływem chwili komentarze, które dzięki swojej surowości są znacznie bardziej wiarygodne, niż edytowane po wielokroć posty na Facebooku czy wypacykowane zdjęcia na Instagramie. Na Twitterze jest też najłatwiej wejść w interakcję z uwielbianym artystą czy innym podziwianym człowiekiem.

Bonus: dla kogo jest LinkedIn?

Nie możemy zapomnieć, że obok Facebooka, Twittera, TikToka, Instagrama czy Snapchata istnieje też LinkedIn – kupiona przez Microsoft platforma społecznościowa dla korpoludków profesjonalistów. Jeśli szukasz pracy w szeroko pojętej branży IT lub innych "poważnych" zawodach, LinkedIn jest miejscem, w którym powinieneś zaznaczać swoją obecność i budować wizerunek.

Wady LinkedIn

Największą wadą LinkedIn są guru biznesu i marketingu, którzy wstają rano, mówią do lustra "jesteś zwycięzcą" i odkrywając w sobie wewnętrznego Steve’a Jobsa wypisują w serwisie płomienne tyrady, które obchodzą tylko ich samych. Prawdziwą plagą LinkedIn jest też spam informacyjny. Nie sposób zalogować się do serwisu i nie zobaczyć w skrzynce wiadomości zachęcającej do nawiązania współpracy z jakąś szemraną instytucją albo... wiadomości automatycznych wysyłanych od szefa, np. z gratulacjami z okazji rocznicy pracy.

Zalety LinkedIn

Jeśli przymkniemy oko na silnie biznesowy charakter wpisów w serwisie i jego dość toporną naturę, to nie da się polemizować z faktem, że LinkedIn naprawdę może ułatwić zarówno znalezienie świetnej pracy, jak i znalezienie świetnych pracowników. Działy HR (human resources) wszelkich branż przeczesują ten serwis w poszukiwaniu ludzi do wyjęcia, którzy mogliby zasilić szeregi ich firmy. Z kolei osoba z dużym doświadczeniem i kompetencjami niejednokrotnie może przebierać w ogłoszeniach, jeśli tylko ogłosi w serwisie, że szuka pracy.

Subiektywny ranking mediów społecznościowych 2022. Które social media są najlepsze?

REKLAMA

Pomijając biznesowego LinkedIn, stworzonego do bardzo konkretnych zastosowań, w moim prywatnym rankingu social media wypadają następująco.

  • 1. miejsce - Twitter. Przy całej toksyczności tego miejsca, to wciąż najbardziej społecznościowe ze wszystkich social mediów. To ostatnie tego typu miejsce w sieci, które jeszcze nie zostało zdominowane przez marki i reklamy, a wciąż żyje opiniami prawdziwych ludzi. Nie wiadomo, czy to się nie zmieni po przejęciu serwisu przez Elona Muska (który przecież musi jakoś na tej transakcji zarobić), ale w chwili pisania tego tekstu Twitter jest najmniej przeżartym komercyjnością medium społecznościowym i za to bardzo go cenię.
  • 2. miejsce - Instagram. Tak, Instagram to dziś siedlisko influencerów i ludzi znanych z tego, że są znani, ale to też miejsce, które przy odrobinie wysiłku można uczynić niemal galerią sztuki i rozrywki. Czy pełno tam reklam? Niestety. Ale pełno też wartościowych treści, zwłaszcza wizualnych, które sprawiają, że całe to scrollowanie wydaje się być nieco mniejszą stratą czasu.
  • 3. miejsce - Facebook. Facebooka najchętniej bym pożegnał, ale nie mogę nie docenić tego, jakie ma znaczenie dla biznesu, w tym choćby fotograficznej firmy mojej żony, która za pośrednictwem Facebooka przyciąga większość klientów. I choć fanem grupek na FB nie jestem, tak czasem można tam natrafić na zaangażowane społeczności, zwłaszcza skupione dookoła fanpage’y.
  • 4. miejsce - TikTok. Zjadacz czasu. Może to starość przeze mnie przemawia, ale nie widzę tam dla siebie nic wartościowego, zwłaszcza odkąd artyści zaczęli korzystać z rolek na Insta.
REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA